[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest nas zbyt mało.Zaledwie siedemdziesiąt tysięcy.Zresztą Tajna Rada stosuje na wielką skalę bądź bezpośrednią hipno­zę pod pozorem kursów uzupełniających wiedzę, bądź sławną Akcję Błysk.Nie mamy praktycznie żadnej szansy.Moi zwolennicy utrzymują się w takiej liczbie tylko dlatego, że zabroniłem im oglądać telewizję, korzystać z domów snów i zaleciłem jak najrzadsze korzystanie z hipnotycznego uzupełniania wiedzy.- Co to jest Akcja Błysk? - zainteresował się Pet.- System indoktrynacji, stary jak telewizja.Pusz­cza się napisy z pożądanymi treściami, które niezau­ważalne dla oka atakują bezpośrednio podświadomość.- Chyba już wiesz, co musimy zrobić? - nadała telepatycznie Anna.- Ciągle traktujemy ich jak naiwniaków, a przecież od pierwszej chwili wiemy, jakie są ich rzeczywiste zamiary.- To chyba kompleks Ziemi, moja droga - odparł tą samą drogą Pet.- Podświadomie nie chcemy, żeby byli tak bardzo źli.- Widzę, że to was zaszokowało - Kufia podsu­mował na swój sposób ich milczenie i lekko zaniepoko­jone miny.- Troszeczkę - przytaknęła zmieszana Anna.- Mogę spróbować przekonać Larę do podjęcia kilku lotów pozaukładowych - odezwał się nagle zdecydowanie Pet.- Ludziom potrzeba jakiegoś celu.Nie mogą przecież wiecznie tkwić w tym kokonie Tajnej Rady.- Nie zgodzi się nigdy - zaoponowała Anna.­Pamiętasz, że już z nią rozmawialiśmy na ten temat po przylocie.- Anna ma rację - dołączył się Kuffa.- Taj­na Rada nigdy się na to nie zgodzi.Zawsze jednak możecie przekonywać do tego pomysłu waszych pilo­tów.- Ich nie trzeba przekonywać - stwierdził auto­rytatywnie Pet.- W każdym razie należy jeszcze poczekać ­orzekł Kuffa bynajmniej nie zdziwiony usłyszanym stwierdzeniem.Najwidoczniej dobrze przygotował się do tej rozmowy.- Teraz przejdzie do meritum - nadała Anna.­Dałeś mu do ręki naszą wspólną tajemnicę, o której wiemy tylko my troje.- Spokojnie, dziewczyno - odparł Pet.- On nie jest wariatem.Jeszcze pociągnie trochę na tym tema­cie.Rzeczywiście, Kuffa przez dłuższą chwilę jakby trawił usłyszaną od Peta wiadomość i najwyraźniej zastanawiał się nad dalszym postępowaniem.Marsz­czył przy tym czoło, przez co uwidoczniły się jeszcze bardziej jego zmarszczki.Wyglądał teraz jak senator jakiegoś starego mocarstwa.Pet i Anna żałowali nawet trochę, że tylko ich dwoje na Ziemi może dzisiaj docenić wysiłek, jaki Kuffa wkładał w nabranie tego dostojnego avyglądu.Najwyraźniej jednak robił on wrażenie na zwykłych ludziach tak samo, jak przed tysiącami lat.Rady człowieka starszego, o nobliwym wyglądzie są zawsze przyjmowane z większym sza­cunkiem i wiarygodnością niż rady młodzika.W końcu Kuffa zdecydował się mówić.- Gdyby tylko wasi piloci mogli decydować - za­dumał się na głos.Miał niewątpliwie olbrzymie zdol­ności aktorskie.- Z pewnością musi być jakiś sposób - Anna przyjęła identycznie ten sam ton.- Nie szarżuj, dziewczyno - upomniał ją bezgło­śnie Pet.- Do wyborów dopuszczani są tylko Nowi Ludzie, a tych jest niewielu wśród pilotów - zauważył Kuffa, już bardzo rzeczowym tonem.- Czy twoi Kontestatorzy nie mogliby zażą­dać wyborów powszechnych? - zainteresował się Pet.- Jest was przecież siedemdziesiąt tysięcy - po­parła go Anna.- Istnieje taka możliwość.Przynajmniej w teorii - ­Kuffa westchnął bez przekonania.- Hersth wspomi­nał w swoim testamencie o możliwości referendum powszechnego w przypadku podejmowania decyzji dotyczących całej ludzkości.Skorzystano z tego punk­tu tylko raz, przed dwoma tysiącami lat, w celu zatwierdzenia eutanazji a dzikich.Była to zresztą formalność, bo stosowano ją i tak od samego początku.Wątpię nawet żeby ktokolwiek, oprócz może Tajnej Rady i jeszcze kilku osób, wiedział o takiej możliwości dzisiaj.- Loty pozaukładowe dotyczą całej ludzkości ­zauważyła Anna.- Od tysiąca lat prowadzona jest propaganda mająca na celu ich dyskredytację.Wątpię, żeby dzisiaj ktokolwiek poza waszymi pilotami rozważał poważnie taką możliwość.Chyba nawet moi ludzie nie zaakcep­towaliby jej od razu.- Czyli nie można nic zrobić - Pet popadł najwy­raźniej w rezygnację.- Tego nie powiedziałem - zaoponował Kuffa.- Urabia nas, jak chce - nadała Anna z zadowole­niem.- Co pan przez to rozumie? - zainteresował się Pet z nadzieją.- Moglibyście starać się przekonać ludzi.Na po­czątek Kontestatorów.Później można by pomyśleć o innych - podsunął im Kuffa niepewnym głosem.- Nie będą chcieli słuchać - przypomniała mu Anna.- Dla was jesteśmy mimo wszystko troglodytami.- Nie doceniacie siebie - stwierdził Kuffa i tym razem w jego głosie słychać było nie tylko szczerość, ale także coś na kształt szacunku pomieszanego z oba­wą.- Nie znam wyników ostatnich badań, ale zapew­niam was, że jesteście co najmniej tak samo popularni jak ja.Może nawet nie ustępujecie Tajnej Radzie.- To już chyba lekka przesada - zauważył Pet.- Zarumień się trochę - nadała Anna, śmiejąc się bezgłośnie.- Musisz być skromniejszy.- Być może - zgodził się łaskawie Kuffa.- Poza tym, jak mielibyśmy to zrobić? Nie mamy przecież dostępu do telewizji - Anna dalej robiła wrażenie nie przekonanej do pomysłu.- Zorganizuję wam serię spotkań z moimi ludźmi ­zaproponował Kuffa.- I tak zwiedzacie różne wieże.Nie wzbudzi to niczyich podejrzeń.- Uwaga - nadał Pet.- Nie zapominaj, że mamy być posłuszni wobec Rady, a przede wszystkim Lary.- Załatwię z Larą, żeby wydała zgodę na takie spotkanie - uspokoił ich Kuffa, wykazując godną podziwu przenikliwość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl