[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyjrzał się bacznie lordowi Estair, który wykonał rozpaczliwy gest.- Mogę powiedzieć panu tylko tyle, monsieur Poirot, że gdyby wczoraj ktoś mi zasugerował, iż O'Murphy jest zdrajcą, roześmiałbym się mu w twarz.- A dzisiaj?- Dzisiaj sam już nie wiem, co myśleć.Poirot z powagą skinął głową.Jeszcze raz popatrzył na swój ogromny zegarek.- Rozumiem, że mam carte blanche, messieurs - we wszystkim.Będę mógł się udać, gdzie chcę i jak chcę.- Oczywiście.Za godzinę wyrusza do Dover specjalny pociąg z dodatkowym kontyngentem ze Scotland Yardu.Towarzystwa dotrzymają panu wojskowy oficer i człowiek z Brytyjskiej Policji Kryminalnej; będą całkowicie do pana dyspozycji.Czy to pana zadowala?- Całkowicie.Jeszcze jedno pytanie, messieurs, zanim wyjdziecie.Dlaczego przyszliście panowie akurat do mnie? Jestem przecież nieznany w tym waszym wielkim Londynie.- Odszukaliśmy pana po tym, jak nam go zarekomendowała pewna bardzo ważna w pańskim kraju osobistość.- Comment? Mój stary przyjaciel prefet.?Lord Estair przecząco pokręcił głową.- Ktoś ważniejszy niż prefet.Jego słowo było kiedyś w Belgii prawem.i znowu będzie! To Anglia sobie poprzysięgła!Dłoń Poirota szybko powędrowała do góry, energicznie salutując.- Amen! Och, mój pan nie zapomina.messieurs, ja, Herkules Poirot, będę wam służył wiernie.Wszystko w ręku Boga.Ale sprawa jest tak niejasna.niejasna.nie pojmuję.- No i cóż, Poirot - zawołałem zniecierpliwiony, gdy drzwi zamknęły się za ministrami - co o tym sądzisz?Mój przyjaciel był zajęty pakowaniem rzeczy do małej walizeczki szybkimi, zgrabnymi ruchami.Zamyślony potrząsnął głową.- Sam nie wiem, co o tym myśleć.Umysł mnie zawodzi.- Dlaczego, tak jak sam stwierdziłeś, porywać go, skoro wystarczyłoby uderzenie w głowę? - zacząłem się zastanawiać.- Przepraszam, mon ami, ale nie to miałem na myśli.Bez wątpienia, porwanie go dużo bardziej leży w ich interesie.- Ale dlaczego?- Ponieważ niepewność wywołuje panikę.To po pierwsze.Gdyby premier nie żył, byłaby to straszna katastrofa, ale sytuacja byłaby jasna i musiano by stawić jej czoło.A tak masz paraliż.Czy premier znowu się pojawi, czy też nie? Czy żyje jeszcze, czy może już go zabito? Nikt nic nie wie i dopóki to trwa, nic stanowczego nie da się przedsięwziąć.Tak jak mówię, niepewność rodzi panikę, a na to właśnie liczą les Boches.Co więcej, jeżeli porywacze przetrzymują go gdzieś w ukryciu, mają tę przewagę, że mogą uzgodnić warunki z obiema stronami.Rząd niemiecki z reguły nie jest hojnym płatnikiem, ale bez wątpienia wyłożyłby znaczną sumę w przypadku takim jak ten.Po trzecie, nie grozi im za to szubienica.Och, to oczywiste, że porwanie leży w ich interesie.- Jeżeli tak jest, dlaczego na początku próbowali go zabić?Poirot wykonał gniewny gest.- Ach, tego właśnie nie pojmuję! To zupełnie niezrozumiale, wręcz głupie! Poczynili wszelkie przygotowania do uprowadzenia (i zrobili to dobrze!), a potem narazili na niebezpieczeństwo całą sprawę, wykonując melodramatyczny atak, godny kina i całkiem iluzoryczny.Aż trudno w to uwierzyć, jak i w tę bandę zamaskowanych mężczyzn o niecałe dwadzieścia mil od Londynu!- Może były to dwa zupełnie różne zajścia, które nie miały ze sobą nic wspólnego - zasugerowałem.- O nie, byłby to zbyt duży zbieg okoliczności.Poza tym ktoś zdradził? Musiał być zdrajca, przynajmniej za pierwszym razem.Ale kto nim był, Daniels czy O'Murphy? To musiał być jeden z nich, inaczej samochód nie zboczyłby z drogi.Nie możemy natomiast zakładać, że premier z nimi współdziałał w zamachu na własne życie! Czy O'Murphy sam skręcił, czy kazał mu to zrobić Daniels?- To z pewnością musiała być sprawka O'Murphy'ego.- Tak, ponieważ gdyby to był Daniels, premier usłyszałby polecenie i zapytałby o przyczynę.Ale ogólnie biorąc, jest w tej sprawie zbyt wiele wątpliwości i co więcej, przeczą one sobie nawzajem.Jeżeli O'Murphy jest prawym człowiekiem, dlaczego zboczył z drogi? Jeżeli jest nieuczciwy, dlaczego ponownie uruchomił silnik, gdy padły zaledwie dwa strzały, tym samym, według wszelkiego prawdopodobieństwa, ratując premierowi życie? I znowu, jeżeli jest uczciwy, dlaczego natychmiast po opuszczeniu Charing Cross pojechał na miejsce spotkań niemieckich szpiegów?- Wygląda to źle - odparłem.- Przyjrzyjmy się tej sprawie metodycznie.Jakie mamy za i przeciw w stosunku do każdego z mężczyzn? Weźmy najpierw O'Murphy'ego.Przeciw: to, że zmienił trasę, jest podejrzane; że jest Irlandczykiem z County Clare; że zniknął w bardzo niedwuznaczny sposób.Za: szybkość, z jaką ponownie uruchomił samochód, uratowała premierowi życie; pracuje w Scotland Yardzie i jest, o czym świadczy praca, jaką mu przydzielono, godnym zaufania detektywem.Teraz Daniels.Niewiele świadczy przeciwko niemu, z wyjątkiem tego, że nic nie wiadomo o jego przodkach i że jak na porządnego Anglika włada zbyt wieloma językami! Wybacz mi, mon ami, ale jako lingwiści jesteście godni ubolewania! Natomiast przemawia za nim fakt, że znaleziono go zakneblowanego, związanego i uśpionego chloroformem, co mogłoby świadczyć, że nie ma z tą sprawą nic wspólnego.- Mógł się sam zakneblować i związać, aby odwrócić podejrzenia.Poirot potrząsnął głową.- Policja francuska nie popełniłaby takiego błędu.Poza tym, gdyby już osiągnął swój cel i premier został porwany, pozostawienie go nie miałoby większego sensu.Jego wspólnicy mogli, oczywiście, zakneblować go i uśpić chloroformem, ale nie bardzo rozumiem, co chcieli przez to osiągnąć.Nie mieliby z niego większego pożytku, gdyż do czasu wyjaśnienia sprawy na pewno byłby dokładnie obserwowany.- Może chciał naprowadzić policję na fałszywy trop?- Więc dlaczego tego nie zrobił? Stwierdził jedynie, że przyciśnięto mu coś do nosa i ust.I że niczego więcej nie pamięta.Gdzie tu fałszywy ślad? Brzmi to bardzo wiarygodnie.- No cóż - odparłem, spoglądając na zegarek.- Sądzę, że powinniśmy już wyruszyć na stację.Możliwe, że znajdziesz więcej wskazówek we Francji.- Być może, mon ami, choć mam wątpliwości.Nadal wydaje mi się wręcz niewiarygodne, że nie odnaleziono premiera na tak ograniczonym obszarze, gdzie ukrycie go musi stanowić niezwykłą trudność.Jeżeli wojsko i policja dwóch krajów nie odnalazła go, jak ja to zdołam zrobić?Na Charing Cross czekał na nas pan Dodge.- To detektyw Barnes ze Scotland Yardu i major Norman.Pozostaną do pana wyłącznej dyspozycji.Powodzenia.Sprawa jest poważna, ale nie tracę nadziei.Teraz muszę się już pożegnać.- I minister szybko się oddalił.Gawędziliśmy trochę z majorem Normanem.W grupce mężczyzn stojących na peronie rozpoznałem niewysokiego jegomościa o twarzy przypominającej pyszczek fretki, który rozmawiał z wysokim, jasnowłosym mężczyzną.Był to stary znajomy Poirota, detektyw-inspektor Japp, podobno jeden z najbystrzejszych oficerów w Scotland Yardzie.Podszedł i ochoczo przywitał się z moim przyjacielem.- Słyszałem, że i pan się tym zajmuje.Zrobili dobrą robotę.Jak dotąd, udawało im się wyjść z tego bez szwanku.Ale trudno mi uwierzyć, że będą w stanie długo go ukrywać.Nasi ludzie dokładnie przeczesują Francję.Francuzi również
[ Pobierz całość w formacie PDF ]