[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero tam włączył światło.Po cichu wyciągnął słoik i miską z lodówki.Nalał rosołu na dużą patelnię mogącą pomieścićskorupę Mózgu, wyskrobał stężały sos i wymieszał składniki.Włączył piecyk gazowy i postawiłpatelnię na małym ogniu.Podgrzewał dekokt, a od czasu do czasu nabierał trochę na łyżkę ipróbował czy ma odpowiednią temperaturę.Gdy galareta już się rozpuściła, a mikstura była dośćciepła dla Mózgu, którego skorupa wytrzymywała temperatury od minus pięćdziesięciu i więcejdo punktu wrzenia wody, zgasił palnik pod patelnią.Wyszedł nie zamykając drzwi, by światło zkuchni oświetlało mu drogę i wyjął ciało Mózgu spod schodów.W kuchni umieścił je ostrożniena patelni z podgrzanym płynem i spojrzał na zegar by wiedzieć ile czasu poświęci na absorpcję,po czym kazał Siegfriedowi usiąść i czekać.Tymczasem dokonał przeglądu jego wiedzy iwspomnień.To, co zobaczył, odstręczyło go od myśli zachowania obecnego żywiciela na dłużej.Siegfried Gross w sześćdziesiątym piątym roku życia był zgorzkniałym i samotnym człowiekiem.Utrzymywał poprawne stosunki z kilkoma sąsiadami i kupcami w mieście, ale nie miałprzyjaciół.Nikogo nie kochał i jego nikt nie kochał, nawet własna żona.Między małżonkami niebyło uczucia od lat.%7łyli razem z tej prostej przyczyny, że nawzajem się potrzebowali.Elza niemiała krewnych, z którymi mogłaby zamieszkać, ani sposobu samodzielnego zarobkowania.Siegfried potrzebował pomocy domowej i kogoś do pracy przy inwentarzu.Nie było nienawiści;tolerowali się nawzajem.Mieli dwoje dzieci - syna i córkę - ale Siegfried pokłócił się z obojgiem, gdy osiągnąwszypełnoletność, każde podejmowało decyzję przeniesienia się do miasta.Napisali po parę listów doElzy, ale Siegfried zabronił jej odpowiadać i wkrótce stracili kontakt z dziećmi.Przyszłość czekała go niewesoła.Miał postępujący artretyzm.Już teraz wysiłek sprawiał mu ból.Za kilka lat będzie musiał rzucić pracę na roli i sprzedać gospodarstwo.Nie było obciążonehipotecznie, mógłby za nie dostać tyle, żeby przenieść się z Elsą do domu starców na resztę życia.To była jedyna perspektywa.I jeszcze coraz mocniejsze bóle, które w końcu uczynią z niegokalekę.Jeśli dożyje.Po części, gorycz, która towarzyszyła jego życiu, wynikała z faktu, że nienawidził rządu i kraju,w którym żył.Obywatelstwo było formalnością.Uważał się za Niemca.Rodzice przyjechali zNiemiec, gdy miał cztery lata.Stali się naturalizowanymi Amerykanami ze względów czystopraktycznych, podobnie jak on.I podobnie jak on teraz pozostali w głębi ducha lojalni wobecVaterlandu.Nie mówił po angielsku do siódmego roku życia, dokąd nie poszedł do szkoły.Miałtrochę ponad dwadzieścia lat, gdy Stany Zjednoczone wzięły udział w I wojnie światowej.Próbowano go zaciągnąć do wojska.Przez półtora roku był internowany za odmowę pełnieniasłużby.Tak naprawdę nie miał nic przeciw wojnie i poszedłby na front.Nie chciał tylko walczyćpo niewłaściwej stronie.Ucieszyło go dojście Hitlera do władzy.Stał się żarliwym nazistą.Nieprzystał jednak do żadnej organizacji.Gdy Stany Zjednoczone przystąpiły do drugiej wojny, jegopoglądy i sposób ich wyrażania stały się jeszcze gwałtowniejsze.Miał już wtedy ponadczterdzieści lat i pójście do wojska nie wchodziło w rachubę, co jeszcze wzmogło jegobezkompromisowość i głośną żarliwość.Mówiło się nawet o osadzeniu go w obozie, ale władzeuznały, że choć gwałtowny w słowach, nie jest grozny i nie będzie sabotował wysiłku wojennegokraju.Zresztą, gdyby miano zamknąć wszystkich sympatyków Hitlera w stanie Wisconsin,należałoby stworzyć obóz wielkości hrabstwa.Często myślał z rozżaleniem o swoim synu, który opuścił go tuż przed rozpoczęciemwojny.Dzieci uważały się za Amerykanów.Obok decyzji o porzuceniu gospodarstwa właśnie tospowodowało zerwanie stosunków.Czy syn pozwolił się zaciągnąć, albo nawet poszedł naochotnika, by walczyć przeciw ojczyznie? Jeśli tak, to miał nadzieję, że zginął.Aby śledzić wydarzenia wojenne na bieżąco, zaabonował dziennik i kupił radio.Po klęsce Hitlerazrezygnował z abonamentu, a odbiornik rozwalił w przypływie wściekłości siekierą.Jego marzeniem było wrócić pewnego dnia, nawet na starość, do Vaterlandu.Jednak zawsze, gdyfinansowo było to możliwe, coś stawało na przeszkodzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]