[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dynamit przynosili mężczyźni z kopalni.Dobrze mieć trochę tego w domu.Nie miało to nic wspólnego z ptasznictwem, jakby ktoś mógł pomyśleć, bo dynamitem, na przykład, łowi się też ryby.Ale w razie potrzeby zawsze się przydaje.Bo, przyjąwszy, ktoś ma przed sobą dobry staw, gdzie od karpi po prostu się roi, a ten istny nie ma za dużo czasu, bo właściciel mógłby nadejść, a może dlatego, że jest akurat czas ochrony albo gość ma zbyt krótki urlop.Najlepiej w takim przypadku mieć trochę dynamitu przy sobie.I nie robić wiele fizymatentów, ino wszystko wyjąć! I za przykładem dzieci: karbidu nasypać do butelki po piwie, odlać się do niej, zakorkować i wrzucić do wody.Tylko dynamit! Dynamit trzeba w domu dobrze schować, żeby się dzieci do niego nie dobrały.Najlepiej pod bielizną albo jeszcze lepiej w zamkniętej szufladzie.Powstał problem, jak dziecko wołać.- Jak mam go nazywać - powiedziała Świętkowa - kiedy już wybraliście mu takie imię? Będę do niego mówiła: Dollele.Stanik mówił, że jak to dziecko się nazywa?- Adolf - odpowiedziała Michcia.- Ale ja tego nie chciałam.- Wołać dziecko drugim imieniem nie przynosi szczęścia.Ona Michcia, mówi do niego, Tetete, Hejdla mówi Dollolo, Tekla Cziczi, a Jankowski wstrzymał się od głosu.Pelka był zaangażowany w tę sprawę, bo przecież on wybrał to imię, więc mówił chętnie i głośno „Adolf”, choć normalnie nie interesował się dziećmi.- Stanik, jak sprawuje się Adolf? Z tego synka coś wyrośnie, powiem ci! Piękne mu wybrałeś imię.Świętek nie nazywał synka po imieniu, tylko mówił do niego „chopek”, co oznacza małego chłopa.Stanik bywał mało w domu, bo w dzień furmanił, a wieczory spędzał w partii.Jemu też to imię nie bardzo się podobało, bo nie umiał go wymówić, i teraz przyznawał się do tego, że przed chrztem sobie trochę wypił.Pelka postawił mu wtedy trzy kolejki.Pewnikiem po to, by się nie rozmyślił.Stanik mówił: - A co robi nasz Adolek? Dawajcie mu dużo marchwi, bo to jest dobre na zęby.Zegarek, otrzymany od starego Cholonka, Stanik dał Michci na przechowanie.- Niklowany zegarek? - powiedziała Michcia.- Nasze dziecko nie potrzebuje niklowanego zegarka.Taki stary!- Ależ ty głupio gadasz - powiedział Stanik.- Przecież to jest tylko pamiątka, abym mógł czasem do dziecka powiedzieć: To jest zegarek od twojego dziadka Cholonka.Pamiątka nie musi być ze złota.Schowaj go na razie, a później się zobaczy!I Michcia zamknęła go w komodzie, ale nie w osobistej szufladzie, lecz pod bielizną pościelową.Krótko przed Wielkanocą nastąpiły znowu Świętkowe dni picia.Ale przypadek chciał, że Świętkowa capnęła go z wypłatą i zabrała mu kopertę z pieniędzmi.- Ty pieronie jeden, masz tu trzy marki na butelkę i koniec, tylko dlatego, że jest Wielkanoc!Człowiek jest jak zwierzę.Jeśli wielkie pragnienie zostanie tylko troszeczkę ugaszone, nie przechodzi, lecz rośnie tak, że można zwariować, a Świętek nie wiedział, co robi, i przepił zegarek.Michcia powiedziała: - Nie szkodzi, ojciec, to był zegarek od Cholonków, a od nich moje dziecko nie musi niczego przyjmować.Stanik lubił starego Świętka i powiedział: - Kupię później synkowi kilka złotych zegarków, poszło to poszło!Przez kilka tygodni Świętek był przygnębiony i próbował w różny sposób wycyganić ten zegarek od Siedlaczka, ale ten puścił go już dalej, do jednego Żyda.W tamtych latach Stanik często jeszcze wracał do sprawy zegarka.Jest tyle rzeczy do powiedzenia na tym świecie, a człowiek niesłychanie się rozprasza, gdy tylko zacznie z kimś osprowiać, tak że wkrótce już nie wie, gdzie początek, a gdzie koniec.Ale dajmy na to, że stara chce, by w ogródku wykopał dół, na przykład na kompost.Bo chce zbierać końskie gówno, które ma być dobre na wiśnie, a także na warzywa, i opowiada ci te wszystkie brednie, kiedy ty pragniesz jedynie spokoju.Przychodzisz z roboty i chcesz wstawić sobie nogi do miski z ciepłą wodą, a ta działa ci na nerwy takimi sprawami.I wtedy przydaje się dynamit
[ Pobierz całość w formacie PDF ]