[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwaga i poświęcenie, patos i klęska, jakby życie było walką, w której można wygrać lub przegrać.Jakby śmierć była arbitrem sensu, chwilą ostatecznego osądu.A nade wszystko ważne jest, by być osądzającym, nie osądzanym.– Wolałbyś, żebyśmy czcili śmierć, cedo?– To równie bezsensowne.Żeby umrzeć, nie potrzeba wiary.Wspominałem o systematycznym zaprzeczeniu i zaiste jest ono systematyczne.Cała struktura naszego świata tu w Letherze i być może gdzie indziej również owija się wokół tego braku.Twierdza Śmierci powinna istnieć, rozumiesz? Istotne? To jedno jest istotne.Kiedyś z pewnością istniała, być może istniał nawet jej bóg, jakiś upiorny szkielet zasiadający na tronie z kości, a zamiast korony tańczyły mu na głowie zimnonogie muchy.My jednak nie nadaliśmy śmierci twarzy ani postaci.Nie ma dla niej miejsca w naszej skomplikowanej wizji bytu.– Być może dlatego że jest zaprzeczeniem bytu.– Ale nie jest nim, Brys, nie jest.Niech nas Zbłąkany, śmierć jest wszędzie wokół nas.Przechodzimy nad nią, oddychamy nią, wciągamy jej esencję w nasze płuca i krew.Karmimy się nią każdego dnia.Rozkwitamy pośród rozkładu i gnicia.Brys przyjrzał się cedzie.– Nasuwa mi się myśl – zaczął powoli – że samo życie jest celebracją zaprzeczenia.Tego samego zaprzeczenia, o którym mówisz, Kuru Qan.Nasza ucieczka.no cóż, uciec znaczy wznieść się ponad kości, popioły i wszystko, co upadło.– Uciec, ale dokąd?– Słuszna uwaga.Donikąd, czyli dokądkolwiek.Zastanawiam się, czy to, co powiedziałeś, nie objawia się w takich stworzeniach, jak Imbryk i ta złodziejka, Shurq Elalle.Ceda uniósł nagle głowę.W przesłoniętych grubymi soczewkami oczach pojawił się błysk zainteresowania.– Przepraszam? Co powiedziałeś?– Hmm, mówiłem o tych, którym naprawdę udało się zaprzeczyć śmierci, cedo.O tej dziewczynce, Imbryk.– Strażniczce Azath? Ona jest martwiakiem?– Tak.Jestem pewien, że wspominałem.Kuru Qan zerwał się na nogi.– Jesteś tego pewien? Brysie Beddict, jesteś pewien, że jest martwiakiem?– Jestem.Ale nie rozumiem.– Wstawaj, Brys.Ruszamy.Natychmiast.* * *– Chodzi o tych wszystkich umarłych – mówiła Imbryk.– Domagają się odpowiedzi.Nigdzie nie pójdą, dopóki ich nie otrzymają.Shurq Elalle odkopnęła owada, który wlazł na jej but.– Odpowiedzi na jakie pytania?– Dlaczego umarli.– Na to nie ma odpowiedzi – oznajmiła Shurq.– Ludzie umierają.Zawsze tak się dzieje.– My nie umarłyśmy.– Tak jest, umarłyśmy.– Ale nigdzie nie odeszłyśmy.– Mam wrażenie, że oni również nie, Imbryk.– To prawda.Nie rozumiem, dlaczego nie przyszło mi to do głowy.– Dlatego że, kiedy umarłaś, miałaś może z dziesięć lat.– No to co mam teraz zrobić?Shurq przyjrzała się wyboistemu, porośniętemu zielskiem podwórzu.– Nasunęłaś mi pewien pomysł.Dlatego właśnie tu jestem.Powiedziałaś, że umarli się gromadzą.Gromadzą się w tym miejscu i czekają tuż za murami.Czy potrafisz z nimi rozmawiać?– A po co? Oni nigdy nie mówią nic ciekawego.– Ale potrafiłabyś to zrobić, gdybyś musiała?Imbryk wzruszyła ramionami.– Pewnie tak.– Świetnie.Poproś o ochotników.– A do jakiego zadania?– Chcę, żeby poszli ze mną.Na wycieczkę.Dzisiejszej nocy i jutrzejszej znowu.– A dlaczego mieliby to zrobić, matko?– Powiedz im, że zobaczą więcej złota, niż potrafią sobie wyobrazić.Że poznają tajemnice znane tylko nielicznym w królestwie.Że zaprowadzę ich do Archiwum Rejestrów i do królewskiego skarbca.Że nadszedł czas, by się trochę zabawić.Postraszyć żywych.– A dlaczego duchy miałyby pragnąć straszyć żywych?– Wiem, że to dziwny pomysł, ale jestem pewna, że przekonają się, iż bardzo dobrze sobie z tym radzą.Co więcej, nie wątpię, że wycieczka bardzo im się spodoba.– Ale jak mają to zrobić? Są duchami.Żywi ich nawet nie widzą.Shurq Elalle odwróciła się i wbiła wzrok w kłębiący się tłum.– Imbryk, nam wydają się całkiem dotykalni, nieprawdaż?– Ale my jesteśmy martwe.– W takim razie, czemu nie widziałyśmy ich przed tygodniem? Były dla nas wtedy tylko nieuchwytnymi poruszeniami na granicy pola widzenia, czyż nie tak? Albo i nawet nie tym.Co się zmieniło? Skąd się wzięła ich moc? Dlaczego ona narasta?– Nie wiem.– Ale ja wiem – oznajmiła z uśmiechem Shurq.Imbryk podeszła do jednego z niskich murków.Złodziejka przyglądała się, jak dziewczynka rozmawia z duchami.Ciekawe, czy o tym wie? Czy zdaje sobie sprawę, że jest teraz bardziej żywa niż martwa? Czy uświadomiła już sobie, że wraca do życia?Po chwili dziecko wróciło, przesuwając palcami po włosach, by rozczesać kołtuny.– Jesteś bystra, matko – stwierdziła Imbryk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]