[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Senpat miał na sobie nieskazitelnie białą tunikę sięgającą niemal do kolan, luźne spodnie z czerwonawobrązowej wełny i sandały ze złotymi sprzączkami.Jego głowę okrywała znana już Rzymianom vaspurakańska czapka; swoją bandurę niósł przerzuconą przez plecy.365Nevrata była w długiej sukni z jasnobłękitnego lnu, różniącej się nieco krojem od videssańskich wzorów.Ten strój wspaniale podkreślał śniadość jej ciemnej skóry, w czym pomagały mu masywne srebrne bransolety, naszyjnik i kolczyki.Senpat wytrzeszczył ze zdumieniem oczy na Rzymian.- Z jakimi ludźmi ja się spotykam? - zawołał.- Czy wy zadowalacie siebie nawzajem? Gdzie są wasze kobiety, na święte imię Phosa?- Zwykle nie leży w naszym zwyczaju zabierać je, nie zaproszone, na ucztę - odpowiedział Marek, lecz on i Kwintus Glabrio spojrzeli na siebie tak samo lękliwie.Młodszy centurion związał się z Demaris, videssańską dziewczyną o wybuchowym temperamencie.Ona i Helvis nie ucieszyłyby się, gdyby się dowiedziały, że zostały wykluczone z uroczystości, w której mogły uczestniczyć.Resztę Rzymian fakt, że są sami, nastrajał bardziej optymistycznie.- Z pewnością znajdzie się tam parę dziewcząt spragnionych widoku dobrze wychowanego celtyckiego wojownika - rzekł Viridoviks.- Wcale nie myślę wracać do siebie sam.Gajusz Filipus był mężczyzną godnym podziwu pod niemal wszystkimi względami, lecz jak doskonale wiedział Marek, poza łóżkiem kobiety się dla niego nie liczyły.Spojrzał na Senpata Sviodo z takim samym brakiem zrozumienia, jaki widniał w skierowanych ku niemu oczach Vaspurakańczyka.- Patrzysz na mnie? - zapytał Senpata Gorgidas.- Całkowicie podzielam pogląd Diogenesa, mędrca mego ludu.Kiedy zapytano go o odpowiedni czas na zawarcie małżeństwa, powiedział: - Dla młodzieńca - jeszcze nie nadszedł; dla starca - już dawno minął.- Ale co z tobą? - zapytał Senpat.- Nie jesteś ani jednym, ani drugim.- Radzę sobie - odparł sucho Gorgidas.- Właśnie teraz udało mi się poczuć głód zamiast pociągu do kobiet.Idziemy czy nie?Dom Gagika Bagratouniego był na wpół willą, na wpół fortecą.Stał wśród rozległych i dobrze utrzymanych ogrodów z niewielkimi gajami cytrusów, fig i palm daktylowych, pomysłowo przeplatanych rabatami pełnymi różnobarwnego kwiecia.Lecz główny budynek mieszkalny był twierdzą, jak gdyby żywcem przeniesioną tutaj ze wzgórz Vaspurakanu, chronioną zewnętrznymi umocnieniami, które uradowałyby dowódcę każdej nadgranicznej warowni.Gdy Bagratouni witał swych gości przy masywnych, licowanych metalem wrotach, zauważył taksujące spojrzenie trybuna i wyraz zawodowej oceny w patrzących otwarcie oczach Gajusza Filipusa.- Nie wygląda to tak, jak chciałbym, żeby wyglądało - powiedział, machając ręką ku groźnym, szarym kamiennym ścianom.- Lecz obawiam się, że zbyt wielu ludzi w Amorionie nie zachwyca widok powodzenia książąt.Ale mnie się powodzi i sam potrafię zatroszczyć się o siebie.Było to, oględnie mówiąc, zbyt skromne przedstawienie sprawy, bowiem Gagik Bagratouni doprawdy nie musiał sam bronić swych murów.Obsadzała je jego osobista gwardia, drużyna wybranych młodych Vaspurakańczyków o tak groźnym wyglądzie, jakiego w żadnym ze znanych sobie oddziałów nie widział.- A teraz nie zawracajmy sobie głowy takimi sprawami - oświadczył generał.- Wchodźcie na dziedziniec; jedzcie, pijcie, rozmawiajcie, weselcie się.Zasadniczy styl, zgodnie z którym zaprojektowano dom Bagratouniego, Marek znał dobrze, ponieważ cieszył się on popularnością wśród zamożnych mieszkańców Italii.Zamiast wystawiać się na widok zewnętrznego świata, serce domu mieściło się wewnątrz, na centralnym dziedzińcu.Lecz budowla bardziej przypominała warownię, niż jakikolwiek znany Markowi rzymski dom.Jedynie kilka otworów okiennych wychodziło na zewnątrz, a i te bardziej dla prowadzenia ostrzału z łuków, niż dla podziwiania widoków.Bramy, które wiodły z ogrodów na dziedziniec, zbudowano niemal tak solidnie jak te, które chroniły całą posiadłość.Drzewa rosnące na dziedzińcu poobwieszano latarniami.Miały szybki z wielobarwnego szkła i kiedy zmierzch zgęstniał, w listowiu zatańczyły snopy czerwieni i złota, błękitu i zieleni.Jednak centralne stoły pośrodku dziedzińca zostały jasno oświetlone, aby skierować uwagę na odbywającą się tam ucztę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl