[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byli w naszych krajach również magowie, i niektórzy znali się na drzewach, troszczyli o nie, na przykład Gandalf.Ale oni też odeszli.Pozostał więc tylko jeden, który wie WSZYSTKO.Zapomnieliście o gospodarzu Starego Lasu, co to leży zaraz przy twojej ojczyźnie, Folko.Elfy nazywały go larwainem, a ja nazwę go tak, jak nazywamy go my, entowie - Sillorin; to jest, oczywiście, skrót.Zapytajcie go! On widział WSZYSTKO!- Bombadil? - zdziwił się Folko.- Ale przecież jego nie obchodzą sprawy tego świata, zamknął się w swoich granicach, nigdy do niczego się nie miesza.Tak zapisali ci, co go widzieli w trakcie Ostatniej Wojny, mój pradziad, na przykład! Nad Tomem Bombadilem Pierścień Wroga nie miał władzy, ale Tom nie mógł chronić przed nim innych, i w ogóle nie rozumiał, po co pierścień istnieje.Tak mówił sam Gandalf.- Nie wiem - pokiwał głową Drzewobród.- Możliwe, że on nie ma siły, by pomóc, ale dać radę i nauczyć może na pewno.On powinien wiedzieć, jak można walczyć z siłami Ungolianty!- Schwytany przez nas ork coś bełkotał o jakimś „Panu” - ciągnął Torin.- O tym, że to będzie ostatni bój.Właściwie po to przyszliśmy do Isengardu, żeby zobaczyć, czy nie ma tu jakichś jego śladów.- W Isengardzie? Huum, aleś mnie rozśmieszył! Nikt nie może przedostać się tam, nikt! O to szczególnie prosił nas sam Wielki Król Aragorn, kiedy odwiedził nasz Las po raz ostatni, zupełnie niedawno; ale dla was, oczywiście, bardzo, bardzo dawno, ponieważ liście zdążyły zmienić się dwie, trzy setki razy.- Król Elessar prosił cię, żebyś nie wpuszczał nikogo do Isengardu? - zapytał zdziwiony Folko.- Ale dlaczego?- Huum-hom, huum, przyznam, że i ja nie wiem.- Stary Ent rozłożył ręce.- Po prostu poprosił mnie o to ze względu na starą przyjaźń, powiedział, że ta Wieża może być niebezpieczna, jeśli przedostanie się do niej człowiek niemający wiedzy o tych ich magicznych sztuczkach.Nic więcej nie dodał, a ja, przyznam, nie rozpytywałem wielkiego władcy ludzi.Entowie wzmogli straż wokół ruin i teraz żadna żywa istota nie przedostanie się do Wieży!Hobbit i krasnoludy wymienili spojrzenia.- Czy to znaczy, że i my nie możemy na nią popatrzeć? - sapnął Folko.- A mieliśmy taką nadzieję, przeszliśmy tyle mil, walczyliśmy z jeźdźcami wilków.Gdyby Drzewobród potrafił, pewnie by się nachmurzył, przemknęło przez myśl hobbitowi, gdy obserwował zmianę wyrazu oczu Starego Enta: ciepła ubyło, wydawał się niemile zaskoczony.- Obiecałem Królowi Arnoru i Gondoru.- zaczął.- Poczekaj, czcigodny Drzewobrodzie! - przerwał mu nagle Folko.- Obiecałeś nie wpuszczać do Wieży poddanych Korony, czy nie tak?Stary Ent bez pośpiechu skłonił głowę.- Ale krasnoludy nie są poddanymi Króla Ludzi - zauważył hobbit.- A moi współplemieńcy kierują się swoim rozumem, nie podporządkowując się nikomu! Wielki Król wydał nawet edykt, zakazujący wszystkim, nawet samemu królowi, przekraczania granicy Hobbitanii.Tak więc nie złamiesz danego słowa, czcigodny Drzewobrodzie, jeśli puścisz nas do Wieży!- O tym nie pomyślałem - powiedział zdziwiony Stary Ent.- Ale skoro tak, huum, wymagacie ode mnie zbyt pospiesznych decyzji!- To bardzo ważne, żebyśmy zerknęli na nią! - wciąż namawiał władcę Lasu Folko.- Bardzo nas niepokoi ten tajemniczy „Pan”, o którym dowiedzieliśmy się od orków, służących zdrajcy Sarumanowi.Teraz podporządkowali się oni nowemu władcy.Czyżby ten nie próbował położyć łapy na spuściźnie Sarumana? Czyżby nie zostawił tu gdzieś swoich śladów?