[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednym ruchem zerwała kołdrę.Benson zniknął.Na łóżku leżało kilka worków foliowych, jakich używano w szpitalu do wykładania koszy na śmieci — nadmuchanych i mocno zawiązanych.Głowę człowieka markował ciasno zwinięty ręcznik, drugi tworzył gruby rulon, żeby pod kołdrą udawać rękę.— Poruczniku! — zawołała półgłosem.— Niech pan lepiej ruszy tyłek i zajrzy tutaj.Policjant wkroczył szybko do pokoju, wsuwając dłoń za pazuchę, gdzie zapewne trzymał pistolet.Janet wskazała mu łóżko.— Jasna cholera! — syknął.— Jak to się stało?— Właśnie chciałam pana zapytać o to samo.Gliniarz nie odpowiedział.Przeszedł pośpiesznie przez pokój i zajrzał do łazienki, lecz nikogo w niej nie było.Otworzył drzwi szafy.— Zostawił swoje ubrania.— Kiedy po raz ostatni zaglądał pan do pokoju?—.ale buty zniknęły — mruknął policjant, wciąż myszkując w szafie.— Nie ma jego butów! — powtórzył, odwracając się w jej kierunku.Na jego twarzy malowało się zdumienie.— Gdzie on się podział?— Kiedy po raz ostatni zaglądał pan do pokoju? — zapytała Janet ponownie.Wcisnęła guzik przy wezgłowiu łóżka, wzywając pielęgniarkę.— Jakieś dwadzieścia minut temu.Ross podeszła do okna i wyjrzała na zewnątrz.Jedno skrzydło było uchylone, ale z szóstego piętra nie dało się bezpiecznie zeskoczyć na leżący w dole parking.— Na jak długo odchodził pan sprzed drzwi?— Ależ, pani doktor.to trwało zaledwie kilka minut.— Ile?— Skończyły mi się papierosy.W szpitalu nie ma automatów do sprzedaży, wyskoczyłem więc do kawiarenki po drugiej stronie ulicy.Nie było mnie może ze trzy minuty, gdzieś około wpół do dwunastej.Siostra oddziałowa obiecała, że zwróci uwagę podczas mojej nieobecności.— Wspaniale — mruknęła Ross.Odsunęła szufladę nocnego stolika.W środku leżały przybory do golenia, portfel, kluczyki od samochodu.Wszystko zostało.Przez uchylone drzwi wetknęła głowę pielęgniarka.— O co znów chodzi?— Wygląda na to, że brakuje naszego pacjenta — odparła Janet.— Słucham?Lekarka wskazała jej nadmuchane worki ułożone na łóżku.Pielęgniarka osłupiała, zbladła jak ściana.— Proszę zawiadomić doktora Ellisa — poleciła Janet.— A także doktora McPhersona oraz doktora Morrisa.Powinni być w swoich domach, telefonistka musi znać ich numery.Proszę przekazać, że sytuacja jest krytyczna, Benson zniknął.A później proszę zawiadomić służbę ochrony szpitala.Czy wszystko jasne?— Tak, pani doktor — rzuciła pośpiesznie kobieta i pobiegła w stronę dyżurki.Ross przysiadła na krawędzi łóżka i popatrzyła na policjanta.— Skąd on wytrzasnął te worki foliowe? — zapytał tamten.Janet już wcześniej znalazła wyjaśnienie.— W pokoju są trzy kosze na śmieci, jeden przy łóżku, drugi pod drzwiami, a trzeci w łazience.Stamtąd też wziął dwa ręczniki.— Spryciarz — mruknął policjant.— Ale nie powinien daleko uciec, zostawił tu wszystkie swoje ubrania — rzekł, wskazując otwartą szafę.— Nie zapomniał jednak o butach.— Człowiek z obandażowaną głową i w szpitalnym szlafroku nie ujdzie zbyt daleko, nawet jeśli ma buty na nogach.— Energicznie pokręcił głową.— Lepiej zawiadomię posterunek.— Czy Benson korzystał z telefonu?— Dziś wieczorem?— Nie, w ubiegłym miesiącu.— Proszę posłuchać, paniusiu.Niepotrzebne mi jeszcze pani złośliwości.Dopiero teraz Janet zwróciła uwagę, że jest on bardzo młody, ledwie po dwudziestce, a poza tym mocno przestraszony.Czuł się winny i nie wiedział, co go czeka.— Przepraszam — mruknęła.— Pytałam o dzisiejszy wieczór.— Owszem, wychodził raz do telefonu.Mniej więcej o jedenastej.— Nie słyszał pan, o czym rozmawiał?— Nie.— Wzruszył ramionami.— Nie sądziłem.— Głos mu uwiązł w gardle.— No, wie pani.— Zatem telefonował o jedenastej, a w pół godziny później zniknął.Ross podeszła do drzwi i wyjrzała na korytarz.Widać stąd było pielęgniarki krzątające się w dyżurce, a idąc w stronę windy Benson musiał przejść obok przeszklonego pomieszczenia, w którym zawsze ktoś się znajdował.To znaczyło, że uciekł raczej inną drogą.Tylko którędy? Czyżby znalazł jakieś inne wyjście?Janet popatrzyła w drugi koniec korytarza, gdzie znajdowały się drzwi na klatkę schodową.Mógł tamtędy dostać się na dół [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl