[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nieuzbrojonym okiem nie jesteśmy w stanie stwierdzić, że są tam dwie gwiazdy, ale gdybym powiększył obraz, to na pewno byśmy to zobaczyli.- Jesteś tego pewien, Golan? - spytał zupełnie zaskoczony Pelorat.- Tak podaje komputer.A jeśli patrzymy na gwiazdę podwójną, to nie jest to słońce Ziemi.Nie może być to słońce Ziemi.71.Trevize przerwał kontakt z komputerem i zapaliły się światła.Bliss najwidoczniej wzięła to za znak świadczący, że może wrócić, więc weszła do sterowni, z Fallom depczącą jej po piętach.- No i jakie rezultaty? - spytała.- Niezbyt zachęcające - rzekł bezbarwnym głosem Trevize.- W miejscu, gdzie spodziewałem się znaleźć słońce Ziemi, jest gwiazda podwójna.Słońce Ziemi jest gwiazdą pojedynczą, a więc to nie jest ta gwiazda.- I co teraz, Golan? - rzekł Pelorat.Trevize wzruszył ramionami.- Tak naprawdę nie spodziewałem się znaleźć Ziemi w środku tej kuli.Nawet Przestrzeńcy nie mogli zakładać swoich światów w takim porządku, że utworzyłyby one w przestrzeni dokładnie kulistą formę.Aurora, najstarszy ze światów Przestrzeńców, mogła też wysłać swoich kolonistów, a oni mogli zniekształcić tę formę.Poza tym być może słońce Ziemi nie poruszało się z prędkością równą przeciętnej prędkości światów Przestrzeńców.- A zatem słońce Ziemi może się znajdować wszędzie.To chcesz powiedzieć? - rzekł Pelorat.- Nie.Wcale nie wszędzie.Te wszystkie możliwe błędy nie mogą jednak prowadzić nas na manowce.Słońce Ziemi musi leżeć gdzieś w pobliżu tych współrzędnych.Gwiazda, którą odkryliśmy prawie dokładnie w miejscu przecięcia się tych współrzędnych, musi być śąsiadem słońca Ziemi z wyjątkiem tego, że jest gwiazdą podwójną - ale tak widocznie jest w tym przypadku.- Ale przecież w takim razie znaleźlibyśmy słońce Ziemi na mapie, prawda? To znaczy, w pobliżu Alfy.- Nie, bo jestem pewien, że słońca Ziemi nie ma na tej mapie.To właśnie wzbudziło moje podejrzenia, kiedy wykryliśmy Alfę.Bez względu na to, jak bardzo przypomina słońce Ziemi, sam fakt, że jest uwzględnione na mapie, nasunął mi podejrzenie, że to nie jest to, czego szukamy.- No dobrze - powiedziała Bliss.- Dlaczego wobec tego nie skoncentrować się na tych współrzędnych w prawdziwej przestrzeni, a nie w komputerowym modelu? Jeśli okaże się, że blisko środka jest jakaś jasna gwiazda, której nie ma na mapie znajdującej się w pamięci komputera, a która ma takie cechy jak Alfa, ale jest pojedyncza, to czy nie będzie to mogło być słońce Ziemi?Trevize westchnął.- Gdyby się okazało, że tak jest, to gotów byłbym postawić połowę mojego skromnego majątku na to, że wokół tej gwiazdy krąży planeta Ziemia.Ale boję się to sprawdzić.- Bo nie chcesz się zawieść?Trevize skinął głową.- Ale dajcie mi chwilę, żebym mógł złapać oddech - powiedział - i zmuszę się do tego.Podczas gdy cała trójka spoglądała na siebie, do pulpitu komputera podeszła Fallom i popatrzyła z zaciekawieniem na widoczne na nim ślady dłoni.Wyciągnęła rękę, chcąc ich dotknąć, ale Trevize powstrzymał ją gwałtownym ruchem i powiedział ostro:- Nie wolno dotykać, Fallom.Fallom zrobiła przestraszoną minę i uciekła pod opiekę przyjaznego ramienia Bliss.- Musimy się z tym zmierzyć, Golan - powiedział Pelorat.- A co będzie, jeśli nic nie znajdziesz w rzeczywistej przestrzeni?- Wtedy będę musiał wrócić do pierwotnego planu i odwiedzić po kolei czterdzieści siedem światów Przestrzeńców.- A jeśli i to nic nie przyniesie?Trevize z irytacją potrząsnął głową, jak gdyby chciał odrzucić taką myśl.Patrząc w dół na swoje kolana, powiedział:- Wtedy będę musiał pomyśleć o czymś innym.- A jeśli w ogóle nie ma żadnego świata pradziadów?Na dźwięk tego wysokiego głosu Trevize gwałtownie podniósł głowę.- Kto to powiedział? - spytał.Było to zbyteczne pytanie.Niedowierzanie szybko minęło.Wiedział, kto pytał.- Ja - rzekła Fallom.Trevize spojrzał na nią, marszcząc lekko brwi.- Rozumiesz, o czym mówiliśmy?- Szukacie świata pradziadów, ale jeszcze go nie znaleźliście - odpowiedziała Fallom.- Może nie ma takiego świata.- Nie, Fallom - powiedział poważnie Trevize.- Zadano sobie wiele trudu, aby ukryć jego istnienie.Jeśli zadaje się sobie tyle trudu, żeby coś ukryć, to znaczy, że jest coś do ukrycia.Rozumiesz, co mówię?- Tak - odparła Fallom.- Nie pozwalasz mi dotykać tych rąk na stole.Skoro nie pozwalasz mi tego robić, to znaczy, że byłoby ciekawe dotknąć ich.- Ale nie dla ciebie, Fallom.Bliss, tworzysz potwora, który zniszczy nas wszystkich.Nie pozwalaj jej tu nigdy wchodzić, jeśli nie będzie mnie przy pulpicie.I nawet wtedy pomyśl dwa razy, zanim to zrobisz, dobrze?Ten mały incydent sprawił jednak, że opuściło go niezdecydowanie.Powiedział:- Lepiej zabiorę się do pracy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]