- Ci obrzydliwi orkowie, po prawdzie, usiłowali przedostać się do Wieży, mówiłem wam - oświadczył Drzewobród z rosnącym niepokojem.- Prawdę mówiąc, w ciągu ostatnich miesięcy znacznie więcej ich tu łazi niż rok temu! Aha, byłbym zapomniał! Niedawno ktoś podkopywał się pod górami.Kopał, kopał, ale bez skutku - ziemia ma tam same kości.Tak, było to zupełnie niedawno - powtórzył, ze zdziwieniem klepiąc się rękami po bokach.- Jak mogłem zapomnieć?- Musimy zobaczyć Orthank! - oświadczył hobbit błagalnie.- Kiedy to było, to „zupełnie niedawno”, twoim zdaniem? Tydzień temu? Miesiąc? Rok? Musimy koniecznie to zobaczyć!- Jeśli ktoś robił podkop pod twoje włości, Drzewobrodzie, władco Fangorskiego Lasu - rzekł z ponurą determinacją Torin -my znajdziemy to miejsce, potrafimy to zrobić, my, górskie krasnoludy.Nikt poza nami tego nie dokona.- Podkop? - zagrzmiał Drzewobród nagle.- Podkop? Ach, stary i spróchniały ze mnie pień! Idziemy! Chodźmy szybciej! Zresztą - nieco ochłonął - nie należy tak się spieszyć.Co się tyczy tego, kiedy to było, naprawdę nie wiem.My mamy swój kalendarz.Mogę powiedzieć tylko, że po tym, jak rozwinęły się liście, które teraz widzicie na gałęziach.Musicie odpocząć.Zaraz przyniosę wam naszego napoju, z najczystszych górskich źródeł.Odwrócił się do skały i zaprosił przyjaciół do zastępującej stół kamiennej płyty, na której stały cztery również kamienne czary, jedna bardzo duża i trzy mniejsze.Drzewobród napełnił je z trzech różnych dzbanów, mieniących się delikatnym światłem - jeden złocistym, drugi różowawym i trzeci szmaragdowozielonym.- Złocisty dla mnie - oświadczył Drzewobród cicho.- To napój wieku starczego, dla tego, kto wiele widział i wiele przeżył, kolor jesiennych liści.Róż jest barwą dojrzałości, doda wam sił, czcigodne krasnoludy, i pomoże bystrzej patrzeć na świat.Napój zielony, czyli w kolorze młodości, to dla Folka; on, jak i jego zapamiętani przez wszystkich entów współplemieńcy, koniecznie powinni podrosnąć!Westchnął i uniósł czarę.Pozostali chwycili za swoje.Drżący z podniecenia hobbit skosztował gęstego płynu; napój miał delikatny, cierpki zapach rozkwitających pąków i świeżej ziemi.Od tego aromatu zakręciło mu się w głowie i zrobiło lżej na duszy, jakby nie było długiego roku ciężkich prób i gorzkich rozczarowań.Folko osuszył swoją czarę wolno, rozkoszując się każdym łykiem osobliwego napoju, i gdy opuścił ją, zobaczył, jak pojaśniały twarze przyjaciół, a rozochocony Malec już chciał dolewać.- Nie, nie! - powstrzymał go Drzewobród.- Nie wolno tego pić zbyt dużo.Jednej czary wystarczy ci na długo.Na bardzo długo.- Nieoczekiwanie uśmiechnął się smutno.- Jak wam smakowało? - Przyjaciele wszyscy razem dziękowali Staremu Entowi.- Bardzom rad, bardzo - Drzewobród uśmiechnął się ponownie.-Jeśli chcecie odpocząć, śpijcie, tu u mnie jest cicho i spokojnie.- Nie - powiedział Torin, rzuciwszy okiem na niebo.- Czuję się, jakbym nie wędrował przez ostatni miesiąc! - Może chodźmy do Orthanku od razu, teraz?Drzewobród zgodził się chętnie, posadził hobbita na łokciu swej potężnej ręki i pomaszerowali na północ wzdłuż skraju gór, zielonym korytarzem, pospiesznie otwierającym się przed nimi w Lesie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl