[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W jego oczach dojrzałam autentyczny lęk.Wcześniej dostrzegłam gow nim, kiedy uciekaliśmy z sali gimnastycznej po meczu.Może czaił się tam od owego czasu.Niekiedy wyczuwamy, że rozmowa, w której bierzemy udział, nie jest do końca szczera, a mimo todajemy się jej porwać, trochę z grzeczności.Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy ludzie ostrożnieomijają drażliwe tematy.Pracowałam kiedyś z rodziną, której członkowie, ilekroć pojawiał się tematśmierci, zaczynali mówić o jednym z żyjących krewnych.Przypominało to nerwowy tik.W końcunauczyłam się, co to znaczy  ludzie ci każdorazowo zastępowali złe wspomnienie dobrym.Był to ichsposób radzenia sobie z trudną sytuacją.Reed, Aaron i ja siedzieliśmy w pokoju motelowym, starając się zapomnieć o naszym położeniu.Oczywiście niezbyt dobrze nam to szło, ale i tak nie zamierzaliśmy się poddać.Byliśmy uparci.Przeczuwałam, że historia Reeda będzie smutna i zburzy nasze złudzenia.Coś mi jednak podpowiadało,że powinnam jej wysłuchać.Chciałam ją poczuć.Chciałam przestać udawać. Opowiadaj  poprosiłam.Aaron spochmurniał i nagle zobaczyłam świat takim, jaki naprawdę był: byliśmy trójką smutnychi przestraszonych sobowtórów zamkniętych w mrocznym, kiepsko oświetlonym pokoiku w motelu.Niemieliśmy nic z wyjątkiem naszej przeszłości.A na domiar złego tylko niewielki jej wycinek naprawdęnależał do nas.Reed przełknął głośno ślinę i skinął lekko głową, jakby zgadzał się na moją prośbę. Była siostrą denata, którego rolę odgrywałem  powiedział. Wiem, wiem, nie musicie nic mówić.To, co zrobiłem, stało w rażącej sprzeczności z kodeksem etycznym sobowtóra.Nie zamierzałam go osądzać.Reed nie miał pojęcia, że przez jakiś czas wydawało mi się, że jestemzakochana w chłopaku mojej nieżyjącej klientki. W porządku, mów dalej  poprosiłam, nie chcąc skupiać się na własnych uczuciach i dziękującw duchu Aaronowi, że mnie nie wydał. Z początku nic nie zapowiadało, że tak się to potoczy  opowiadał Reed, utkwiwszy wzrokw czubkach adidasów. Dziewczyna nie była nawet zainteresowana terapią.Pierwsze dwie nocespędziła poza domem.W poniedziałek z samego rana miałem zakończyć zlecenie, a w niedzielęwieczorem ktoś zapukał do mojego pokoju.Otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją w progu.Wyglądała,jakby cały jej świat obrócił się w ruinę.Spytała, czy może wejść.I prawdę mówiąc, dopiero wtedy pierwszy raz dokładnie się jej przyjrzałem.Próbowałem się powstrzymać; miałem udawać jej brata,jednak ta dziewczyna naprawdę mi się podobała.Była piękna.Gdy tylko się odezwałem, uciszyła mnie.Poprosiła, żebym był sobą, bo inaczej wyjdzie.A ja& nie chciałem, żeby wychodziła.To była ta dziwnachwila pod koniec zlecenia, znacie to uczucie? Jakby wszystko miało się zaraz skończyć.Jakbyście wysami mieli się skończyć.To jest tak popieprzone, nie da się tego wyjaśnić. Wiem, o czym mówisz  odezwałam się.W skupieniu obserwowałam, jak z każdym jego słowemkruszy się maska, którą starannie dotychczas pielęgnował. Znam to z własnego doświadczenia, serio.Reed podziękował mi nieśmiałym uśmiechem. Skończyło się na tym, że przegadałem z Katy całą noc.Zdradziłem jej moje prawdziwe imię, a onazasypała mnie pytaniami dotyczącymi życia sobowtórów.Chyba ani razu nie wspomnieliśmy nawet o jejbracie.Rankiem poszedłem do jej pokoju, żeby się pożegnać, ale jej już nie było.Katy nigdy nie chciałabrać udziału w terapii.Pogodziła się ze śmiercią brata, zanim jeszcze mnie tam posłano.Dwa tygodniepo moim powrocie do domu zjawiła się na progu mojego mieszkania.Zdołała mnie wytropić, ponieważzdradziłem jej moje prawdziwe imię. Stary, zawsze podaje się tylko numer  przypomniał Aaron. Mówisz na przykład: sobowtór stojeden. Wiem, to było totalnie głupie z mojej strony.Prawdę mówiąc, nie mogłem potem uwierzyć, że Marienie dowiedziała się o całej sprawie.Musiała być wtedy na urlopie. A co stało się pózniej?  spytałam. Jak ułożyła się wasza znajomość? Spotkaliście się w dośćniezwykłych okolicznościach. Jak to zawsze bywa w przypadku kretyńskich pomysłów: zaczęliśmy się widywać ukradkiem.Najpierw próbowaliśmy być przyjaciółmi, potem jednak spędziliśmy kilka nocy na tylnym siedzeniumojego wozu& Fuj, siedziałam tam niedawno  poskarżyłam się, na co zareagował śmiechem. Nie bój się, posprzątałem.Ale tak zupełnie serio: byliśmy świetnie dobraną parą.Katy niepracowała jako sobowtór, ale miałem poczucie, że doskonale rozumie, jak to jest.W sumie to dziwne,ale& od jakiegoś czasu mam specyficzne wrażenie& Coraz częściej spotykam ludzi, którzy dobrze sobieradzą z ukrywaniem prawdziwych uczuć.I wcale nie są specjalnie do tego wyszkoleni, to zwyczajniobywatele.Część z nich z czasem zatraca tę umiejętność, za to inni stają się w tym coraz bieglejsi.Pewnie zależy to od tego, jak dana osoba reaguje na tragedię. Ja też to zauważyłem  przyznał Aaron. Istnieją chyba dwie grupy ludzi: ci, którzy umieją radzićsobie z traumą, oraz ci, którzy nie wiedzą, jak to zrobić.Wygląda więc na to, że próbują naśladowaćsobowtóry, które przez naturę zostały obdarzone zdolnością lepszego radzenia sobie z rozczarowaniami,jakie niesie życie. Ale przecież to, co dzieje się teraz, nie jest prawdziwym życiem  powiedziałam, wskazując okno.To masowa histeria, podsycana przez lekarza z problemami psychicznymi.  Może  zgodził się Aaron  a może ludzie wyczuwają, że tylko naśladując nas, będą mogli uniknąćzarażenia.Nigdy się do nikogo nie przywiązuj, znasz to, Quinn, co nie?W jego ustach zabrzmiało to jak mantra.Była to nasza największa słabość, a równocześnie największasiła. Co się z nią stało?  zwróciłam się znów do Reeda. Z Katy?  spytał zatopiony w myślach. Umarła& Parę miesięcy pózniej jacht, którym płynęła,zatonął.Tak brzmiała oficjalna wersja wydarzeń.Oczywiście& była wtedy sama na pokładzie.Popełniłasamobójstwo.Ze zdziwienia otworzyłam usta.Na myśl o jej biednej rodzinie zrobiło mi się strasznie przykro  ciludzie stracili w krótkim czasie dwoje dzieci.Nie bardzo wiedziałam, jak mieliby się po czymś takimpozbierać.Może taki właśnie los czekał ludzi, jeśli epidemia przybierze poważniejsze rozmiary? Nie byłem na pogrzebie, bo mogliby mnie zobaczyć jej rodzice  ciągnął Reed. Mój widokprawdopodobnie utrudniłby im powrót do zdrowia.Nie mogłem im tego zrobić.Twarz mu pobladła, a do jego błękitnych oczu napłynęły łzy.Kiedy odezwał się po chwili, mówiłzduszonym głosem: Kochałem ją.Boże, dalej ją kocham.Planowaliśmy wyjechać, jak tylko skończy się mój kontrakt.Zazarobione pieniądze mieliśmy opłacić studia.Katy chciała zostać nauczycielką.Przeznaczyłem zarobionepieniądze na zapewnienie jej przyszłości. Tak mi przykro  powiedziałam, choć wiedziałam, że moje słowa nie wystarczą.W rzeczywistościprzecież nic nie zmieniały. Najtrudniejsze w tym wszystkim było ukrywanie się z naszą miłością.A po jej śmierci było mijeszcze trudniej.Marie anulowała moje następne zlecenie i posłała mnie na trzytygodniową terapię.Uznano, że zachowuję się w sposób niezrównoważony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl