[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MiaÅ‚em bardzo ograniczone pole widzenia; opieraÅ‚em gÅ‚owe na czymÅ›, co nie byÅ‚o wysokie.Ale widziaÅ‚em inne sadzawki rozrzucone w zagÅ‚Ä™bieniu terenu.I obok niektórych z nich znajdowaÅ‚y siÄ™ niewielkie pagórki oznaczajÄ…ce, że dotarÅ‚y do nich jakieÅ› cierpiÄ…ce istoty, by leczyć siÄ™ z ran.W koÅ„cu zdaÅ‚em sobie sprawÄ™, że nic mnie już nie boli.Nie chciaÅ‚o mi siÄ™ ruszyć, żeby strzaskać wyschniÄ™ty muÅ‚, który mnie unieruchamiaÅ‚.ByÅ‚em spokojny i senny, dobre samopoczucie pulsowaÅ‚o mi w żyÅ‚ach.W wyschniÄ™tym wokół mnie mule dostrzegÅ‚em pewnÄ… liczbÄ™ Å›ladów, pozostaÅ‚y nawet na wzgórku przykrywajÄ…cym moje ciaÅ‚o.SpróbowaÅ‚em przyjrzeć im siÄ™ uważnie.Czyżby byÅ‚a to prawda, a nie koszmarny sen, owo na poÅ‚y zatarte wspomnienie o tym, że leżaÅ‚em tutaj ciężko ranny, z poÅ‚aÂmanymi kośćmi, i dwa poroÅ›niÄ™te sierÅ›ciÄ… oraz jedno pokryte Å‚uskami stworzenia pokrywaÅ‚y mnie czerwonym muÅ‚em pod kierunkiem zmieniajÄ…cej siÄ™ bez przerwy zjawy? Ale nie dostrzegÅ‚em żadnych jej Å›ladów poza wyraźnym odciskiem rÄ™ki w okolicy serca.SmukÅ‚e palce, wÄ…ska dÅ‚oÅ„ - tak, to byÅ‚ Å›lad ludzkiej rÄ™ki, a nie zwierzÄ™cej Å‚apy czy gadziej koÅ„czyny.SpróboÂwaÅ‚em przypomnieć sobie lepiej zjawÄ™, która byÅ‚a raz jednÄ…, a raz drugÄ… kobietÄ…, zupeÅ‚nie innÄ… niż poprzednia, w oszaÅ‚amiajÄ…cej mieszaninie migocÄ…cych postaci.Åšnieżny kot zamknÄ…Å‚ oczy, lecz nadal oddychaÅ‚.PoÂkrywajÄ…cy jego ciaÅ‚o muÅ‚ zaczynaÅ‚ twardnieć, tworzÄ…c ochronnÄ… skorupÄ™.Jak dÅ‚ugo? Po raz pierwszy przyÂpomniaÅ‚em sobie o czasie.Kaththea - Kemoc! Ile czasu upÅ‚ynęło, odkÄ…d opuÅ›ciÅ‚em ich na tamtej przeklÄ™tej przynÄ™cie?Ogarnęła mnie nieodparta chęć dziaÅ‚ania.SpróbowaÅ‚em siÄ™ poruszyć, lecz wyschniÄ™ty muÅ‚ ani drgnÄ…Å‚.StaÅ‚em siÄ™ bezsilnym więźniem, zakutym w twardÄ… jak kamieÅ„ subÂstancjÄ™! I odkrycie to przegnaÅ‚o zadowolenie, jakiego doznaÅ‚em po przebudzeniu.Nie wiem, czemu nie zawoÅ‚aÅ‚em gÅ‚oÅ›no, ale jakoÅ› nie przyszÅ‚o mi to na myÅ›l.Zamiast tego użyÅ‚em umysÅ‚u, żeby wezwać piÄ™knÄ… zjawÄ™, która zapewne istniaÅ‚a tylko w moich gorÄ…czkowych majaczeniach, a nie opuszczone rodzeÅ„stwo.Co chcecie ze mnÄ… zrobić?UsÅ‚yszaÅ‚em, że coÅ› nadbiega.PoÅ‚yskujÄ…ca wszystkimi barwami tÄ™czy istota przebiegÅ‚a przez zagÅ‚Ä™bienie, stanęła na tylnych Å‚apach i przyjrzaÅ‚a mi siÄ™ jasnymi, podobnymi do paciorków oczami.Stworzenie to nie przypominaÅ‚o mi niczego, co żyÅ‚o w Estcarpie, nie wystÄ™powaÅ‚o też w żadnej ze starych legend.To byÅ‚a jaszczurka, coÅ› wiÄ™cej niż zwykÅ‚y zielonozÅ‚oty gad.PiÄ™kna na swój sposób.ZatrzymaÅ‚a siÄ™ przy moich stopach, potem wskoczyÅ‚a na wzgórek, pod którym leżaÅ‚em, i na tylnych Å‚apach podbiegÅ‚a do gÅ‚owy.Tu stanęła, by zbadać mnie spojrzeniem.ZrozumiaÅ‚em, że w jej podÅ‚użnej, zakoÅ„czonej spiczastym grzebieniem gÅ‚owie kryÅ‚ siÄ™ inteligentny mózg.- Witaj, towarzyszu broni - odezwaÅ‚em siÄ™ machiÂnalnie.Jaszczurka zagwizdaÅ‚a w odpowiedzi, choć dźwiÄ™k ten wcale nie pasowaÅ‚ do jej wyglÄ…du.Potem pobiegÅ‚a, kierujÄ…c siÄ™ ku brzegowi spodka z czerwonego muÅ‚u i zniknęła za jego krawÄ™dziÄ….Dziwna rzecz, ale przybycie i odejÅ›cie tego dziwnego stworzenia zmniejszyÅ‚o przerażenie, jakie ogarnęło mnie, gdy stwierdziÅ‚em, że jestem uwiÄ™ziony w wyschniÄ™tym mule.Jaszczurka na pewno nie chciaÅ‚a zrobić mi krzywdy i nie wÄ…tpiÅ‚em, że również nie mieli takich zamiarów ci, którzy mnie tu zostawili.WynikaÅ‚o to z mojego obecnego dobrego samopoczucia, jak i z postÄ™powania Å›nieżnego kota.ByÅ‚o to uzdrawiajÄ…ce miejsce, do którego staraÅ‚o siÄ™ dowlec każde chore zwierzÄ™, jeÅ›li mogÅ‚o.I owe lecznicze wÅ‚aÅ›ciwoÅ›ci zastosowano i do mnie.Kto? Jaszczurka, poroÅ›niÄ™te sierÅ›ciÄ… zwierzÄ™.zjawa.tak, na pewno zjawa.Chociaż nie umiem wyczuwać czarów tak jak Kaththea, nie wÄ…tpiÅ‚em, iż nie gnieździÅ‚o siÄ™ tu zÅ‚o - że byÅ‚a to oaza jakiejÅ› Mocy.I że żyÅ‚em tylko dlatego, iż umieszczono mnie w zasiÄ™gu jej dobroczynnych wpÅ‚ywów.A mrowienie skóry na plecach i gÅ‚owie, przypominajÄ…ce uczucie, jakie ogarnia żoÅ‚nierzy tuż przed atakiem, Å›wiadczyÅ‚o o tym, że coÅ› siÄ™ zbliża.Kilka zielonozÅ‚otych jaszczurek zbiegÅ‚o bokiem spodka z czerwonego muÅ‚u, a za nimi, nieco wolniej, szÅ‚y dwa poroÅ›niÄ™te sierÅ›ciÄ… zwierzÄ™ta, których futro miaÅ‚o również niebieskozielony odcieÅ„.Ich wÄ…skie gÅ‚owy i puszyste ogony do zÅ‚udzenia przypominaÅ‚y pewne nadrzewne zwierzÄ™, które dobrze znaÅ‚em, lecz mieszkaÅ„cy tej dziwnej krainy byli znacznie wiÄ™ksi niż ich pobratymcy z Estcarpu.A za przedniÄ… strażą i zwiadowcami nadeszÅ‚a ona lekkim sprężystym krokiem.Ciemne wÅ‚osy spÅ‚ywaÅ‚y jej swobodnie na ramiona - ale czy byÅ‚y ciemne? Czy poÅ‚yskiwaÅ‚y czerwieniÄ…? A może byÅ‚y jasne i lÅ›niÅ‚y zÅ‚otem? WydawaÅ‚o mi siÄ™, że sÄ… tym wszystkim jednoczeÅ›nie.Nieznajoma nosiÅ‚a obcisÅ‚Ä… zielononiebieskÄ… tunikÄ™ odsÅ‚aniajÄ…cÄ… ramiona i nogi.Jej taliÄ™ otaczaÅ‚ szeroki pas z zielononiebieskich klejnotów osadzonych w grubych ogniwach z jasnego zÅ‚ota, nic krÄ™pujÄ…cy ruchów.SmukÅ‚e przeguby zdobiÅ‚y duże bransolety z tych samych kamieni.Przez ramiÄ™ miaÅ‚a przewieszony koÅ‚czan peÅ‚en strzaÅ‚ zakoÅ„czonych niebiesÂkozielonymi lotkami i Å‚uk bladozÅ‚otej barwy.ByÅ‚em znacznie pewniejszy wyglÄ…du jej stroju niż postaci, bo chociaż staraÅ‚em siÄ™ skoncentrować na jej twarzy i chmurze rozpuszczonych wÅ‚osów, miaÅ‚em wÄ…tpliwoÅ›ci, czy to, co widzÄ™, jest prawdziwe, czy nie dzieli nas mgieÅ‚ka ciÄ…gÅ‚ej zmiany.Nawet kiedy uklÄ™kÅ‚a obok mnie, owo skłócenie wzroku nie ustÄ…piÅ‚o.- Kim jesteÅ›? - zapytaÅ‚em, gdyż irytowaÅ‚o mnie to, że nie mogÄ™ zobaczyć jej wyraźnie.Ze zdumieniem usÅ‚yszaÅ‚em jej Å›miech.Dotknęła mego policzka, przesunęła rÄ™kÄ™ do czoÅ‚a - i rozjaÅ›niÅ‚o mi siÄ™ przed oczami.UjrzaÅ‚em jej twarz - albo jednÄ… z twarzy - ostro i wyraźnie.Trudno pomylić siÄ™, gdy chodzi o rysy twarzy wÅ‚aÅ›ciwe Starej Rasie: delikatne koÅ›ci, ostro zakoÅ„czony podbródek, maÅ‚e usta, duże oczy i jaskółcze brwi.Nieznajoma miaÅ‚a wszystkie te cechy i byÅ‚a tak piÄ™kna, że aż zapieraÅ‚o dech w piersiach.PojawiÅ‚o siÄ™ w nich jednak jakieÅ› przeksztaÅ‚Âcenie wskazujÄ…ce na domieszkÄ™ obcej ludziom krwi - przynajmniej tak jak ja rozumiaÅ‚em ludzkie cechy.Lecz to nie miaÅ‚o znaczenia - nie miaÅ‚o to żadnego znaczenia.Każdy wojownik zna kobiety.Nie byÅ‚em Sokolnikiem, żeby wyrzekać siÄ™ takiego towarzystwa.Jest też prawdÄ…, że pewne pragnienia nie sÄ… silne wÅ›ród Starej Rasy.Może sprawia to sÄ™dziwy wiek jej krwi i fakt, że talent Czarownicy wbiÅ‚ klin miÄ™dzy mężczyznÄ™ a kobietÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ]