[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zagrożony utratÄ… ukochanej firmy, Gerhard Osten mógÅ‚by przemyÅ›leć raz jeszcze sprawÄ™ Å›luÂbu.A dokÅ‚adniej, jako że Osten nie miaÅ‚ najmniejszych wÄ…tpliwoÅ›ci, komu naprawdÄ™ zależaÅ‚o na małżeÅ„stwie, może w tych okolicznoÅ›ciach sama Wala zerwaÅ‚aby zaÂrÄ™czyny.Co mogÅ‚aby chcieć od mężczyzny, który nie ma grosza przy duszy i nie może podarować jej nic prócz zaawansowanego wieku?Ale, zastanawiaÅ‚ siÄ™ Osten, czy wybaczyÅ‚by sobie kieÂdykolwiek, gdyby ojciec w obliczu bankructwa dostaÅ‚ wylewu lub ataku serca i umarÅ‚? Zamiast tego postanoÂwiÅ‚ wiÄ™c spróbować otrzeźwić ojca, przywoÅ‚ujÄ…c obraz jego zmarÅ‚ej żony i rozbudzajÄ…c w nim dawne do niej przywiÄ…zanie.PostanowiÅ‚ również z zawstydzajÄ…cÄ… otwartoÅ›ciÄ… zwrócić mu uwagÄ™ na mÅ‚odość Wali i jego zaawansowany wiek.- Dlaczego twój ojciec miaÅ‚by uważać siÄ™ za starego? - zapytaÅ‚a Donna.- Tylko dlatego, że ty go za takiego uważasz? Nie ma nic zÅ‚ego w byciu starym.Dlaczego nie miaÅ‚by zaznać szczęścia z WalÄ…? Przypomnij sobie LiszÂta i Wagnera: obaj żyli z kobietami tak mÅ‚odymi, że mogÅ‚y być ich córkami!DoÅ‚Ä…czywszy do sznuru samochodów zmierzajÄ…cych w kierunku Nowego Jorku, Osten pogrążyÅ‚ siÄ™ w rozmyÂÅ›laniach o Donnie.JakieÅ› pięć czy sześć miesiÄ™cy po spotkaniu w Goddard Beat, kiedy ich zwiÄ…zek straciÅ‚ urok nowoÅ›ci, w jego duszÄ™ wkradÅ‚a siÄ™ drÄ™czÄ…ca wÄ…tÂpliwość.NÄ™kaÅ‚a go przez caÅ‚y dzieÅ„ od rana do nocy.Å»eby nadać sens obu swoim egzystencjom, musiaÅ‚ być pewny wÅ‚asnej inspiracji.MusiaÅ‚ odczuwać potrzebÄ™ pisania i wykonywania swojej muzyki, potrzebÄ™ tak silna, że wszystko inne albo do niej prowadziÅ‚o, albo z niej wynikaÅ‚o.WierzyÅ‚, że gdyby choć przez moment czuÅ‚ siÄ™ muzycznie bezpÅ‚odny, byÅ‚by to jego koniec.Tymczasem Donna nie uruchomiÅ‚a w nim potrzeby tworzenia.Coraz rzadziej kusiÅ‚o go, by wsiąść w samolot do Nowego Jorku, bo chociaż jego fizyczna fascynacja DonÂnÄ… nadal byÅ‚a silna, bolaÅ‚o go, gdy sÅ‚yszaÅ‚, jak wyraża swojÄ… pogardÄ™ dla muzyki rockowej, szczególnie zaÅ› dla muzyki Goddarda.PowiedziaÅ‚ jej na przykÅ‚ad, że gdyby byÅ‚ muzycznym wykonawcÄ…, eksperymentowaÅ‚by z pianinem elektryczÂnym, współczesnÄ… alternatywÄ… fortepianu, które z poÂmocÄ… wibratorów, tÅ‚umików i wzmacniaczy potrafi stwoÂrzyć szerokÄ… gamÄ™ syntetycznych dźwiÄ™ków o precyzyjÂnej czÄ™stotliwoÅ›ci i intensywnoÅ›ci.PrzypomniaÅ‚ jej, że popularne gwiazdy i zespoÅ‚y nagrywajÄ…ce pÅ‚yty coraz częściej używajÄ… tego instrumentu, i dodaÅ‚, że przynajÂmniej jeden wybitny producent fortepianów rozpoczÄ…Å‚ już produkcjÄ™ elektronicznych pianin.W swoich rozmowach z DonnÄ… musiaÅ‚ jednak uważać, żeby nie okazać siÄ™ zbyt kompetentnym.PamiÄ™tajÄ…c, że w jej oczach jest studentem literatury, w najlepszym wypadku potencjalnym pisarzem o skromnych zaintereÂsowaniach muzycznych narzuconych mu przez ojca, próbowaÅ‚ jej wyperswadować surowy puryzm jedynie w sposób bardzo oglÄ™dny.BroniÅ‚ syntezatora nie jako kolejnego wyspecjalizowanego instrumentu muzyczneÂgo, ale twórczego wieloczynnoÅ›ciowego pulpitu mikserÂskiego, i cytowaÅ‚ StrawiÅ„skiego, który powiedziaÅ‚ kieÂdyÅ›, że najbliższym doskonaÅ‚oÅ›ci urzÄ…dzeniem muzyczÂnym jest stradivarius lub elektroniczny syntezator.Osten wierzyÅ‚, że ten instrument stanie siÄ™ dobrodziejÂstwem dla kompozytorów i wykonawców; za jednym przyciÅ›niÄ™ciem guzika bÄ™dÄ… mogli usÅ‚yszeć peÅ‚ne aranÂżacje utworów, jak również nie koÅ„czÄ…ce siÄ™ wariacje na jeden temat; bÄ™dÄ… mogli Å›cieÅ›nić lub rozwinąć frazÄ™, zwolnić jÄ… lub przyspieszyć.Wszystko to wydawaÅ‚o mu siÄ™ bezcennym wzbogaceniem muzycznej tradycji, jak również Å›rodkiem do wyzwolenia siÄ™ z jej rygorów.- Ze wszystkimi tymi programatorami, ansamblerami gÅ‚osu, specjalnymi efektami, skomputeryzowanym rytmem i sekwenzerami, syntezator nie jest niczym inÂnym, jak skrzyżowaniem szafy grajÄ…cej i mechanicznego bilardu - oÅ›wiadczyÅ‚a Donna podczas jednej z ich kłótÂni.- Przemienia kompozytora i wykonawcÄ™ w rodzaj twórczego automatu dokonujÄ…cego prymitywnej mechaÂnicznej selekcji.- A czy fortepian do pewnego stopnia nie jest rówÂnież mechanicznie prymitywnym instrumentem? - odÂważyÅ‚ siÄ™ zapytać Osten.- Tak prymitywnym, że zastÄ™puÂjÄ…c mÅ‚oteczki Å‚yżeczkami do herbaty, można zamienić go w klawesyn? I czy nieustanne wysiÅ‚ki poprawienia pÅ‚yty rezonansowej, strun, mÅ‚oteczków i pracy klawiszy nie Å›wiadczÄ… o jego niedoskonaÅ‚oÅ›ci?- Z pewnoÅ›ciÄ… nie - odparÅ‚a Donna.- Fortepian jest potomkiem caÅ‚ej linii instrumentów strunowych, poczÄ…Âwszy od antycznego psalterionu: tykwy z rozpiÄ™tymi na niej strunami, które szarpaÅ‚ grajÄ…cy, poprzez monokord Pitagorasa, klawikord, szpinet, klawesyn.– przerwaÅ‚a dla zÅ‚apania oddechu i spojrzaÅ‚a na niego.- W przeciÂwieÅ„stwie do wszystkich zmieniajÄ…cych siÄ™ z tygodnia na tydzieÅ„ muzycznych udziwnieÅ„ syntezatora, klawiaÂtura fortepianu - wzięła akord - byÅ‚a w peÅ‚ni rozwiniÄ™ta już w piÄ™tnastym wieku i żaden inny instrument nigdy nie doÅ›cignÄ…Å‚ go w różnorodnoÅ›ci i bogactwie tonów.- CzytaÅ‚em gdzieÅ› - zaczÄ…Å‚ ostrożnie Osten – że w ostatnich muzycznych eksperymentach specjaliÅ›ci od akustyki imitujÄ…, a może powinienem powiedzieć: poÂwielajÄ…, dźwiÄ™ki fortepianu, dostrajajÄ…c seriÄ™ oscylatorów audioczÄ™stotliwoÅ›ci do dokÅ‚adnej czÄ™stotliwoÅ›cii intensywnoÅ›ci uderzanych strun.Kiedy zaproszono grupÄ™ muzyków i nie-muzyków, nikt z nich nie potrafiÅ‚ odróżnić nagraÅ„ dźwiÄ™ków prawdziwego fortepianu od dźwiÄ™ków syntetycznych wytworzonych przez oscylatory.OkazaÅ‚o siÄ™ - ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej - że prawdziwe i syntetyczne dźwiÄ™ki sÄ… tak do siebie podobne, że muzycy nie sÅ‚yszeli ich lepiej od nie-muzyków.Każda grupa zidentyfikowaÂÅ‚a poprawnie tylko pięćdziesiÄ…t procent dźwiÄ™ków!- To niczego nie dowodzi - odparowaÅ‚a Donna, podÂnoszÄ…c gÅ‚os.- Każdy prawdziwy artysta wie, że syntetyÂcznym dźwiÄ™kom brakuje harmonicznego bogactwa i ciepÅ‚a.Po czym dodaÅ‚a:- W każym razie, Jimmy, nie jesteÅ› muzykiem, a wiÄ™c mówisz o rzeczach, na których siÄ™ nie znasz.Wierz mi, nie ma zÅ‚ych fortepianów, sÄ… tylko źli pianiÅ›ci.TworzeÂnie muzyki to dużo wiÄ™cej niż syntetyzowanie wibrujÄ…Âcej struny!Osten poczuÅ‚ rozdrażnienie i zÅ‚ość.Poza wszystkim, jako pianistka, Donna byÅ‚a tylko wykonawczyniÄ…, a w najlepszym razie utalentowanÄ… odtwórczyniÄ…, która nie wiedziaÅ‚a nic o trudach komponowania: tworzenia oryginalnej, wibrujÄ…cej muzyki.On zaÅ› byÅ‚ zarówno wyÂkonawcÄ…, jak i kompozytorem, i wartość jego muzyki, liczona tylko iloÅ›ciÄ… sprzedanych pÅ‚yt, byÅ‚a wiÄ™ksza niż jakiegokolwiek klasycznego czy rockowego artysty przed nim.Co by powiedziaÅ‚a, wÅ›ciekaÅ‚ siÄ™ w myÅ›lach, gdyby jej to oznajmiÅ‚? Nie mogÄ…c siÄ™ bronić, atakowaÅ‚ jÄ…
[ Pobierz całość w formacie PDF ]