[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hervey ściągnął kapelusz i zameldował dowódcy.- Za pańskim pozwoleniem, sir.Godzina dwunasta i pięćdziesiąt osiem minut szerokościpółnocnej.- Panie Nicolls, proszę zapisać dwunastą.- Jack zwrócił się do oficera wachtowego.- Zapisać dwunastą! - krzyknął Nicolls do swego zastępcy.- Wybić osiem szklanek - polecił podoficer wachtowy sygnaliście.- Osiem szklanek! - ryknął sygnalista na \ołnierza piechoty morskiej.- Obrócić klepsydrę iwybić osiem szklanek!- Gwizdać na obiad! - krzyknął Nicolls do bosmana przez całą długość okrętu, kiedy tylkodzwon odezwał się po raz pierwszy.Gwizdek bosmana utonął wśród wrzasku kuków, tupotu stóp na pokładzie, stukotu targanychkubłów z jedzeniem i łomotu walenia miskami przez ka\dą z mes.Podczas takiej pogodymarynarze jadali na pokładzie, wśród dział, lokując się z posiłkiem tak, by swe miejsce naławie w mesie mieć mo\liwie dokładnie pod sobą.Jack poprowadził Stephena do kabiny.- Co sądzisz o owych przypadkach? - spytał.- Masz rację - odparł Stephen.- To szkorbut.Potwierdzają to wszystkie moje zródła - ogólnasłabość, rozprzestrzeniający się ból mięśni, drobne wybroczynki na skórze, osłabione dziąsła icuchnący oddech.Pan M'Alister równie\ nie ma wątpliwości.To bardzo inteligentnyczłowiek i wiele przypadków ju\ widział.Zbadałem sprawę dokładniej i odkryłem, \e niemalwszyscy chorzy pochodzą z  Racoona".Spędzili na morzu całe miesiące, zanim przeniesionoich do nas.- A więc to tu pies pogrzebany - zawołał Jack.- Oczywiście! Ale mo\esz ich uzdrowić,prawda? Tak, oczywiście, \e dasz sobie radę.- Chciałbym mieć twoją wiarę.Chciałbym te\ mieć więcej soku z cytryny.Powiedz mi,rośnie coś zielonego na tych skałach?- Ani zdzbła trawy - odparł Jack.- Wody te\ tam nie ma.- Trudno - odrzekł Stephen, wzruszając ramionami.- Będę zatem musiał jakoś sobie radzić ztym, co mamy do dyspozycji na okręcie.- Na pewno dasz sobie radę! - wykrzyknął Jack, zrzucając kurtkę mundurową oraz częśćtrosk.Bezkrytycznie wierzył w umiejętności Stephena i chocia\ widział ju\ załogi takwyniszczone szkorbutem, \e ledwie mogły postawić \agle lub wciągnąć kotwicę, nie mówiącju\ o walce, naraz z większym spokojem pomyślał o oczekującym ich starciu z  ryczącymiczterdziestkami".- Jaka to ulga, \e płyniesz z nami.To tak, jakbyśmy na pokładzie mielikawałek Krzy\a!- Bzdura! - Stephen był rozdra\niony.- Naprawdę \yczę sobie, byś wyrzucił te idiotycznemyśli z głowy.Medycyna niewiele mo\e zdziałać, chirurgia jeszcze mniej.Mogę dać ci cośna przeczyszczenie, upuścić krwi czy przystawić pijawki, mogę zło\yć nogę albo jąamputować, ale to niemal wszystko.Có\ mogli poradzić Hipokrates, Galen, Rhazes, có\mo\e poradzić Blane czy Trotter na przypadek nowotworu, tocznia czy mięsaka? - Stephenpróbował ju\ od dawna wykorzenić dziecięcą ufność Jacka w jego talent lekarski, ale i tym62 razem jego tyrada nie odniosła skutku.Jack słuchał go z uprzejmym, wyrozumiałymuśmiechem - pamiętał bowiem trepanację artylerzysty na  Sophie", widział dziurę w czaszce isam mózg.Wszyscy na  Sophie" głęboko wierzyli \e doktor Maturin, jeśli tylko zechce, jestw stanie uzdrowić ka\dego, a Jack był tak mocno z\yty ze swoją załogą, \e w niecozłagodzonej formie podzielał niemal wszystkie ich poglądy.- Co powiesz na szklaneczkę madery, zanim zejdziemy do mesy oficerskiej? - zaproponował.- Wydaje mi się, \e na dzisiejszy obiad ubili tego młodego świniaka, a madera dobrzesmakuje pod wieprzowinę.Madera w istocie okazała się niezłym podkładem, burgund sprawdził się podczas posiłku, aporto wypili sobie jako deser - wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, \e temperatura nazewnątrz przewy\szała temperaturę ciała. Oto przykład, jak długo ludzkie ciało mo\e wytrzymać tego typu nadu\ycia" - myślałStephen, rozglądając się wokół.Nauczony przykładami z \ycia, popartymi teoretycznymiwywodami, sam jadł suchary natarte czosnkiem i popijał cienką, wystudzoną czarną kawę, aleju\ powierzchowna obserwacja przekonała go, \e jak dotąd otaczające go ludzkie ciaławytrzymywały owe nadu\ycia całkiem niezle.Jack był niezwykle skupiony na wielkiej porcjiwieprzowiny z przyprawami, pokrytej grubą warstwą puddingu, i wydawał się nieco bli\ejudaru ni\ zazwyczaj, ale jego oczy na tle zaczerwienionej twarzy błyszczały zwykłymbłękitem.Nie było zatem bezpośredniego zagro\enia.To samo mo\na było powiedzieć oHerveyu, którego dobry posiłek i krzepkie wino niemal wyzwoliły z ram wstydliwejpowściągliwości.Jego okrągła twarz przypominała teraz wschodzące słońce, z tą ró\nicą, \esłońce nie marszczy się z uciechy.Z wyjątkiem twarzy Nicollsa, ka\de oblicze lśniło purpurą,lecz twarz Herveya przebijała je wszystkie intensywnością.Osoba pierwszego oficera zwracała uwagę swoją prostotą.Nie dowodził swoich praw, niemiał do nikogo pretensji, nie znać było po nim agresji.Jak zachowa się ten typ człowieka wwalce wręcz, jeden na jeden? Czy uprzejmość i grzeczność nie zepchną go na straconąpozycję? W ka\dym razie biedaczysko Hervey wydawał się elementem nie pasującym.Ludzie jak on bardziej nadają się na pastorów bądz nauczycieli.Jego stanowisko w marynarcebyło efektem niezliczonych znajomości i koneksji rodziny, która sama miała niezwyklebogate tradycje morskie i dla której dobrem najwy\szym było umieszczenie młodego Herveyana stanowisku admiralskim, obojętnie jakimi metodami.Egzamin na porucznika zdał przedkomisją zło\oną z protegowanych jego dziadka, którzy napisali potem z powagą, i\  PanHervey, liczący sobie lat dwadzieścia, udowodnił przed komisją, i\ jest człowiekiemprzytomnym i pilnym oraz i\ umie splatać i wiązać liny, refować \agle i zajmować siętakielunkiem, wykorzystywać zmiany pływów i utrzymywać kurs okrętu zarówno za pomocąobserwacji i gwiazd, i słońca, jak i czytania mapy i wskazań kompasu.Uznajemy przeto, i\jest zdolny do słu\by jako midszypmen na okrętach Jego Królewskiej Mości".Poza ma-tematyką, do której miał istotnie smykałkę, wszystko okazało się wierutną bzdurą, gdy\Hervey nie miał za grosz prawdziwego talentu \eglarskiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl