[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tej chwili pilnym zadaniem tego gatunku jest zastanowienie się nad granicami własnego rozwoju, bo jeśli umrze Ziemia, zginie także gatunek.Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że znaczna część zmian dokonanych przez rodzaj ludzki na Ziemi jest korzystna i że Homo Faber wynalazł między innymi weterynarię.Myślenie w terminach organicznej interakcji między gatunkami a planetą oznacza zrozumienie tego, że takie wzajemne oddziaływanie wymaga kompromisów.Ziemia wytwarza także wirusy, a nasz gatunek robi dobrze niszcząc je, jeśli tylko jest to możliwe.Kiedy mówi się, że trzeba ocalić pewne gatunki zwierząt, gdyż zapewniają one równowagę ekologiczną, mamy na myśli to, że te zwierzęta nam odpowiadają, gdyż zjadają inne, które nam nie odpowiadają.Ziemia nie ma żadnych moralnych zasad, gdy w grę wchodzi walka o życie.Toleruje ją.Toleruje to, że lew zjada człowieka, ale także to, że człowiek zjada kurę.Człowiek zaś — który ma rozwinięty mózg — powinien zastanowić się, czy warto zjadać tyle kur, czy może doprowadzić do tego, by zjadały je tylko populacje uprzywilejowane.Uważam, że dieta wegetariańska jest całkiem do zniesienia, i patrzę podejrzliwie na tych, którzy wylewają łzy nad hodowlą norek, ale pałaszują befsztyki.Nie zabijajmy norek, lecz starajmy się pamiętać o ogromnych cierpieniach, na jakie narażona jest gęś, żeby człowiek mógł zjeść kęs pate de foie gras.Walka o byt pozwala nam nie wylewać łez nad losem komarów, które zabijamy zwiniętą gazetą, ale chciałbym, żeby organizacje ekologiczne przystąpiły do sporządzania spisu restauracji, gdzie dla wywindowania rachunku do niebotycznych wyżyn podaje się dania wymagające wyrzucania okrawków.Jedzeniem wyrzucanym codziennie w restauracjach świata zachodniego można by wyżywić pół Afryki.Z troską i szacunkiem patrzę na los foki mniszki, ale napisałem już w jednym z felietonów, że gdyby zaczęto reklamować wyśmienity ryż pełny, zaoszczędziłoby się dość ryżu, by nakarmić mieszkanców Biafry.Nie mam u siebie żadnego przedmiotu z kości słoniowej (choć może gdzieś się poniewiera jakiś stary nóż do papieru) i nie chcę, by zabijano słonie i robiono mi kameę, ale morduje się przecież miliony świń tylko po to, by podawać na stół kostki mortadeli, którą najlepiej byłoby usunąć z naszej diety.Dlaczego tak przejmujemy się losem zwierząt rzadkich?Nie pochwalam wiwisekcji, ale jestem zadowolony, że nowe lekarstwa testuje się na szympansach, nie zaś na gospodyniach domowych (a Ziemia zezwala mi na to, ponieważ to ona wynalazła walkę o byt).Moją troskę budzą natomiast pięknoduchy wiedzące wszystko o wyniszczeniu egzotycznych gatunków, ale nie raczące pomyśleć o tym, co musi wycierpieć zwierzę cyrkowe, zanim nauczy się zachowywać jak karykatura samego siebie.Od członków sekty zakazującej transfuzji krwi własnym chorym dzieciom wolę weterynarza, który prowadzi doświadczenia z chorym kotem, by uratować później życie dziesiątkom tysięcy innych kotów.Nie powstrzymujmy się od symbolicznego gestu potępienia paniusi, która ma torebkę z krokodylej skóry, ale przecież w kraju krokodyli zbyt wiele dzieci umiera dlatego, że ich rodzice nie mają pojęcia o metodach antykoncepcji.Ograniczmy się do nauczenia ich metody Ogino-Knausa, ale jeśli w tym celu trzeba zbudować szkoły i wydrukować ilustrowane podręczniki, może warto ściąć parę drzew (z plantacji kontrolowanych).Racjonalność ekologiczna wsparta doświadczeniem naukowym to umiejętność wyważenia, przy dokonywaniu wyboru, wszystkich za i przeciw, przy jednoczesnym zdaniu sobie sprawy, że nie powrócą czasy sprzed dinozaurów (wytępionych zresztą przez naturę, nie zaś człowieka), ale że trzeba dążyć do równowagi znośnej dla wszystkich synów tej samej Matki Gei.POMIJAJĄC TO, ŻE CHAPLIN JEST LEPSZY NIŻ TOTÓW poniedziałkowym „Corriere della Sera” Tullio Kezich odpowiada Renzo Arboremu, który miał oświadczyć, że Totó jest większym artystą niż Charlie Chaplin.Kezich zauważa, że Chaplin jest artystą całą gębą, ponieważ nie tylko grał w filmach, ale sam je wymyślał i reżyserował, podczas gdy Totň był na rozmaite sposoby wykorzystywany, można powiedzieć jako „materiał” komiczny, i do tego często w rolach dość przypadkowych.Wyjaśniam w tym miejscu, że jestem wielbicielem Tota i mogę bez znudzenia oglądać jego filmy, chociaż znam je na pamięć, natomiast Chaplina oglądam z umiarem, powiedziałbym — z pełnym szacunku dystansem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]