[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Och, to absolutnie nie w porządku - zgodził się Matthews.Po czym zwrócił się chłodno do Colliera: - Jak często pan się z nią widuje?- Jestem bardzo zajęty.Mam farmę i kancelarię prawną w Prince William.Popatrzył na Bett.- Co kilka miesięcy - odpowiedziała.- Megan jeździ tam na weekend.Matthews skinął głową.Gdy Bett się odwróciła, pozwolił, by spostrzegła, że podziwia jej ciało.- Jakieś większe zmiany w życiu Megan? W ciągu ostatnich pięciu lat?- Nie - Collier wzruszył ramionami.Matthews uniósł rękę.- Zmiany w życiu kogoś z państwa? Nowy małżonek? Zmiana mieszkania? Zmiana pracy?- Tate zmienił pracę - odrzekła Bett.- Odszedł z biura prokuratora stanowego i otworzył prywatną kancelarię.- Ale - wtrącił prawnik - to nie miało nic wspólnego z Megan.Nie sądzę, żeby wtedy o tym wiedziała.- Powiedział jej pan o zmianie pracy.- Matthews nie postawił pytania, ale stwierdził fakt.- Niezupełnie.Nie od razu.- Mnie też nie powiedział - dodała Bett.- Zadzwoniłam kiedyś, żeby zmienić datę odwiedzin Megan u niego i usłyszałam, że już tam nie pracuje.Matthews spojrzał na Colliera z pewnym zdziwieniem, gdy ten się odezwał:- Zmęczyła mnie praktyka kryminalna.Chciałem czegoś, co daje większą satysfakcję.Ależ to dla niego kłopotliwe.- Nikt nie wiedział, dlaczego odszedł - dodała Bett.- Właśnie z tej przyczyny, którą przed chwilą podałem - padła pełna irytacji odpowiedź.- Zmęczyły mnie oskarżenia w sprawach kryminalnych.- A małomiasteczkowa praktyka nie nudzi pana? - spytał Matthews.- Myślę, że oddalamy się od tematu.Collier był teraz w defensywie.A Matthews z zadowoleniem stwierdził, że udało mu się złożyć - w przekonaniu Bett - winę za zniknięcie dziewczyny na barki męża, podczas gdy jej poczucie winy słabło.Och, jakże ona jest pazerna na aprobatę, na głaskanie po ślicznej główce i zapewnienia, że jest grzeczną dziewczynką.Że jest piękna, że ma twarz dwudziestopięciolatki.Starała się dobrze wychować córkę, a jedynym powodem, dla którego siedzi teraz w tym gabinecie, a jej córka zniknęła, jest mąż, człowiek, który oznajmił, że dziewczynka stanowi przeszkodę.- Doktor twierdzi, że to ważne, Tate.Prawda, panie doktorze?- Może być ważne - potaknął Matthews.- Dlaczego? - spytał Collier.- Wszelkie zmiany w życiu rodziców wpływają na dzieci w znacznie większym stopniu, niż jesteśmy skłonni przypuszczać.Collier się zarumienił.Wcisnął się nieco głębiej w fotel - nieświadoma oznaka poddania się, co wie każdy kaznodzieja.- Musimy liczyć się z dziećmi, podejmując wszelkie decyzje.Inaczej dzieci zaczynają uważać się za odrzucane.Widziałem to wielokrotnie.To wystarczy, żeby wypędzić dzieci z gniazda.Collier zerknął na zegarek.Matthews zwrócił się do Bett.- Ale jedno trzeba koniecznie zrozumieć dla własnego dobra: nie jesteśmy odpowiedzialni za czyny naszych dzieci.Nie mamy całkowitej kontroli nad ich życiem.Wygląda na to, że wychowywała ją pani dobrze i dała jej tyle miłości, ile każdy potrzebuje.- Jej oczy były niewiarygodne.Rzucały liliową poświatę w półmroku i pojawiły się w nich łzy, efekt poczucia winy.Jej język był różowawy.Wyobraził ją sobie na krzyżu.Obie.Matkę i córkę.Tuż obok siebie, umierające razem.Był to wspaniały obraz, a jego ciało uczciło tę wizję silną erekcją.- Mój wniosek - powiedział w końcu - jest taki, że ona z własnej woli wyjechała na jakiś czas.Chciała uciec od czegoś, choć nie wiem dokładnie od czego.Nie sądzę jednak, żeby trzeba się było martwić o zabójców i uwodzicieli.Obojga płci.Tak więc.Przepraszam, obawiam się, że za chwilę mam następnego pacjenta.Matthews przypuszczał, że jeśli którekolwiek z nich odpowie, będzie to Bett.Ku jego zaskoczeniu odezwał się Collier.- Jeśli uważa pan, że powinniśmy jej na to pozwolić, to ja tego nie przyjmuję.- Wyglądało na to, że tego samego zdania jest również Bett.- Będziemy jej szukać.Nie wiem jak, ale będziemy.- Niech Bóg was błogosławi - powiedział Matthews z ciepłym uśmiechem.- Dziękujemy za rozmowę - odezwała się Bett.W drzwiach położył rękę na ramieniu Colliera i wyprowadził go za próg, a następnie zwrócił się do Bett i ujął jej dłoń w swoją.- Jeśli mógłbym w jakiś sposób pomóc, jakikolwiek, proszę do mnie dzwonić.- Wsunęła do torebki wizytówkę Matthewsa.Tate Collier był już za drzwiami i nie zauważył tego.Rozdział 19Pierwszą lekcję policyjnego fachu Konnie Konstantinatis odebrał, obserwując własnego ojca, który wymykał się urzędnikom podatkowym niczym szop psom myśliwskim.Jego staruszek był krętaczem, słabym i niebezpiecznym, skrzyżowaniem wiewiórki i łasicy.Był urodzonym kłamcą i miał nosa do ludzi.Zakładał destylarnie koło wędzarni, koło fabryk i na statkach, udając, że to kurniki.Ukrywał dochody w setkach drobnych przedsięwzięć.Raz przekonał poborcę, żeby zaaresztował jego Bogu ducha winnego szwagra i złożył w sądzie przysięgę, która kosztowała nieboraka dwa lata wykreślone z życiorysu.A zatem odkąd Konnie skończył lat sześć, zaczął uczyć się uników i oszustw, a potem nauczył się sztuki wykrywania oszustw [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl