[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Listę „nieznanych sprawców" śmierci znanych ludzi można wydłużyć o szereg in­nych postaci, jak np.Andrzej Jarecki i Kazimierz Dziewanowski.Obaj jednocześnie przebywali na placówkach dyplomatycznych w USA.Zginęli w „wypadku" samocho­dowym.Możliwe, że celem zamachu był tylko Dziewanowski.To ważna postać.Członek Okrągłego Stołu, członek „Klubu Europa", członek Rady Polityki Pieniężnej, członek Rady Polityki Zagranicznej, a także lokator listy masonów zgromadzonej przez SB (zob.: H.Piecuch, Imperium Służb Specjalnych).Jako publicysta pisywał o „naro­dowym smrodku" i polskim ciemnogrodzie, ale nie za to przecież zginął.Krzysztof Kąkolewski pisał enigmatycznie o innej okoliczności: Dziewanowski niebezpiecznie zbliżył się do spraw kredytów zaciągniętych przez PRL, a zatem i do kwestii FOZZ1.Podobnie nagle, w kwiecie wieku, bez wyraźnych powodów (np.zawału?) zmarł korespondent w USA Jacek Kalabiński, bo naruszył milczenie wokół handlu bronią.Inne, również zagadkowe nagłe śmierci ludzi w sile wieku, to śmierć prof.Jana Strzeleckiego, poety Witolda Dąbrowskiego.Na zagadkowy udar serca zmarł dyrektor Archiwum Akt Nowych, historyk prof.Skowronek - czy za to, że uparcie walczył o powrót do Polski akt wywiezionych przez sowietów, dokumentów „niewygodnych" dla powojennych okupantów Polski z nadania sowieckiej żydokomuny?W tym kontekście nie powinniśmy się dziwić niewykrywalności sprawców licz­nych zbrodni na ludziach opozycji.Jeżeli bezkarnie giną generałowie aparatu ter­roru, to w dziesięcioleciu 1990-2000 w zasadzie bezsensowne było wszczynanie procesów w sprawie zabójstw ludzi opozycji.Nikt ze sprawców nie został ustalony, ukarany, tak jak nie zostali wykryci i ukarani mordercy generałów - ludzi z drugiej stro­ny barykady.Pozornie zostali wykryci mordercy księdza Jerzego Popieluszki.Nie zostali.G.Piotrowski został uznany za mordercę księdza, ale to połowa prawdy: ukarano miecz a nie rękę, wykonawcę a nie zleceniodawcę lub zleceniodawców.Nie ukarano morderców górników kopalni „Wujek".Parodia procesu toczy się od 17 lat - winnych nie ma.Wiadomo tylko tyle, że strzelał ustalony pluton ZOMO.Kto dał rozkaz? - nie wiadomo.W „Gazecie Polskiej" z 4 maja 2000 ukazał się obszerny ar­tykuł: Strzelali w łeb i na komorę.Jest to omówienie tzw.raportu taterników - trzech byłych taterników, którzy w 1982 r.urządzali szkolenia dla funkcjonariuszy plutonu specjalnego, uczestniczącego w pacyfikacjach śląskich kopalni.Z relacji tych „taterni­ków" - Jacka Jaworskiego, Janusza Kierzyka i Ryszarda Szafirskiego wynika, że ma­sakra górników „Wujka" była samowolą dowódcy plutonu - Romualda Cieślaka ps.„Walerek".Dziwni to relanci ci taternicy: Jaworski wcale nie ukrywa, że po 13 grud­nia 1981 roku uczestniczył w pacyfikacjach strajkujących zakładów Małopolski, za co został odznaczony przez płk.Kazimierza Wilczyńskiego medalem przyznanym z oka­zji X rocznicy powołania plutonu specjalnego w Krakowie!l.„NP" 5 V 2000.235Teraz Jaworski utrzymuje, że w latach 80.stale współpracował z opozycją.Coś z tamtego ich raportu przypomina sobie jej ówczesny członek opozycji Zbigniew Romaszewski.Otrzymał ten raport dopie­ro wiele lat później, w 1999 (!) roku i skierował go do Leszka Piotrowskiego, byłego pełnomocnika oskar­życieli posiłkowych w procesie „Wujka".Raport rze­komo dostarczyli „taternicy" zakonnikowi cystersów - o.Hugo.Zakonnik przestraszył się Jacka i spalił raport.Teraz (2000) sąd ma powołać „taterników" na świadków oskarżenia.Ostrożnie! - chciałoby się doradzić sądowi.Ostatecznie można uwierzyć zasłużonym „taternikom", z których jeden został odznaczony za wyczyny w ZOMO - ale tylko co do drugorzęd­nych szczegółów.Z pewnością nie w główną tezę i cel rewelacji „taterników" - że mord na górnikach był wyłącznie inicjatywą i samo­wolną decyzją dowódcy plutonu.Lokalizowanie sprawstwa i sprawców zbrodni po­litycznych dogorywającej PRL i jej służb na niskich szczeblach, to stalą dziś metoda.Tak było z Piotrowskim - nigdy nie ujawnił swych zleceniodawców7!Teraz odpowiedzialność za masakrę górników „Wujka" ma zostać ostatecznie „zaklepana" na wysokości dowództwa plutonu ZOMO.Kto rozumie elementarną konieczność istnienia żelaznej struktury dowodzenia na poszczególnych szczeblach terrorystycznej władzy spod znaku ZOMO-SB-MO, ten nie może ani przez chwilę dopuścić myśli, że rozstrzelanie górników „Wujka" mogło być aktem niesubordynacji dowódcy plutonu ZOMO.Taką samowolkę wyklucza precyzyjna struktura dowodzenia służb specjalnych nie tylko w PRL, lecz wszystkich innych państw, wszystkich wywiadów, kontrwywiadów, policji, etę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl