[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Trzeba było wezwać pogotowie – powiedziała.– Teraz niema pan skierowania.„Trzeba było” – zaklął w duchu.Trzeba było też przyjechać nawystawę metrem i napić się wina, jak wcześniej zakładał.Tyle żeto Małgosia powiedziała, że nie ma zamiaru przechadzać sięw eleganckich butach.Krzysztof oczywiście ugiął się i natychmiastzrezygnował z toskańskiego wina.– To co mam zrobić? – zapytał.– A to pana rękę trzeba zszyć? – zapytała niegrzecznie.– Już mówiłem, że nie moją.– Udał, że nie widzi jej niechęci.– Ale to duża rana i wcześniej ten człowiek bardzo krwawił.A ile będziemy czekać na chirurga?– Zespół operuje.– Jeden zespół operuje? – naciskał.– Przecież to duży szpital.Na pewno jest wolny chirurg na dyżurze.– Niech pan pozwoli mi pracować.– powiedziała grubapielęgniarka.– Który to jest ten do szycia?Wychyliła się przez kontuar.Krzysztof bez słowa wskazałAdama Zalewskiego, który siedział wciśnięty w kąt dużej salii miał zamknięte oczy.– Niech podejdzie, muszę spisać dane – powiedziała.Krzysztofwrócił do mężczyzny.– Proszę pana – delikatnie poklepał go po ramieniu – musi panpodejść do tamtej pani i podać swoje dane, ponieważ nie mamyskierowania.– Tak, tak.– Adam Zalewski otworzył oczy, wstał i niecochwiejnie powlekł się do kontuaru podtrzymywany przezKrzysztofa.Po kilku minutach wrócił i ponownie zajął to samomiejsce.– Mam poczekać na lekarza – powiedział.– Nie chciałbym,żeby pan tracił przeze mnie jeszcze więcej czasu.– Nie ma mowy – zaprotestował Krzysztof wbrew sobie, boprzecież na tym jego rola mogła się skończyć.I tak zrobił więcej,niż musiał dla ratowania reputacji i ręki nowego szefa swojejżony.– Upewnię się, czy wszystko się odbędzie tak, jak trzeba.– Naprawdę nie trzeba.– Skrzywił się mężczyzna.Właściwie mógłby spytać: „Na pewno? Na pewno da pan sobieradę? Tu można wezwać taksówkę.” i po uzyskaniu odpowiedzi,że tak, naturalnie, poradzi sobie – wyjść.Nie zrobił tego jednak.Może Małgosia miałaby pretensję, że nie doprowadził sprawy dokońca.Nie chciał miesiącami wysłuchiwać, że nie zachował sięjak należy, że czegoś zaniedbał.– Żona nie darowałaby mi, gdybym pana tak zostawił.Ona.bardzo się wszystkim przejmuje.– Pana żona jest bardzo miła – powiedział Adam Zalewski.– O tak.– powiedział Krzysztof.– Ma pan szczęście – dodał.– Jasne.– Kiwnął głową Krzysztof, nie chcąc rozwijać tematu.– Nie jest potulna – dodał nieoczekiwanie Zalewski.– Co ma pan na myśli? – Krzysztof był nieco zaskoczony.– Na radzie pedagogicznej ją jedną zapamiętałem – powiedział.– Wygłosiła jakąś dziwną mowę.– To znaczy? – zapytał, chociaż wiedział, że musiała w jakiśsposób dać mu do zrozumienia, że nie może liczyć naprzytakiwanie z jej strony.– Nie zrozumiałem, szczerze mówiąc, prawie niczego.–Uśmiechnął się.– Tyle tylko, że nie będzie mi łatwo na nowymstanowisku.Potem nie przyszła na otwarcie boiska.– Słyszałem o tym zdarzeniu.– Krzysztof starał się, żeby jegouśmiech był lekki i krzepiący.– Czułem się jak kretyn.wtedy.I teraz też – westchnął.–Zepsułem imprezę.– Niech pan nie przesadza.– Machnął ręką Krzysztof.– Napewno nie zepsuł pan imprezy, ponieważ ona już dobiegała końca,kiedy pan przyszedł.Poza tym ludzie łatwiej zapamiętają obrazydzięki panu.– No właśnie – uśmiechnął się krzywo – będę się kojarzyłludziom z rozlewaniem wody i krwią.– Nie tak patetycznie.– Krzysztof roześmiał się, co wydało sięprawdopodobnie niestosowne staruszce siedzącej najbliżej nich,ponieważ odwróciła się demonstracyjnie.– Pan Zalewski! – krzyknęła tymczasem gruba.– Do szycia.Gabinet zabiegowy!Krzysztof ponownie pomógł Adamowi Zalewskiemu wstaći podejść do zabiegowego.– O, stary – powitał go w progu kolega, który kilka dniwcześniej wydawał mu wypis Diany.– A co ty tak po szpitalachsię ostatnio tłuczesz?– Tak wyszło – wymamrotał Krzysztof, witając się z lekarzem,który szykował się do szycia.– Długo czekacie? Trzeba było zadzwonić.– Daj spokój, przecież nie pijecie tu kawy.– powiedziałKrzysztof, plując sobie w brodę, że rzeczywiście nie przyszło mudo głowy przyspieszyć przyjęcie dyrektora.– Poczekam nazewnątrz.– Czekając, rozmyślał o tym, co ostatnio dzieje sięw jego życiu.Jakieś dziwaczne sytuacje, analizował.Awans.„Tylko czy ja tego na pewno chcę” – zastanawiał się.Po co terazpotrzebny był mu awans, kiedy on tak bardzo chciał obejmować Dii robić jej zakupy.Teraz chciał tylko tej dziewczyny i spokoju.– Oddaję pacjenta – powiedział jego kolega, kiedy pokilkunastu minutach ponownie otworzyły się drzwi i wyszli z nichrazem z Adamem Zalewskim.– Czternaście szwów.– Dziękuję – wymamrotał Adam w stronę chirurga.Wzrok miałjeszcze bardziej błędny i chwiał się na nogach.– Tu ma pan skierowanie do chirurga do rejonu i zalecenia.– powiedział lekarz.– A jak tam twoja kuzynka? – zapytałKrzysztofa.– Zupełnie dobrze – odpowiedział, czując uderzenie gorąca dogłowy i modląc się, żeby kolega nie podał jakichś szczegółów,które dyrektor mógłby zapamiętać i z czystej uprzejmościpowtórzyć Małgosi.– Dzięki jeszcze raz.– Wpadnij kiedyś tak sobie, bez okazji i bez pacjenta.–Roześmiany chirurg cofał się w kierunku gabinetu, gdzie już czekałnastępny nieszczęśnik wymagający interwencji chirurga.Wyszli.Na zewnątrz było bardzo ciemno.Krzysztof zerknął na zegarek.Była już prawie dziesiąta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]