[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wciąż miał przed oczyma wizjęzapadniętego mostu i pustki pod nim.Kiedy odwrócił się w jedną stronę, odkrył, że Mat patrzy na niego, a właściwie przezniego.Drwiny poszły w niepamięć, gdy powróciła ciemność.Obrócił się na drugi bok,ale Perrin też miał oczy otwarte.Na jego twarzy było mniej lęku niż na twarzy Mata,trzymał dłonie na piersi, z niepokojem postukując jednym kciukiem o drugi.Moiraine obeszła ich posłania, klękała kolejno przy każdej głowie i pochylała się,by coś cicho powiedzieć.Rand nie słyszał, co powiedziała Perrinowi, sprawiła jednak,że jego kciuki znieruchomiały.Gdy w końcu pochyliła się nad nim, nieomal dotykająctwarzą jego twarzy, usłyszał niski, uspokajający głos: Nawet tutaj chroni cię twoje przeznaczenie.Nawet Czarny nie może całkowiciezmienić Wzoru.Nic ci nie grozi z jego strony, dopóki ja jestem obok.Twoje sny sąbezpieczne.Będą bezpieczne, przynajmniej przez jakiś czas.Kiedy przeszła od niego do Mata, zastanowił się, czy jej zdaniem naprawdę wystarczymu powiedzieć, że jest bezpieczny i on w to zaraz uwierzy.W jakiś sposób jednakrzeczywiście poczuł się bezpieczny  w każdym razie bezpieczniejszy.Z tą myśląodpłynął w sen i nie śnił o niczym.Obudził ich Lan.Rand zastanawiał się, czy Strażnik w ogóle spał, nie wyglądał nazmęczonego, nawet w takim stopniu jak ci, którzy przeleżeli kilka godzin na twardymkamieniu.Moiraine dała im tyle czasu, ile było potrzebne na zaparzenie herbaty, każdyjednak mógł wypić tylko jedną filiżankę.Zniadanie jedli już w siodle  na czele jechaliLoial i Strażnik.Był to taki sam posiłek jak wszystkie pozostałe  chleb, mięso i ser.Rand pomyślał, że już niedługo chleb, mięso i ser zupełnie mu obrzydną.Krótko potem, jak ostatni okruch został zlizany z palców, Lan powiedział cicho: Ktoś podąża naszym śladem.Albo coś.Znajdowali się akurat na środku mostu, obydwa jego krańce krył mrok.Mat natychmiast wyszarpnął strzałę z kołczana i zanim ktokolwiek zdołał gopowstrzymać, wystrzelił ją w ciemność osaczającą ich od tyłu. Wiedziałem, że nie powinienem tego robić  mruknął Loial. Nie należy sięzadawać z Aes Sedai poza granicami stedding.Lan chwycił łuk i przytrzymał cięciwę, zanim Mat zdążył naciągnąć następnąstrzałę. Przestań, ty wiejski durniu.Nie mamy jak sprawdzić, kto to jest. To jedyne miejsce, w którym z ich strony nic nam nie grozi  mówił dalej Ogir. Czy oprócz czegoś złego może w tym miejscu być co innego?  spytałpodniesionym głosem Mat. Tak właśnie mówią Starsi, a ja powinienem był ich słuchać.247  Na przykład my  stwierdził kwaśnym tonem Strażnik. Może to jakiś inny podróżnik  powiedziała z nadzieją Egwene. Może jakiśOgir. Ogirowie są zbyt rozsądni, żeby używać Dróg  odburknął Loial. Wszyscyz wyjątkiem Loiala, który w ogóle nie ma rozsądku.Starszy Haman zawsze to powtarzai ma rację. Co czujesz, Lan?  spytała Moiraine. Czy to jest coś, co służy Czarnemu?Strażnik powoli pokręcił głową. Nie wiem  odparł takim tonem, jakby to go zdziwiło. Nie potrafię określić.Może to tylko same Drogi i skaza na nich wyryta.Wszystko wydaje się złe.Jednakktokolwiek czy cokolwiek to jest, nie stara się nas dogonić.Prawie już nas dogonił przyostatniej Wyspie, a jednak uciekł w popłochu przez most, żeby uniknąć spotkania.Jeślijednak zostanę z tyłu, wezmę go z zaskoczenia i wtedy się przekonamy. Jeśli zostaniesz z tyłu, Strażniku  stanowczym głosem oświadczył Loial wówczas resztę życia spędzisz wśród Dróg.Nawet jeśli potrafisz czytać w językuOgirów, to i tak nigdy nie słyszałem o żadnym człowieku, który potrafiłby sam, bezprzewodnika z mojej rasy, odnalezć szlak wiodący od pierwszej Wyspy.Czy znasz językOgirów?Lan ponownie pokręcił głową, a Moiraine powiedziała: Dopóki nie będzie nam stwarzał kłopotów, dopóty my nie będziemy go niepokoić.Nie mamy czasu.Ani odrobiny.Gdy zjeżdżali z mostu na następną Wyspę, Loial powiedział: O ile właściwie zapamiętałem ostatni Drogowskaz, biegnie stąd szlak wiodący doTar Valon.Najwyżej pół dnia podróży.Nie stracimy nawet tyle czasu, ile jest potrzebne,by dotrzeć do Mafal Dadaranell.Jestem pewien, że.Urwał, gdy latarnie oświetliły Drogowskaz.Tuż pod samym szczytem tablicyz napisami kamień pokrywały głęboko wycięte rysy, ostre i kanciaste, przypominającerany.Lan raptem przestał ukrywać trapiący go niepokój.Nadal siedział w siodlewyprostowany, Rand jednak odniósł nagle wrażenie, że Strażnik czuje wszystko, co gootacza, że czuje nawet ich oddechy.Zaczął objeżdżać Drogowskaz, zataczając coraz toszersze kręgi.Poruszał się w taki sposób, jakby gotował się do ataku lub jego odparcia. To wiele wyjaśnia  powiedziała spokojnie Moiraine  i budzi we mnie lęk.Więcto aż tak.Powinnam się była domyślić.Skaza, rozpad.Powinnam się była domyślić. Domyślić czego?  spytała Nynaeve, wchodząc w słowo Loialowi, który z koleispytał: Co to jest? Kto to zrobił? Nigdy nie widziałem ani nie słyszałem o czymś takim.Aes Sedai wytrzymała ich wzrok bez cienia zdenerwowania. Trolloki.248 Zignorowała ich przerażone okrzyki. Albo Pomory.To są runy trolloków.Trolloki odkryły, jak się wchodzi do Dróg.W taki zapewne sposób dotarły niezauważenie do Dwu Rzek, przez Bramę przyManetheren.W Ugorze znajduje się co najmniej jedna Brama. Zerknęła w stronęLana, zanim na nowo podjęła wyjaśnienia.Strażnik odjechał już tak daleko, że widaćbyło jedynie nikłe światło jego latarni. Manetheren zostało zniszczone, ale prawie nicnie jest w stanie zniszczyć Bramy.W taki właśnie sposób Pomory potrafiły zgromadzićniewielką armię dookoła Caemlyn, nie wzniecając alarmu we wszystkich krainach odUgoru po Andor. Urwała, w zamyśleniu dotykając warg. Niepodobna jednak, żepoznały już wszystkie szlaki, bo inaczej wtargnęłyby do samego środka Caemlyn zapomocą tej samej Bramy, z której myśmy skorzystali.Tak.Rand zadrżał.Przejść przez Bramę i napotkać zaczajone w ciemnościach trolloki,całe setki, może tysiące trolloków, pokrzywionych olbrzymów o zezwierzęconychtwarzach, którzy z chrapliwym warkotem będą wyskakiwać z czerni, siejąc mord.Albocoś jeszcze gorszego. Niełatwo jest korzystać z Dróg  westchnął Lan.Latarnia Strażnika znajdowała się w odległości najwyżej dwudziestu piędzi, jednakżerzucany przez nią blask przybrał postać bladej, niewyraznej kuli, bardzo odległej odświateł otaczających Drogowskaz.Moiraine poprowadziła ich w tamtą stronę.Na widoktego, co odkrył Strażnik, Rand pożałował, że nie ma pustego żołądka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl