[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W Bibliotece WatykaÅ„skiej, gdzie zdeponowano niektóre archiwa jezuickie, nie zdoÅ‚ano ich jednakodszukać, choć figurujÄ… w osiemnastowiecznym katalogu raportów ze wszystkich prowincji.Istniejepodejrzenie, że zostaÅ‚y one zniszczone przez jakiegoÅ› fanatycznego badacza-protestanta, który zawszelkÄ… cenÄ™ staraÅ‚ siÄ™ zatrzeć Å›lady konwersji markiza.(SwojÄ… drogÄ… należaÅ‚oby sprawdzić, czy abyszalony dyrektor Biblioteki Miejskiej wspomniany w liÅ›cie przez Thatawaya nie bawiÅ‚ kiedy wWatykanie).Natomiast w Bibliotece Uniwersyteckiej w Sztokholmie zachowaÅ‚a siÄ™ część archiwumkolegium braniewskiego (zrabowanego przez Szwedów podczas wojny w 1625 roku), a wÅ›ródprzeróżnych dokumentów znajduje siÄ™ tam kopia ostatniego jak siÄ™ zdaje raportu anonimowegojezuity w sprawie nieżyjÄ…cego już markiza.Raport ten pisany byÅ‚ zapewne wkrótce po Å›mierci WÅ‚ocha, awiÄ™c pod koniec 1597 roku, i jest dla nas podwójnie interesujÄ…cy: po pierwsze, mowa w nim jest oostatnich chwilach arystokraty, a po drugie, wnosi on sporo szczegółów do naszej wiedzy o portrecie, dodziÅ› jak już wielokrotnie wspomniano wiszÄ…cym w Czytelni Naukowej Biblioteki GdaÅ„skiej.Czytamy tam miÄ™dzy innymi (współczesny przekÅ‚ad Å‚aciÅ„skiej kopii): .markiz leżaÅ‚ spokojnie i tylkoco pewien czas przez jego bladÄ…, woskowÄ… twarz przebiegaÅ‚ skurcz Å›mierci, której obmierzÅ‚e dotkniÄ™ciepowodowaÅ‚o lodowaty dreszcz.JeÅ›li zawierzyć relacji naszego czÅ‚owieka, który z racji swej funkcji wSenacie byÅ‚ wÅ›ród dostojnego grona żegnajÄ…cego markiza, umierajÄ…cy szeptaÅ‚ w takiej chwili: «O,PrzenajÅ›wiÄ™tsza Panienko, przebacz mi!», co wywoÅ‚ywaÅ‚o wielkÄ… konsternacjÄ™ poÅ›ród heretyków, którzyudawali, że tego nie sÅ‚yszÄ…, a miÄ™dzy sobÄ… mówili pózniej, że to szatan próbowaÅ‚ usidlić bezbronnÄ… wmalignie duszÄ™.Tuż przed Å›mierciÄ… markiz ocknÄ…Å‚ siÄ™ i przytomnym wzrokiem rozejrzaÅ‚ siÄ™ pokomnacie, po czym sÅ‚abym gÅ‚osem pożegnaÅ‚ wszystkich oraz zażądaÅ‚, by mu przyprowadzono ksiÄ™dza-spowiednika.WywoÅ‚aÅ‚o to powszechne oburzenie i heretycy wykazali caÅ‚e okrucieÅ„stwo ibezwzglÄ™dność w tym, że nie speÅ‚nili ostatniej woli umierajÄ…cego, wiedzÄ…c dobrze, że chce umrzeć jakkatolik.Również i to potraktowano jako podszept rozzuchwalonego szatana.Ale nikt nie mógÅ‚ temuzaprzeczyć, że niedÅ‚ugo potem markiz oddaÅ‚ ducha z imieniem Maryi na ustach.Można wiÄ™c sÄ…dzić, żeprzed Å›mierciÄ… ujrzaÅ‚ w peÅ‚ni swój grzech i odczuÅ‚ skruchÄ™ za lata herezji, w jakiej tkwiÅ‚, przeto byćmoże dostÄ…piÅ‚ on zbawienia wiekuistego.NastÄ™pnego dnia sprowadzono mistrza Hermana, którypoczyniÅ‚ odpowiednie szkice, a potem namalowaÅ‚ (w ciÄ…gu zaledwie paru dni) niewielki portret markiza.PodobieÅ„stwo doprawdy niezwykÅ‚e.Ale portret ten okazaÅ‚ siÄ™ dla heretyków «skandaliczny», bowiem jak nikt tego przeoczyć nie mógÅ‚ zmarÅ‚y trzymaÅ‚ na nim w rÄ™ku różaniec.Oburzenie byÅ‚o tak wielkie,że chciano Bogu ducha winnego malarza wygnać z miasta.Ten tÅ‚umaczyÅ‚ siÄ™ jednak, gdy go pod strażą60przyprowadzono do Senatu, że przecież kazano mu namalować tak, jak naprawdÄ™ na Å‚ożu Å›mierci markizwyglÄ…daÅ‚, niczego nie dodajÄ…c i niczego nie ujmujÄ…c, bez upiÄ™kszania, a przecież nawet na jego licznychszkicach widać, że zmarÅ‚y rzeczywiÅ›cie trzymaÅ‚ w rÄ™kach różaniec.Zledztwo nie wykazaÅ‚o, kto gomarkizowi jak to okreÅ›lono «podrzuciÅ‚».W każdym razie, kazano różaniec zamalować, co też mistrzHerman nie bez oporów uczyniÅ‚".Nawet jeÅ›li zawierzyć powyższej relacji, to nie wiadomo, czy domniemana konwersja markizazwiÄ…zana byÅ‚a z jego cudownym ocaleniem i utratÄ… wzroku; czy też innymi czynnikami, a może nawetznanÄ… skÄ…dinÄ…d przewrotnÄ… naturÄ… WÅ‚ocha.W katolickiej ojczyznie staÅ‚ siÄ™ dysydentem, to czemu wluteraÅ„skim GdaÅ„sku nie miaÅ‚ powrócić na Å‚ono KoÅ›cioÅ‚a rzymskiego? Dla naszych jednak celównajważniejsze jest to, że już w momencie powstania portret markiza jak to siÄ™ potocznie mówi podpadÅ‚ wÅ‚adzy w tym mieÅ›cie i administracyjnym nakazem doprowadzono do jego przemalowania.Po raz pierwszy, ale nie po raz ostatni o czym wymownie mówiÄ… fakty.W latach trzydziestych dwudziestego wieku portret markiza Orii ponownie znalazÅ‚ siÄ™ w centrumzainteresowania wÅ‚adz i uczonych: przeprowadzono nawet analizÄ™ antropologicznÄ…, co doprowadziÅ‚opózniej do drobnych retuszów nosa i uszu WÅ‚ocha (dopiero po wojnie wykazaÅ‚o to zdjÄ™cierentgenowskie).Natomiast historycy sztuki wydobyli na Å›wiatÅ‚o dzienne wiele faktów z życia markizaniezbicie Å›wiadczÄ…cych o tym, że po pierwsze, miaÅ‚ on silne poczucie wyższoÅ›ci rasowej i kulturowo-cywilizacyjnej, a co za tym idzie że w sile sojuszu aryjskiego, czyli rzymsko-italo-germaÅ„skiegowidziaÅ‚ on jedynÄ… szansÄ™ dla ludzkoÅ›ci przetrwania zalewu barbarzyÅ„stwa ze wschodu, oraz po drugie, żeżywiÅ‚ on bezgranicznÄ… wprost pogardÄ™ dla %7Å‚ydów, a zwÅ‚aszcza tych polskich.JeÅ›li chodzi o %7Å‚ydów,badacze najchÄ™tniej cytowali domniemany list markiza, w którym miaÅ‚ on, miÄ™dzy innymi, napisać conastÄ™puje: %7Å‚ydzi tÅ‚oczÄ… siÄ™ tu [tj.w GdaÅ„sku] w wielkiej Ciżbie kilka razy w Roku, zwÅ‚aszcza gdyPolacy przywożą swe Towary.SÄ… to najbrudniejsze i najohydniejsze Kreatury żyjÄ…ce poÅ›ródcywilizowanych Narodów gdziekolwiek pod SÅ‚oÅ„cem.Ich uÅ›winione i postrzÄ™pione ChaÅ‚aty wiszÄ… nanich do samych PiÄ™t.PrzystrzygajÄ… swoje Brody na różny Sposób, w zależnoÅ›ci od tego Ludu, od którego jak twierdzÄ… pochodzÄ…, bÄ™dÄ…c w istocie jego odrażajÄ…cÄ… HaÅ„bÄ…
[ Pobierz całość w formacie PDF ]