[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydobywanie granitu było bardzo precyzyjnie zorganizowane;podzieleni na zespoły kamieniarze szukali najlepszych bloków, badali je i zszacunkiem przystępowali do dzieła.Od doskonałości ich pracy zależałoprzetrwanie Egiptu; z ich to rąk rodziły się świątynie zamieszkane przezsiły stwórcze i posągi, w których żyła dusza wskrzeszonych.Wszyscy faraonowie otaczali szczególną troską kamieniołomy i dbali owarunki życia tych, którzy tam pracowali; kierownicy zespołów byliszczęśliwi, widząc Setiego i mogąc powitać regenta, którego podobieństwodo ojca coraz wyrazniej rzucało się w oczy.Imię Szenara było tu nieznane.Seti wezwał kierownika kamieniarzy.Aper, barczysty mężczyzna o kwadratowej głowie i grubych palcach,padł na twarz przed królem; czeka go nagana czy pochwała?- Mam wrażenie, że panuje tu spokój.- Wszystko jest w najlepszym porządku, wasza królewska wysokość.- W liście twierdziłeś coś zgoła odmiennego.- Ja?- Czyżbyś przeczył, że napisałeś list?- List.! Pisanie nie jest moją mocną stroną, wasza wysokość.W raziekonieczności korzystam z usług pisarza.- Czy nie zawiadomiłeś mnie o konflikcie między robotnikami iżołnierzami?- Ależ skąd, wasza wysokość.! Dochodzi wprawdzie do drobnych starć,ale szybko osiągamy zgodę.- A majstrzy?- My ich szanujemy i oni nas.Nie są ludzmi z miasta, ale zostaliwyłonieni spośród robotników.Pracowali własnymi rękami i znają dobrzeswój zawód.Jeśli któryś uważa się za kogoś innego, niż jest, zaraz się tąsprawą zajmujemy.Aper pocierał dłonią o dłoń, gotów w każdej chwili podjąć walkę zkażdym, komu przyszłoby do głowy, żeby nadużywać swojej władzy.- A czy głównemu kamieniołomowi nie grozi wyczerpanie?Kierownik zespołów kamieniarskich otworzył szeroko usta.- O to więc chodzi.Kto ci o tym doniósł, wasza wysokość?- Czy tak jest naprawdę?- W pewnym stopniu.Pracuje się coraz trudniej, trzeba głębiej drążyć, aza dwa albo trzy lata przyjdzie zmienić stanowisko.%7łe też już teraz ci otym doniesiono.! To jasnowidztwo!- Pokaż mi miejsce, które budzi zaniepokojenie.Aper zaprowadził Setiego i Ramzesa na szczyt małego wzgórza, zktórego widać było większość stanowisk wydobywczych.- Tam, po lewej stronie.- Kierownik wskazał ręką.- Wahamy się jeszczew sprawie wyłuskania obelisku.- Cisza - rozkazał nagle faraon.Ramzes zauważył, że spojrzenie ojca odmieniło się; faraon z jakąśniezwykłą intensywnością wpatrywał się w kamienie, jakby przenikając doich wnętrza, jakby jego ciało stawało się granitowe.Wokół Setiego zrobiłosię tak gorąco, że nie sposób było wytrzymać.Oszołomiony Aper odsunąłsię; Ramzes pozostał przy władcy.On też próbował przeniknąć przezzewnętrzny pozór rzeczy, lecz jego myśl natrafiała na lite bloki i czuł tylkoból w okolicy splotu słonecznego.Nie poddał się jednak; mimo cierpieniapotrafił teraz oddzielić w swym umyśle poszczególne kamienne żyły.Wydawało się, że wychodzą z trzewi ziemi, otwierają się na słońce ipowietrze, przybierają konkretny kształt, a wreszcie zestalają w różowygranit usiany iskrzącymi się gwiazdkami.- Musicie opuścić dotychczasowe stanowiska - oznajmił Seti - i drążyćpo prawej stronie na znacznej szerokości.Granit jeszcze przez dziesiątki latbędzie okazywał szczodrość.Kierownik kamieniarzy zbiegł z wyniosłości i zaczął rozbijać oskardemczarną płonną skałę, która nie zapowiadała niczego dobrego.A jednakfaraon się nie mylił; wkrótce ukazał się fascynująco piękny granit.- Ty też widziałeś, Ramzesie.Tak właśnie ma być.Codziennie głębiejprzenikaj w kamień, a będziesz wiedział.Nie minął kwadrans, a o cudzie faraona wiedziano już w całymkamieniołomie, na nabrzeżu i w mieście.Wiadomość oznaczała, że wielkieroboty będą trwały i nic nie zagraża pomyślności Asuanu.- To nie Aper napisał list - doszedł do wniosku Ramzes.- Kto więcchciał wprowadzić cię w błąd?- Nie po to mnie tu ściągnięto, bym otworzył nowe stanowiska - uznałSeti.- Nadawca listu oczekiwał czegoś innego.- Czego?Król i syn, obaj zatroskani, zeszli ze wzgórza wąską ścieżyną wyciosanąw zboczu.Seti szedł pierwszy, pewnym krokiem.Rozległ się jakiś pomruk,który rozbudził natychmiast czujność Ramzesa.Odwrócił się i w tym momencie dwa kamienie, podskakując nibyspłoszone gazele, musnęły mu nogę; była to tylko zapowiedz lawinykamieni, za którymi toczył się zboczem ogromny blok granitu.Oślepiony obłokiem pyłu Ramzes wrzasnął:- Ojcze, na bok!Cofając się, młodzieniec potknął się i upadł.Mocna dłoń Setiego uniosła go i zepchnęła ze szlaku lawiny.Blokgranitu był coraz bliżej, z dołu rozległy się okrzyki przerażenia.Kamieniarze i ociosywacze zauważyli uciekającego mężczyznę.- To on, tam! On zrzucił głaz! - krzyknął Aper.Rzucono się w pościg.Aper pierwszy dopadł uciekającego i zadał mu potężny cios pięścią wkark, by go zatrzymać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]