[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Wydawało mi się, że komandor kazał panu iść do domu.– Ale program monitorujący działanie komputera! Komputer pracuje już osiemnaście godzin.– Komandor Strathmore rozkazał panu pójść do domu!– Pierdolę Strathmore’a! – wrzasnął Chartrukian.Jego słowa słychać było w całej sali.– Panie Chartrukian?! – nad ich głowami rozległ się mocny głos.Strathmore stał na pomoście przed drzwiami do swego gabinetu.Przez chwilę w całej sali słychać było tylko szum generatorów.Susan usiłowała nawiązać kontakt wzrokowy ze Strathmore’em.Komandorze! Hale to North Dakota!Strathmore nie spuszczał jednak oczu z młodego technika.Schodząc na dół, nawet nie mrugnął, wpatrując się w niego.Przeciął główną salę Krypto i zatrzymał się w odległości trzydziestu centymetrów przed drżącym Chartrukianem.– Co pan powiedział?– Proszę pana – wykrztusił Chartrukian.– TRANSLATOR jest zagrożony.– Komandorze? – wtrąciła Susan.– Czy mogę.Strathmore uciszył ją gestem.Wciąż patrzył na nieszczęsnego technika.– Mamy zawirusowany plik, proszę pana! – wykrzyknął Chartrukian.– Jestem tego pewny!– Panie Chartrukian, już raz dziś o tym rozmawialiśmy! – Strathmore mocno poczerwieniał.– Nie ma żadnego zawirusowanego pliku w TRANSLATORZE!– Owszem, jest! – zawołał tamten.– Jeśli dostanie się do głównego banku danych.– Do diabła, gdzie jest ten zawirusowany plik?! – ryknął Strathmore.– Proszę mi pokazać!– Nie mogę – zawahał się Chartrukian.– Oczywiście, że pan nie może.Bo nie istnieje!– Komandorze, muszę.– znów spróbowała Susan.Strathmore ponownie uciszył ją gniewnym machnięciem ręki.Susan nerwowo spojrzała na Hale’a.Wydawał się spokojny i zadowolony z siebie.Wszystko się zgadza, pomyślała.Hale nie ma powodu denerwować się wirusem, dobrze wie, co robi TRANSLATOR.– Zawirusowany plik istnieje – upierał się Chartrukian.– Przeszedł przez filtry Gauntlet.– Jeśli przeszedł przez filtry – prychnął Strathmore – to, do diabła, skąd pan wie, że istnieje?– Łańcuchy mutacyjne, proszę pana.– Chartrukian nagle nabrał pewności siebie.– Przeprowadziłem pełną analizę i znalazłem łańcuchy mutacyjne.Susan teraz zrozumiała, dlaczego technik tak się zdenerwował.Łańcuchy mutacyjne.Wiedziała, że są to sekwencje, które w nadzwyczaj skomplikowany sposób niszczą dane zapisane w komputerze.Często spotyka się je w wirusach, zwłaszcza tych, które atakują duże zbiory danych.Oczywiście, Susan wiedziała również, że łańcuchy mutacyjne, które wykrył Chartrukian, są nieszkodliwe – stanowią element Cyfrowej Twierdzy.– Gdy po raz pierwszy zobaczyłem te łańcuchy – kontynuował technik – pomyślałem, że to zawiodły filtry Gauntlet.Potem przeprowadziłem kilka testów i stwierdziłem.– Chartrukian urwał.Wydawał się zakłopotany.– Stwierdziłem, że ktoś ręcznie ominął Gauntlet.Nagle zapadła cisza.Strathmore poczerwieniał jeszcze bardziej.Nie było wątpliwości, kogo oskarża Chartrukian: ominięcie Gauntlet było możliwe tylko z terminalu komandora, nikt inny nie miał do tego upoważnienia.– Panie Chartrukian – powiedział wreszcie Strathmore lodowatym tonem.– Nie jest to pański interes, ale informuję pana, że to ja ominąłem filtry Gauntlet.– Komandor najwyraźniej był bliski wybuchu.– Jak już mówiłem, przeprowadzam bardzo zaawansowany test diagnostyczny.Łańcuchy mutacyjne, które widzi pan w TRANSLATORZE, są elementem tego testu.Są tam, ponieważ to ja je wprowadziłem.Gauntlet uniemożliwiał uruchomienie programu w komputerze, dlatego ominąłem filtry.Czy ma pan jeszcze coś do powiedzenia? – Strathmore wbił w niego ostre spojrzenie.Susan nagle wszystko zrozumiała.Gdy Strathmore ładował zaszyfrowany algorytm Cyfrowej Twierdzy do TRANSLATORA, plik został zablokowany, ponieważ filtry wykryły łańcuchy mutacyjne.Strathmore koniecznie chciał sprawdzić, czy Cyfrowa Twierdza rzeczywiście jest nie do złamania, dlatego postanowił ominąć filtry.Normalnie ominięcie „ścieżki zdrowia” było czymś niewyobrażalnym.W tej sytuacji nie groziło jednak żadne niebezpieczeństwo; komandor znał dokładnie zawartość i pochodzenie pliku.– Z całym należnym szacunkiem, proszę pana – nalegał Chartrukian.– Muszę dodać, że nigdy nie słyszałem o testach diagnostycznych, wykorzystujących łańcuchy mutacyjne.– Komandorze – wtrąciła się Susan, nie będąc w stanie dłużej milczeć.– Naprawdę muszę.Tym razem przerwał jej ostry dzwonek telefonu komórkowego Strathmore’a.Susan modliła się, żeby okazało się, że to David.Powiedz mi, że z nim wszystko w porządku, myślała.Powiedz mi, że znalazł pierścień! Strathmore dostrzegł jej spojrzenie i pokręcił głową.To nie był David.Poczuła, że oddycha coraz szybciej.Chciała tylko wiedzieć, czy człowiek, którego kocha, jest bezpieczny.Strathmore z pewnością niecierpliwił się z innych powodów.Jeśli David wkrótce nie znajdzie pierścienia, komandor będzie musiał wysłać agentów NSA.A wolał tego uniknąć.– Komandorze? – napierał Chartrukian.– Moim zdaniem powinniśmy sprawdzić.– Chwileczkę! – rzucił Strathmore do słuchawki, po czym zasłonił ją dłonią.Zmierzył palącym wzrokiem młodego technika.– Panie Chartrukian – warknął – to koniec dyskusji.Ma pan opuścić Krypto.Teraz.To rozkaz!– Ale, proszę pana, łańcuchy mutacyjne – zaprotestował oszołomiony Chartrukian.– Teraz!! – ryknął komandor.Chartrukian stał przez chwilę w milczeniu, po czym szybko poszedł do laboratorium Sys-Sec.Strathmore spojrzał na Hale’a z pewnym zdziwieniem.Susan rozumiała, o co mu chodzi.Hale był spokojny – zbyt spokojny.Z pewnością doskonale wiedział, że w żadnych testach diagnostycznych nie używa się łańcuchów mutacyjnych, a tym bardziej w teście, który zająłby TRANSLATOROWI osiemnaście godzin.Mimo to nie powiedział ani słowa, zachowywał się tak, jakby to całe starcie w ogóle go nie obchodziło.Strathmore oczywiście zastanawiał się dlaczego.Susan znała odpowiedź.– Komandorze – powiedziała z naciskiem.– Czy mogłabym porozmawiać.– Za chwilę – przerwał jej, wciąż patrząc z zaciekawieniem na Hale’a.– Muszę odebrać ten telefon.Obrócił się na pięcie i poszedł do swojego gabinetu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]