[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyszedł.Nikogo.Na ziemi -skrawek papirusu.Pisany w pośpiechu, bez błędów.„Branir w niebezpieczeństwie.Natychmiast przychodź”.Sędzia biegiem rzucił się w ciemność.Wokół domu Branira panował na pozór spokój, ale drzwi, mimo spóźnionej pory, były otwarte.Pazer minął pierwszą, izbę i ujrzał swojego nauczyciela.Siedział oparty plecami; o ścianę, z głową zwieszoną na piersi.W szyi tkwiła mu zakrwawiona igła z macicy perłowej.Tętna nie było już słychać.Pazer, wstrząśnięty, musiał uwierzyć własnym oczom.Branira zamordowano.Weszło kilku policjantów i otoczyło sędziego.Dowodził nimi Mentemozis.-Co tu robisz?-Dostałem zawiadomienie, że Branirowi grozi niebezpieczeństwo.-Pokaż!-Zostawiłem je na ulicy przed domem.-Sprawdzimy.-Skąd ta podejrzliwość?-Stąd, że oskarżam cię o morderstwo.Mentemozis obudził dziekana przedsionka w samym środku nocy.Ten zdziwił się na widok Pazera prowadzonego przez dwóch policjantów.-Zanim ujawnię publicznie fakty -oznajmił Mentemozis -chciałbym się z tobą naradzić.-Aresztowałeś sędziego Pazera?-Morderstwo.-Kogo zabił?-Branira.-Bzdura -wmieszał się Pazer.-Branir był moim nauczycielem, bardzo go szanowałem.-Na jakiej podstawie tak twierdzisz, Mentemozisie?-Przyłapaliśmy go.Wbił igłę z macicy perłowej Branirowi w szyję, ofiara prawie nie krwawiła.Kiedy wszedłem do tego domu z patrolem, było po wszystkim.-Nieprawda -zaprotestował Pazer.-Zastałem go już nieżywego.-Wezwałeś lekarza do oględzin zwłok?-Nebamona.Ból wprawdzie ściskał mu serce, ale Pazer próbował się bronić.-Twoja obecność w takim miejscu, o takiej porze i do tego z patrolem, jest co najmniej dziwna.Jak ją uzasadnisz, Mentemozisie?-Nocny obchód.Od czasu do czasu wychodzę razem z moimi ludźmi.To najlepszy sposób, żeby poznać, jakie mają trudności i jak im pomóc.No i udało nam się złapać przestępcę na gorącym uczynku.-Kto cię wysłał, Mentemozisie, i kto obmyślił tę pułapkę?Policjanci przytrzymali sędziego za ręce.Dziekan odciągnął naczelnika policji na stronę.-Powiedz mi, Mentemozisie, czy rzeczywiście byłeś tam przypadkiem.-Niezupełnie.Po południu otrzymałem w biurze ano nim.O zmierzchu stanąłem z patrolem koło domu Branira.Widziałem, jak Pazer wchodzi, i interweniowałem prawie natychmiast, ale było już za późno.-Czy jego wina jest pewna?-Nie widziałem, jak wbija igłę w ciało ofiary, ale jakże o tym wątpić?-To ważny szczegół.Po skandalu z Aszerem teraz takie nieszczęście.W dodatku dotyczy sędziego, za którego odpowiadam.-Niech sprawiedliwość robi, co do niej należy.Ja swoje już zrobiłem.-Zostaje jedna niejasność: motyw.-To mało ważne.-Na pewno nie!Dziekan przedsionka wyglądał na zakłopotanego.-Ukryj gdzieś Pazera.Oficjalnie powie się, że w związku ze sprawą Aszera wyjechał gdzieś do Azji.To niebezpieczne strony.Łatwo może zginąć w wypadku albo paść ofiarą jakiegoś zbója.-Mentemozisie, nie odważysz się.-Znamy się od dawna, dziekanie.Obaj kierujemy się tylko interesem kraju.Nie chciałbyś, żebym zaczął szukać autora anonimu.Ten sędziunio to bardzo kłopotliwa osoba, a Memfis lubi spokój.Do rozmowy wmieszał się Pazer.-Popełniacie błąd, atakując sędziego.Wrócę i dotrę do prawdy.Przysięgam na faraona, że wrócę.Neferet, oszalała z niepokoju, zaalarmowała mieszkańców dzielnicy.Niektórzy słyszeli ryk osła, nikt jednak nie mógł podać choćby najdrobniejszej wskazówki, która by rzuciła światło na sprawę zniknięcia sędziego.Wezwała Sutiego, ale i on nie zdobył żadnej istotnej informacji.Dom Branira był zamknięty.Zdezorientowanej Neferet pozostawało już tylko jedno: zwrócić się do dziekana.-Pazer zaginął.Dziekan wydawał się zaskoczony.-Co ci przyszło do głowy! Uspokój się.Prowadzi śledztwo i wyjechał z tajną misją.-Dokąd?-Nawet gdybym wiedział, nie mógłbym ci tego powiedzieć.Nie wprowadził mnie w szczegóły sprawy, a jego trasy też nie znam.-Nic mi nie powiedział.-To mu gratuluję.W przeciwnym razie zasłużyłby na naganę.-Wyjechał nocą, nie powiedział mi ani słowa.-Z pewnością chciał oszczędzić ci przykrej chwili pożegnania.-Pojutrze mieliśmy się przeprowadzać do Branira.Chciałam z nim mówić, ale chyba jest w drodze do Karnaku.Głos dziekana sposępniał.-Biedne dziecko.To o niczym nie wiesz? Branir tej nocy zmarł.Jego byli koledzy zorganizują mu wspaniały pogrzeb.ROZDZIAŁ 41Zielona małpka przestała się bawić, pies nie chciał nic jeść, a w wielkich oczach osła lśniły łzy.Neferet, przygnębiona śmiercią Branira i zniknięciem męża, opadła całkiem z sił.Suti i Kem pośpieszyli jej z pomocą.Obaj biegali od koszar do koszar, z urzędu do urzędu, od urzędnika do urzędnika, pragnąc zdobyć choćby najdrobniejszą informację na temat misji Pazera.Drzwi jednak zamykały się przed nimi, a z ust urzędników nie wychodziło ani jedno słowo.Bezradna Neferet pojęła, jak bardzo kocha Pazera.Długo tłumiła swe uczucia, z obawy by nie posunąć się lekkomyślnie zbyt daleko, ale nieugięte i długotrwałe zaloty sędziego sprawiły, że uczucia te potężniały z dnia na dzień.Związała swoje istnienie z jego życiem.Rozłączeni, oboje padną.Życie z dala od niego traciło sens.Neferet w towarzystwie Sutiego złożyła kwiaty lotosu w krypcie grobowca Branira.Jej mistrz nie zniknie w mroku, stanie w rzędzie mędrców zjednoczonych ze zmartwychwstałym słońcem.Ze słońca jego dusza będzie czerpać energię do bezustannych podróży między zaświatami a ciemnym grobowcem, skąd nadal rozsyłać będzie światło.Wzruszenie nie pozwalało Sutiemu się modlić.Wyszedł z krypty, wziął do ręki kamień i cisnął nim daleko.Neferet położyła mu dłoń na ramieniu.-Wróci.jestem pewna, że wróci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]