[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Intuicjonistkąnie znającą wcale matematyki.Na Lunę, co z tego, że to wie? Jakie to ma znaczenie, że mamintuicję? Ile razy mówiłeś mi, że moja intuicja, nie poparta matematyczną ścisłością iobserwacją eksperymentalną, nie ma żadnej wartości? Ile razy mówiłeś mi, że nawetnajbardziej sugestywne przeświadczenie może być mylne.Więc jaką wartość on miałbyprzypisywać prostej intuicji?Neville był blady jak ściana, Selene zastanawiała się czy z gniewu, czy z obawy.- Ztobą jest inaczej.Twoja intuicja nigdy nie zawodzi.- On o tym przecież nie wie.- Ale się dowie.Skontaktuje się z Gottsteinem.- Co może powiedzieć Gottsteinowi? Nadal nie ma pojęcia, o co nam tak naprawdęchodzi.- Czyżby?- Na pewno.- Wstała, oddaliła się kilka kroków.Odwróciła się do niego i krzyknęła: -Na pewno! Jak śmiesz sugerować, że mogłabym zdradzić ciebie i innych.Jeśli nie wierzysz wmoją uczciwość, to przynajmniej zaufaj mojemu rozsądkowi.Nie ma sensu im tego mówić.Jaką korzyść by im to przyniosło, albo nam, jeśli wszyscy i tak mamy zginąć?- Proszę, Selene! - Neville machnął ręką, krzywiąc się z niesmakiem.- Nie zaczynajznowu.- Nie! Słuchaj.Opowiadał mi o swojej pracy.Ty ukrywasz mnie jak jakąś tajną broń.Mówisz mi, że jestem bardziej cenna niż jakikolwiek przyrząd czy zwykły naukowiec.Bawisz się w konspirację nalegając, aby wszyscy myśleli, że jestem tylko przewodnikiemturystycznym i niczym więcej dlatego, żeby moje zdolności mogły być wykorzystywane tylkoprzez Lunarian.Przez ciebie.I co takiego chcesz osiągnąć?- Osiągnęliśmy przecież coś.Jak długo pozostawałabyś na wolności, gdyby oni.- W kółko to powtarzasz.A kogo uwięzili? Kogo zatrzymali? Masz jakieś dowody nakonspirację, która cię niby otacza? Ziemianie nie dopuszczają ciebie i twojego zespołu dowielkich urządzeń badawczych raczej dlatego, że ich do tego nakłaniacie, niż z własnej złejwoli.A wyszło to nam chyba na dobre, bo zmusiło nas do wynalezienia innych, bardziejczułych instrumentów.- W oparciu o twoją intuicję teoretyczną.Selene uśmiechnęła się.- Wiem.Ben bardzo chwalił pionizera.- Ty i ten twój Ben.Co, u diabła, widzisz w tym żałosnym Ziemiaku?- W imigrancie.Potrzebuję informacji.Czy ty mi udzielasz jakiejkolwiek informacji?Tak cholernie boisz się, że mnie przyłapią, iż nie pozwalasz, aby mnie widzianorozmawiającą z fizykiem.Pozostajesz tylko ty, a jesteś moim.To chyba tylko z tegopowodu.- Selene.- próbował mówić kojącym tonem, w jego głosie jednak było zbyt wieleniecierpliwości.- Nie, nic mnie to nie obchodzi.Powiedziałeś mi, że to będzie moje zadanie,próbowałam się na nim skoncentrować i czasami myślę, że wpadłam na rozwiązanie - bezżadnych matematycznych obliczeń.Widzę je, wiem, co powinniśmy zrobić.po czym sięwymyka.Ale jaki będzie z tego pożytek, jeśli Pompa i tak nas zniszczy.Czyż nie mówiłamci, że nie ufam teorii wymiany intensywności pól?- Jeszcze raz cię pytam - powiedział Neville - czy jesteś gotowa powiedzieć mi, żePompa nas zniszczy? Nie żadne może , mogłaby zniszczyć, ale - zniszczy?Selene potrząsnęła gniewnie głową.- Nie potrafię.To takie ulotne.Nie mogępowiedzieć, że tak się stanie.Ale czyż nawet może nie jest wystarczające?- O Boże.- Nie rób takiej miny.Nie drwij sobie z tego! Nigdy nie badałeś tej sprawy.Przecieżmówiłam ci, że może być przetestowana.- Jakoś się tym nie przejmowałaś do momentu, kiedy zaczęłaś słuchać tego Ziemiaka.- Imigranta.Czy zajmiesz się przetestowaniem tej teorii?- Nie! Mówiłem ci, że twoje wskazówki są bezużyteczne.Nie jesteśeksperymentatorem.To, co ci wydaje się dobre, niekoniecznie sprawdza się w rzeczywistymświecie przyrządów, przypadkowości i niepewności.- W tak zwanym rzeczywistym świecie twego laboratorium.- Selene zaczerwieniła sięz gniewu.Zacisnęła dłonie w pięści na wysokości podbródka.- Marnujesz tyle czasu,próbując osiągnąć doskonałą próżnię.Jakby nie wystarczyło tylko wyjść na powierzchnię.Macie tam próżnię i temperaturę stu kilkudziesięciu stopni powyżej absolutnego zera.Dlaczego nie przeprowadzacie eksperymentów na powierzchni?- Byłyby do niczego.- Skąd wiesz? Nawet nie spróbujesz.Ben Denison to zrobił.Zadał sobie trudwymyślenia systemu, który można wykorzystać na powierzchni.Zmontował go, kiedywyszedł na inspekcję baterii słonecznych.Chciał, żebyś z nim poszedł, a ty odmówiłeś.Pamiętasz? To bardzo prosty system, coś, co bez trudu mogę ci opisać, tak jak mi goprzedstawił.Przetestował go w temperaturach dziennych i nocnych, i to wystarczyło, abynaprowadzić go na zupełnie nową drogę badań przy użyciu pionizera.- Jak prosto brzmi to w twoich ustach.- Bo to jest proste.Kiedy odkrył, że jestem intuicjonistką, rozmawiał ze mną jakrówny z równym.Wyjaśnił mi powody, dlaczego myśli, że zmiany oddziaływań jądrowychakumulują się w katastrofalnym tempie w pobliżu Ziemi.Tylko kilka lat zostało jeszcze doczasu, kiedy Słońce wybuchnie i wyśle falę.- Nie, nie, nie, NIE! - zaprotestował Neville.- Widziałem jego wyniki.Wcale niezrobiły na mnie wrażenia.- Widziałeś je?!- Oczywiście.Czy sądzisz, że pozwoliłbym mu pracować w laboratorium, niezapewniając sobie, że będę wiedział, co robi.Przejrzałem jego rezultaty.Są do niczego.Zajmuje się tylko minimalnymi odchyleniami, które spokojnie mieszczą się w granicachbłędu.Jeśli chce sobie wierzyć, że te odchylenia są znaczące i chce, żebyś ty w to wierzyła,proszę bardzo.Ale żadna wiara nie uczyni ich bardziej znaczącymi, gdyż takimi nie są.- A w co ty tak usilnie chcesz wierzyć?- Ja chcę prawdy.- Ale czyż nie zdecydowałeś już, czym jest twoja prawda? Chcesz Pompy naKsiężycu, żeby uniezależnić się od powierzchni.Z założenia cokolwiek, co mogłoby temu sięsprzeciwiać, nie jest prawdą.- Nie mam zamiaru wdawać się w kłótnię.Chcę Stacji Pomp i chcę jeszcze czegoświęcej.Pompa bez tego nic nam nie da.Jesteś pewna, że nie powiedziałaś mu.- Jestem pewna.- Powiesz?Selene obróciła się znowu w jego kierunku.Rytmicznie podskakiwała, znacząc każdeodbicie gniewnym tupnięciem w podłogę.- Nic mu nie powiedziałam - broniła się Selene.- Potrzeba mi jednak więcejinformacji.Ty mi ich odmawiasz, a on może je posiadać albo dojść do nich dziękieksperymentom, których ty nie dokonujesz.Muszę z nim porozmawiać i dowiedzieć się, conowego odkrył.Jeśli będziesz się w to wtrącał, nigdy nie będziesz miał tego, czego tak bardzopragniesz.Nie musisz się obawiać, że odkryje to prędzej ode mnie.Ciągle jeszcze myśli wziemskich kategoriach, nie zrobi ostatniego kroku.Ja go zrobię.- Dobrze.I nie zapominaj o tym, co różni Księżyc od Ziemi.Tu jest twój świat.Tenczłowiek, Denison, ten Ben, ten IMIGRANT, może zawsze wrócić na Ziemię.Ty nigdy niebędziesz mogła tam polecieć.Pozostaniesz na zawsze Lunarianką.- Niewolnicą Księżyca.- Nie niewolnicą - sprzeciwił się Neville.- A co do ogromnego niebezpieczeństwaeksplozji, jeżeli ryzyko związane z podstawowymi stałymi Wszechświata jest tak wielkie,dlaczego paraludzie, tak bardzo wyprzedzający nas technologicznie, nie zaprzestalipompowania?Wyszedł.Wpatrywała się w zamknięte drzwi, zaciskając szczęki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]