[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nareszcie siÄ™ skoÅ„czyÅ‚o.Jestem z tegomocno zadowolona.Pani Forestier przystanęła. Mówisz, że kupiÅ‚aÅ› inny naszyjnik diamentowy, aby nim zastÄ…pić mój? Tak.Nie zauważyÅ‚aÅ› tego, prawda? ByÅ‚y zupeÅ‚nie podobne.UÅ›miechnęła siÄ™ peÅ‚na radosnej i naiwnej dumy.GÅ‚Ä™boko wzruszona pani ForestierpochwyciÅ‚a jej rÄ™ce. Moja ty biedna Matyldo! Mój naszyjnik byÅ‚ faÅ‚szywy.Nie byÅ‚ wart wiÄ™cej niż pięćsetfranków!.47Dom pani Tellier1MogÅ‚eÅ› tam pójść każdego wieczoru okoÅ‚o godziny jedenastej, po prostu tak jak dokawiarni.SpotykaÅ‚eÅ› w tym lokalu szeÅ›ciu czy oÅ›miu wciąż tych samych mężczyzn, bynajmniej niehulaków, lecz ludzi szanowanych, kupców i mÅ‚odzieÅ„ców z miasta.Pito chartreuse, swawolÄ…cnieco z dziewczÄ™tami, lub też gawÄ™dzono poważnie z Madame, którÄ… otaczaÅ‚ powszechnyszacunek.Wychodzono przed północÄ….MÅ‚odzi ludzie zostawali niekiedy dÅ‚użej.Dom miaÅ‚ wyglÄ…d rodzinny, byÅ‚ zupeÅ‚nie maÅ‚y, pomalowany na żółto.StaÅ‚ na rogu jednej zulic za koÅ›cioÅ‚em Zw.Stefana.Z okien widać byÅ‚o basen portowy, peÅ‚en statków dowyÅ‚adunku, wielkie bagnisko solne, nazywane ZastawÄ… , a w tyle wybrzeże Panny Marii zestarÄ… i zupeÅ‚nie poszarzaÅ‚Ä… kaplicÄ….Madame, która pochodziÅ‚a z dobrej rodziny chÅ‚opskiej zamieszkaÅ‚ej w departamencieEure, odnosiÅ‚a siÄ™ do swego zawodu najzupeÅ‚niej w ten sposób, jakby zostaÅ‚a modystkÄ… czybielizniarkÄ….PrzesÄ…d, nadajÄ…cy prostytucji piÄ™tno haniebne, tak silny i żywioÅ‚owy w wielkichmiastach, nie istnieje na wsi normandzkiej.ChÅ‚op mówi: To jest dobry zawód i puszcza wÅ›wiat swe dziecko, aby utrzymywaÅ‚o harem dziewczÄ…t publicznych, jakby miaÅ‚o zawiadywaćzakÅ‚adem wychowawczym dla przyzwoitych panienek.Dom ten byÅ‚ zresztÄ… dziedzictwem po starym wuju, jego dawniejszym wÅ‚aÅ›cicielu.Monsieur i Madame, poprzednio oberżyÅ›ci pod Yvetot, zlikwidowali natychmiast swÄ…gospodÄ™, uznawszy interes w Fécamp za korzystniejszy.Przybyli pewnego piÄ™knego poranku,aby objąć kierownictwo nad przedsiÄ™biorstwem, które pod nieobecność gospodarzy chyliÅ‚osiÄ™ ku upadkowi.Byli porzÄ…dnymi ludzmi, a personel oraz sÄ…siedzi polubili ich od razu.Monsieur umarÅ‚ w dwa lata pózniej na udar serca.Nowy zawód, utrzymujÄ…cy go wwygodach i bezruchu, spowodowaÅ‚ zbytniÄ… tuszÄ™, w zwiÄ…zku z czym jego zdrowie poczęłoszwankować.Od czasu swego wdowieÅ„stwa Madame byÅ‚a nadaremnie przedmiotem pragnieÅ„wszystkich bywalców zakÅ‚adu.Uważano jÄ… za bezwzglÄ™dnie cnotliwÄ… i nawet samepensjonariuszki nie zdoÅ‚aÅ‚y niczego odkryć w tej mierze.ByÅ‚a tÄ™ga, wysoka i ujmujÄ…ca.Jej cera, pobladÅ‚a w mroku nieustannie zamkniÄ™tegomieszkania, poÅ‚yskiwaÅ‚a jak przetÅ‚uszczony lakier.Malutka grzywka, kÄ™dzierzawa, zesztucznych loczków, otaczaÅ‚a jej czoÅ‚o i nadawaÅ‚a twarzy wyglÄ…d mÅ‚odzieÅ„czy, który kłóciÅ‚siÄ™ z dojrzaÅ‚oÅ›ciÄ… ksztaÅ‚tów.ZachowujÄ…c niezmiennÄ… pogodÄ™ swego bystrego oblicza,Madame chÄ™tnie wdawaÅ‚a siÄ™ w żarty, ale czyniÅ‚a to z pewnym odcieniem powÅ›ciÄ…gliwoÅ›ci,której nie utraciÅ‚a jeszcze wÅ›ród swych nowych zajęć.SÅ‚owa grube zawsze jÄ… nieco raziÅ‚y,gdy wiÄ™c jakiÅ› zle wychowany mÅ‚odzieniec nazywaÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwym imieniem zakÅ‚ad pozostajÄ…cypod jej kierownictwem, okazywaÅ‚a gniew i oburzenie.Jednym sÅ‚owem miaÅ‚a duszÄ™ subtelnÄ… ichociaż traktowaÅ‚a swe kobiety po przyjacielsku, to jednak chÄ™tnie powtarzaÅ‚a, że byÅ‚y one nie z tej samej beczki.W niektóre dni tygodnia zabieraÅ‚a jakÄ…Å› część swej gromadki na przejażdżkÄ™ wynajÄ™tym48powozem.Udawano siÄ™ nad brzeg niewielkiej rzeki przepÅ‚ywajÄ…cej przez okolice Valmont,aby poswawolić sobie na murawie.ByÅ‚y to wtedy prawdziwe wycieczki pensjonarek, którewyrwaÅ‚y siÄ™ z zamkniÄ™cia, szalone eskapady upÅ‚ywajÄ…ce na dziecinnych zabawach, istne orgiepustelniczek upojonych Å›wieżym powietrzem.Jedzono wÄ™dliny siedzÄ…c na trawie, popijanocydr.PowracaÅ‚y z zapadniÄ™ciem nocy, czujÄ…c rozkosznie Å‚agodne i rzewne zmÄ™czenie, a wpowozie caÅ‚owaÅ‚y Madame jak matkÄ™ najlepszÄ…, peÅ‚nÄ… dobroci i Å‚askawoÅ›ci.Dom miaÅ‚ dwa wejÅ›cia.Na rogu otwierano co wieczór pewien rodzaj podejrzanej kawiarnidla ludzi z gminu i dla marynarzy.Dwie dziewczyny którym powierzono osobliwy handel wtej spelunce, byÅ‚y w sposób znamienny dostosowane do potrzeb tego typu klienteli.Z pomocÄ…kelnera imieniem Fryderyk, maÅ‚ego blondyna bez zarostu, a silnego jak wół, podawaÅ‚yszklanice z winem i kufle z piwem do chwiejÄ…cych siÄ™ marmurowych stolików i zarzucajÄ…cpijÄ…cym ramiona na szyjÄ™, siadaÅ‚y im na kolanach, nakÅ‚aniajÄ…c ich do dalszej konsumpcji.Trzy pozostaÅ‚e damy (byÅ‚o ich tylko pięć) stanowiÅ‚y rodzaj arystokracji i pozostawaÅ‚y wodwodzie dla towarzystwa z pierwszego piÄ™tra, chyba że potrzebowano ich na dole, a napierwszym piÄ™trze nie byÅ‚o akurat nikogo.Salon Jowiszowy, gdzie zbierali siÄ™ miejscowiobywatele, byÅ‚ wyklejony niebieskÄ… tapetÄ… i przyozdobiony dużym szkicem, któryprzedstawiaÅ‚ LedÄ™ rozÅ‚ożonÄ… pod Å‚abÄ™dziem.WchodziÅ‚o siÄ™ tam krÄ™conymi schodkami, uktórych stóp znajdowaÅ‚y siÄ™ wÄ…skie drzwi o skromnym wyglÄ…dzie.Drzwi te wychodziÅ‚y naulicÄ™, gdzie przez caÅ‚Ä… noc pobÅ‚yskiwaÅ‚a nad nimi maleÅ„ka, okratowana latarnia, taka samajak te, które jeszcze teraz w niektórych miastach zapala siÄ™ u stóp Madonny umieszczonej wmurze.Stary i wilgotny budynek czuć byÅ‚o lekko pleÅ›niÄ….Czasami tchnieniem wody koloÅ„skiejwionęło przez korytarze albo też przez uchylone drzwi na dole wdzieraÅ‚y siÄ™ i niby wybuchypiorunów rozlegaÅ‚y po caÅ‚ym domu ordynarne krzyki ludzi przyjmowanych na parterze,wywoÅ‚ujÄ…c na twarze panów z pierwszego piÄ™tra grymas zaniepokojenia i niesmaku.Madame, pozostajÄ…ca w zażyÅ‚ych stosunkach ze swymi klientami, jakby byli jejprzyjaciółmi, nie opuszczaÅ‚a wcale salonu, ale interesowaÅ‚a siÄ™ przynoszonymi przezbywalców wieÅ›ciami z miasta.Rozmowa z niÄ… toczyÅ‚a siÄ™ poważnie i stanowiÅ‚a prawdziwÄ…rozrywkÄ™ po bezÅ‚adnej paplaninie trzech pozostaÅ‚ych kobiet.Poza tym wÅ›ród Å‚obuzerskichfiglów tamtych dam byÅ‚a to jak gdyby chwila wytchnienia dla osobliwych brzuchaczy, którzywyrywali siÄ™ co wieczór na przystojnÄ… i umiarkowanÄ… hulankÄ™ i wypijali lampkÄ™ likieru wtowarzystwie dziewczyn publicznych.Trzy damy z pierwszego piÄ™tra nosiÅ‚y imiona: Fernanda, Rafaela i Róża Klaczka.Ponieważ personel byÅ‚ ograniczony, przeto starano, siÄ™ uczynić z dziewczÄ…t jak gdybymodele, treÅ›ciwe skróty danego typu kobiecego, aby każdy z goÅ›ci mógÅ‚ przynajmniej wprzybliżeniu odnalezć urzeczywistnienie swego ideaÅ‚u.Fernanda reprezentowaÅ‚a pi Ä™kność j asnowÅ‚ osÄ….ByÅ‚a bardzo wysoka, prawie otyÅ‚a,przytulna, dziecko wsi, z którego twarzy nie chciaÅ‚y zniknąć piegi, a blond wÅ‚osy, przyciÄ™te ibezbarwne, podobne do czesanych konopi, okrywaÅ‚y niedostatecznie jej czaszkÄ™.PochodzÄ…ca z Marsylii Rafaela, ladacznica portu nadmorskiego, odgrywaÅ‚a niezastÄ…pionÄ…rolÄ™ p i Ä™ k n e j %7Å‚ y d ó w k i.ByÅ‚a chuda i miaÅ‚a wystajÄ…ce koÅ›ci policzkowe, które pokrywaÅ‚róż.Jej czarne wÅ‚osy, wyglansowane szpikiem woÅ‚owym, ukÅ‚adaÅ‚y siÄ™ w loczki na skroniach.Jej oczy mogÅ‚yby siÄ™ wydać piÄ™kne, gdyby prawe nie byÅ‚o naznaczone bielmem.Zakrzywiony nos opadaÅ‚ ku wydatnym szczÄ™kom, gdzie dwa nowe zÄ™by u góry odbijaÅ‚y jasnÄ…plamÄ… od dolnych, które z biegiem lat nabraÅ‚y barwy tak ciemnej jak stare drewno.Róża Klaczka, ta kulka z miÄ™sa, niby sam brzuch na króciutkich nóżkach, Å›piewaÅ‚a od ranado wieczora ochrypÅ‚ym gÅ‚osem kuplety na przemian sproÅ›ne i sentymentalne, opowiadaÅ‚abÅ‚ahe a nieskoÅ„czenie dÅ‚ugie historyjki, przestawaÅ‚a mówić tylko wtedy, gdy zaczynaÅ‚a jeść, ajeść tylko wtedy, gdy zaczynaÅ‚a mówić, poruszaÅ‚a siÄ™ nieustannie, zwinna jak wiewiórkapomimo swej tuszy i maleÅ„kich nóżek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]