[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uważamy z Anną, że na początek winna będzie tylko Glenda, która atakowała Sydney swoimi działami i to wbrew twoim poleceniom.Kuffa jest zbyt cenny, żebyśmy go poświęcali zanim upewnimy się, co do twojej szczerości.Sam twierdzisz, że za trzy dni będziesz miał pełne zabezpieczenie.Nie sądzę, co prawda, żeby udało ci się zbudować odpowiednio silny generator na jakimś statku, ale możesz oczywiście spróbować.Uprzedzamy cię jednak, że jeżeli okaże się, że pole jest słabe, to zginiesz.- Cenię sobie waszą szczerość - Loop zaśmiał się cynicznie.- Ja również oczywiście zabiję was natychmiast po wykryciu waszej słabości.Jak sobie wyobrażacie nasze spotkanie?- Nad tym musimy się zastanowić.W tej chwili dysponujemy wieżą Nazona, a on sam jest u nas.Nie ma więc ryzyka, że zmontujemy jakąś pułapkę.Zapewne będziesz utrzymywał nasłuch naszych rozmów teraz, kiedy już odzyskałeś łączność.Łatwo będziesz mógł to sprawdzić.- Nie sądzicie chyba poważnie, że na to się zgodzę?- A więc na Księżyc? - zaproponowała Anna.- Za daleko - Loop pokręcił przecząco głową, zastanawiając się nad kontrpropozycją.- Moja propozycja jest następująca: Za trzy dni najpóźniej moi ludzie ukończą budowę lokalnego pola ochronnego wokół mego Centrum Dowódczego.- To nie wchodzi zupełnie w rachubę - przerwała mu Anna.- Poczekaj - zaoponował.- Jeszcze nie skończyłem.Kiedy to pole będzie uruchomione, jestem gotów zaryzykować i wyłączyć pole główne, chroniące całą wieżę.Moglibyście wylądować “Feniksem" i tytułem gwarancji zająć moje poziomy administracyjne wraz z ludźmi, którzy do tego czasu będą oczywiście poddani zabiegom zabezpieczającym.Spotkanie nastąpiłoby w centrum, w obecności, powiedzmy, dwóch oddziałów specjalnych z każdej strony.Ja również muszę mieć gwarancję.- To brzmi rozsądnie - nadał Pet.- Jak myślisz?- Cokolwiek by powiedział to należy to traktować jako pułapkę.Nie wierzę w tak nagłą zmianę frontu.Ustaw się w jego położeniu.Atak na Sydney został spowodowany podejrzeniami, że gramy inną rolę niż to wygląda.On wtedy już miał duże podejrzenia.Po otrzymaniu informacji od Lary wie, że walczy z mutantami, którzy mają praktycznie nieograniczone możliwości.Na jego miejscu zrobiłabym wszystko, żeby nas zniszczyć, łącznie z poświęceniem iluś tam ludzi.- Daje nam jednak szansę dostania się do jego wieży.- Najprawdopodobniej zamknie pole natychmiast po naszym wylądowaniu i znajdziemy się w pułapce.Masz rację.O tym trzeba będzie wspomnieć.Więc jak robimy?Anna kiwnęła w milczeniu głową i dodała:- To jest jednak rzeczywiście jakaś szansa.- Zgadzamy się, Loop - oznajmił głośno Pet.- Pod warunkiem, że nasze oddziały specjalne będą miały dostęp do generatora i osobiście przeprowadzą jego demontaż.W tym czasie będziesz już dysponował swoim polem.Nasi zieloni sprawdzą również najpierw, czy nie zainstalowałeś jakichś pułapek.Dopiero wtedy wylądujemy “Feniksem".W zamian możemy ogłosić w imieniu Rady Tymczasowej, że atak na Sydney został spowodowany w wyniku szerokiego spisku, którego ofiarą padłeś między innymi ty, i że prowadzimy dalsze badania, których wyniki opublikujemy wspólnie z tobą za trzy dni z twojego centrum.Loop przez chwilę zastanawiał się nad czymś.W końcu zgodził się.Domyślam się, że chcecie przy tej okazji wypróbować moje zabezpieczenie.Ja ze swej strony również sprawdzę wasze możliwości.Może okaże się, że zupełnie nie potrzebuję waszej współpracy.- Za trzy dni przekonamy się, kto kogo potrzebuje - odparła Anna.Obraz Loopa zniknął z ekranu.Wszyscy zastanawiali się teraz w milczeniu nad ewentualnymi konsekwencjami tej rozmowy i każdy z obecnych wiązał z nią zupełnie inne nadzieje.Mamy trzy dni - odparła Anna i Pet wyczuł w jej myślach lekki niepokój.- To mi przypomina drugi bunt Śmiertelnych.Pamiętasz?- Tym razem mamy przed sobą naprawdę niebezpiecznego przeciwnika, który co gorsza, jest uprzedzony o naszych możliwościach.Boję się.* * *Tego dnia powietrze było szczególnie wilgotne i parne.Słońce stało wysoko na niebie nie przesłonięte najmniejszą nawet chmurką.Cień wysoko sterczących drzew, o fantastycznych kształtach i kolorach, nie był w stanie ulżyć tej atmosferze zaduchu i spiekoty.Dżungla żyła własnym rytmem, mamrocząc niezrozumiale milionem głosów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]