[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zero? Tu Jedenastka.Pieprzyć JedynkÄ™.Te dranie sÄ… wszÄ™dzie.JeÅ›li zaraz nieotworzymy ognia, rozgniotÄ… nas.Chcecie wiedzieć kim sÄ…? MówiÄ™: to trupy!Tego Borys najbardziej siÄ™ obawiaÅ‚.To byÅ‚ z pewnoÅ›ciÄ… Keogh! WzywaÅ‚ do sie-bie zmarÅ‚ych. Niech strzelajÄ… wyrzuciÅ‚ sÅ‚owa wraz z pianÄ…. Niech ich wyrżnÄ… donogi.Oficer przekazaÅ‚ polecenie.GÅ‚uche eksplozje rozbrzmiewaÅ‚y wokół zamku.WdarÅ‚ siÄ™ w nie zgrzytliwy terkot karabinów maszynowych to obroÅ„cy war-towni zaczÄ™li Å›lepo strzelać do armii umarÅ‚ych, która nieubÅ‚aganie posuwaÅ‚a siÄ™do przodu w gÅ‚Ä™bokim Å›niegu.Borowic nie kÅ‚amaÅ‚ rzeczywiÅ›cie Å›wietnie znaÅ‚ historiÄ™ wojen, szczególnieswego kraju.W 1579 roku Moskwa zostaÅ‚a splÄ…drowana przez Tatarów Krym-skich, w samym mieÅ›cie doszÅ‚o do wielkiej kłótni o Å‚upy.SamozwaÅ„czy chan pod-ważyÅ‚ wÅ‚adzÄ™ zwierzchników on i jego ludzie w sile trzystu jezdzców zostalipozbawieni udziaÅ‚u, zdegradowani i wyrzuceni z miasta.Poniżeni, wygnani, ru-szyli na poÅ‚udnie.ByÅ‚a ciężka ulewa, utknÄ™li w leÅ›nych trzÄ™sawiskach, rzeki wylaÅ‚yz brzegów.Wtedy to rosyjski oddziaÅ‚, liczÄ…cy piÄ™ciuset ludzi, Å›pieszÄ…cy na odsiecz240miastu natknÄ…Å‚ siÄ™ na Tatarów.WyciÄ…Å‚ ich w pieÅ„.Bagna i bÅ‚ota pochÅ‚onęły ciaÅ‚a.Nikt ich nigdy już wiÄ™cej nie widziaÅ‚ do dziÅ›.Harry nie musiaÅ‚ dÅ‚ugo nakÅ‚aniać Tatarów do walki.W rzeczy samej, czekali naniego gotowi na jeden znak uwolnić siÄ™ z ziemi, gdzie leżeli od czterystu lat.Kośćprzy koÅ›ci, skóra przy skórze powstali.Część z nich dzierżyÅ‚a jeszcze starÄ… broÅ„.Na rozkaz Harry ego ruszyli na Zamek Bronnicy.Keogh zszedÅ‚ z wstÄ™gi Möbiusa poza okalajÄ…cymi murami, obroÅ„cy strzegli te-renu na zewnÄ…trz, nie zauważyli intruza, zajÄ™ci walkÄ… z martwÄ… armiÄ….KarabinybyÅ‚y zwrócone w jej kierunku, a noc i Å›nieg dawaÅ‚y doskonaÅ‚Ä… osÅ‚onÄ™.Na przeszkodzie staÅ‚y jeszcze elektroniczne systemy ostrzegawcze i pole mino-we, wokół wewnÄ™trznego krÄ™gu zamaskowanych wartowni.%7Å‚adna z tych przeszkód nie mogÅ‚a zatrzymać Keogha.Cóż to za bariera, jeże-li mógÅ‚ przenosić siÄ™ w nicość i wracać co chwilÄ™ do dowolnego pomieszczenia nazamku.Harry najpierw chciaÅ‚ zobaczyć, jak atakujÄ… wspierajÄ…ce go, martwe siÅ‚y.PragnÄ…Å‚, żeby wszyscy obroÅ„cy zajÄ™li siÄ™ walkÄ… o swoje życie, a nie o życie Bory-sa Dragosaniego.Przez chwilÄ™ zrobiÅ‚o mu siÄ™ niedobrze, podmuch wybuchu rzuciÅ‚ w niego mie-szaninÄ™ skóry i koÅ›ci.Jedynka i żoÅ‚nierz obsÅ‚ugujÄ…cy karabin maszynowy wyglÄ…-dali przez wizjery, strzelali seriami w atakujÄ…cych Tatarów.Część armii Harry ego,prawie poÅ‚owa trzeciej setki wyÅ‚oniÅ‚a siÄ™ wÅ‚aÅ›nie w tym miejscu.Miny Å‚atwo zbie-raÅ‚y niesprawiedliwe żniwo.Bunkier z terkoczÄ…cym karabinem pomnażaÅ‚ straty.Harry zdecydowaÅ‚ siÄ™ wykluczyć tÄ™ wartowniÄ™ z gry, zaÅ‚adowaÅ‚ strzelbÄ™ Boro-wica. Zabierz mnie ze sobÄ… poprosiÅ‚ Tatar, który osÅ‚aniaÅ‚ go tarczÄ…. Wdziera-Å‚em siÄ™ do niezdobytych twierdz, a to tylko zwykÅ‚y zameczek. Jego czaszka byÅ‚anaruszona przez odÅ‚amek miny. Nie powiedziaÅ‚ Harry. Tam nie ma zbyt wiele miejsca.MuszÄ™ siÄ™ samdostać użycz mi swojej tarczy. Wez odrzekÅ‚ Tatar, uwalniajÄ…c ciężkÄ… osÅ‚onÄ™ z uÅ›cisku biaÅ‚ych koÅ›ci. MyÅ›lÄ™, że bÄ™dzie ci dobrze sÅ‚użyć.GdzieÅ› na prawo od niego wybuchÅ‚a mina, oÅ›wietliÅ‚a spadajÄ…cy Å›nieg, ziemiazadrżaÅ‚a.W blasku eksplozji Harry dojrzaÅ‚ szkielety, zbliżajÄ…ce siÄ™ coraz bardziejw stronÄ™ bunkra.Karabinowe kule z trzaskiem przebijaÅ‚y zbroje, rozrywaÅ‚y szczÄ…t-ki Tatarów.Tarcza byÅ‚a ciężka, pokryta rdzÄ…, rozpadaÅ‚a siÄ™.Nie mogÅ‚a dać ochro-ny przed bezpoÅ›rednim strzaÅ‚em. Teraz! ponagliÅ‚ wojownik, próbowaÅ‚ wstać na koÅ›cistych stopach, nagle,bez gÅ‚owy opadÅ‚ do przodu. PomÅ›cij mnie!Harry zmrużyÅ‚ oczy od blasku Å›niegu, wymierzyÅ‚ myÅ›lÄ… w plujÄ…cy ogniem bun-241kier, przedarÅ‚ siÄ™ przez drzwi Möbiusa prosto do wnÄ™trza wartowni.Tu nie byÅ‚o czasu na myÅ›lenie, ani miejsca na zbyteczne ruchy.Z zewnÄ…trz, wy-glÄ…dajÄ…cy jak stodoÅ‚a, bunkier byÅ‚ w istocie gniazdem zbitych stalowych pÅ‚yt i blo-ków betonu.Szare Å›wiatÅ‚o przebijaÅ‚o przez otwór strzelniczy.%7Å‚oÅ‚nierze w szokustrzelali szaleÅ„czo, gorÄ…czkowo, prawie na oÅ›lep.Harry wyÅ‚oniÅ‚ siÄ™ tuż za nimi, upuÅ›ciÅ‚ żelaznÄ… tarczÄ™ na betonowÄ… podÅ‚ogÄ™,uniósÅ‚ naÅ‚adowanÄ… strzelbÄ™.Rosjanie usÅ‚yszeli brzÄ™k metalu, obrócili siÄ™ na swych stalowych krzesÅ‚ach, zo-baczyli bladego mężczyznÄ™.Jego oczy byÅ‚y jasnymi punktami nad dyszÄ…cymi noz-drzami i ponurÄ… liniÄ… zaciÅ›niÄ™tych ust. Kto.? wysapaÅ‚ strażnik, wyglÄ…daÅ‚ jak przestraszony Å›mieszny robot zesÅ‚uchawkami na uszach, w oczach pojawiÅ‚o siÄ™ przerażenie.SiÄ™gnÄ…Å‚ do kabury,drugi powstaÅ‚ przeklinajÄ…c.Harry nie miaÅ‚ dla nich litoÅ›ci, albo on albo oni.NacisnÄ…Å‚ oba spusty.Z wrza-skiem wpadli w ramiona Å›mierci.Zapach Å›wieżej krwi zmieszaÅ‚ siÄ™ ze smrodempotu.ByÅ‚o duszno.OczyHarry ego zaczęły Å‚zawić, zabÅ‚ysÅ‚y szaleÅ„czo.ZaÅ‚adowaÅ‚ strzelbÄ™, znalazÅ‚ nastÄ™p-ne drzwi Möbiusa.To samo uczyniÅ‚ z kolejnymi bunkrami.Sześć razy.Wszystko w niecaÅ‚e dwieminuty.W ostatnim, gdy byÅ‚o już po wszystkim, odezwaÅ‚a siÄ™ zagubiona jazÅ„ zabitegoobroÅ„cy. Dla ciebie to już siÄ™ skoÅ„czyÅ‚o zawoÅ‚aÅ‚ Harry ale ten, który do tego do-prowadziÅ‚ jeszcze żyje.ObiecujÄ™, że dziÅ› wieczorem bÄ™dziesz już u siebie, ja także.A teraz powiedz: gdzie jest Dragosani? W biurze Borowica, na wieży.ZmieniÅ‚ je w centrum dowodzenia.Nie jestsam. odezwaÅ‚ siÄ™ gÅ‚os. Wiem powiedziaÅ‚ Harty, patrzÄ…c w dymiÄ…cÄ…, zmasakrowanÄ… nie do po-znania twarz Rosjanina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]