[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie jestem pewien, coto za duża jednostka w środku szyku.Młodzieniec kiwnął głową.- Jestem ciekaw, czy to ci sami.Nie wyglądają jak taktyczna grupa i lecą w takim samymszyku, w jakim wówczas latali tamci piloci.Ostatnio, kiedy ich widzieliśmy, korzystali zpomocy jednostki napędowej gwiezdnego pancernika.Zaczął przyciskać klawisze i zmieniać położenia dzwigni przełączników, żeby systemyobronne frachtowca mogły osiągnąć stany pełnej gotowości.- O rety - odezwał się półgłosem Vuffi Raa.- To Renatazja- nie.Czasami wydaje mi się,że byłoby lepiej, gdybym się im pod- dał.Jaka szkoda, że nie znają całej prawdy.- Daj spokój, zębaty móżdżku! Oni przecież znają całą prawdę i tylko nie mogą wypuścić zrąk kozła ofiarnego, skoro pochwycili go za brodę.Spróbujmy zaskoczyć tych miłośnikówmynocków i wylećmy im na spotkanie.Co ty na to?Macki robota zatańczyły po pulpitach kontrolnych i klawiaturach.- O tym samym myślałem, mistrzu.Przecież po to przylecieliśmy, prawda?Lando wstał z fotela, ale kiedy poczuł, że kadłub frachtowca zaczyna drżeć, musiałprzytrzymać się oparcia, by nie stracić równowagi.- Masz rację, aczkolwiek nie liczyłem na to, że ściągniemy tu także Renatazjan.Tymczasem Gepta się spóznia.Jak może się tak guzdrać, skoro wie, że trzyma nas tujak w potrzasku?- Nie martw się, mistrzu.Jeszcze się pokaże.- Wspaniale. Hazardzista pospieszył na rufę, żeby wspiąć się do wieżyczki czterolufowegodziałka.Opadł na obrotowy fotel i zapiął zatrzaski ochronnej sieci.- W takim razie,przyjacielu, zaczynamy!- Tak jest, mistrzu - odezwał się Vuffi Raa z głośnika interkomu.- Przekazuję całą moc101 @ Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBokado jednostek napędowych! Sokół przyspieszył, jakby także chciał stawić czoło nieprzyjaciołom, a Lando rozmyślał,czy w swoich planach nie popełnił jakiegoś błędu.Oswaftowie nie mieli brać udziałuw walce z renatazjańskimi pilotami.Młody hazardzista wpisał wszystkie polecenia dopamięci komputera, skąd zostały przesłane bezpośrednio do umysłów gigantycznychstworzeń.Teraz istoty wiedziały tyle samo, co on, na temat taktyki prowadzenia walki.Skupiając się na tym, co miał zrobić, przygotował działko do strzału.Na próbę przemieściłkilka razy lufę w dół i w górę i z prawej w lewo.Rzecz jasna, i z powrotem.Ruchomy fotelwiernie powtarzał wszystkie ruchy, dzięki czemu ciemnoskóry hazardzista poczuł się,jakby siedział w siodle na grzbiecie szarżującej bestii.Ogarnęło go uniesienie.Pomyślał,że może właśnie dlatego tak lubi obsługiwać działko.Wcisnął guzik interkomu.- Oddaję kilka próbnych strzałów, Vuffi Raa - powiedział.- I nie nazywaj mniemistrzem!- Dobrze, mis.- Aha! Tym razem cię uprzedziłem!Obrał jedną z gwiazd za cel, skierował ku niej lufę i przycisnął kciukami oba guzikispustowe.Z luf wyskoczyły strumienie śmiercionośnej energii, a same lufy zaczęły sprawiaćwrażenie, że wydłużają się i skracają jak w szaleńczym tańcu.Zapewne takie same ruchywykonywały kiedyś lufy prastarych szybkostrzelnych działek przeciwlotniczych - pomyślałCalrissian.Tym razem chodziło jednak o to, żeby uniknąć wpływu rozproszonej energii,która mogłaby stopić lufy nie plujące ognistymi smugami.Lando wystrzelił jeszcze kilkarazy, po czym zerknął na ekran wtórnego monitora, by przekonać się, co widzi Vuffi Raaprzed dziobem frachtowca.- Odległość tysiąc kilometrów, mistrzu, i maleje - poinformował go mały robot.- Tajednostka pośrodku szyku to kapsuła jakiegoś okrętu.Przypuszczam, że pełni funkcjęholownika.Zasięg ochronnych pól osiemdziesiąt pięć kilometrów.Wygląda na to, żenieprzyjacielskie myśliwce, jeden po drugim, odłączają się od kapsuły.- Trzymaj statek na kursie, mały przyjacielu, i zaczekaj, aż przelecą nad nami po razpierwszy - polecił młody hazardzista.Spoglądając na ekran wtórnego monitora, zauważył, że piloci myśliwców również włączyligeneratory pól siłowych.Wiedział jednak, że osłony tak małych maszyn są na ogół słabei dziurawe.Po prostu jednostki nie dysponowały dostatecznymi ilościami energii, aby jeuszczelnić.Pod tym względem frachtowiec o rozmiarach  Sokoła Millenium miał nadnimi zdecydowaną przewagę.- Pięćset kilometrów, mistrzu.Myśliwce były już widoczne.Przypominały rój mikroskopijnych świecących punkcików,niemal niczym nie różniących się od iskierek gwiazd widocznych poza wlotemGwiazdoGroty.Lando wymierzył lufy działek i usiłował cały czas powtarzać manewryprzeciwnika.Starał się wyczuć intencje wrogów.Pomyślał, że to z całą pewnością pilociKlyna Shangi.Wyglądało na to, że sprzymierzyli się i z Rokurem Geptą, i z kapitanamiokrętów floty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl