[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie potrafiłodwzajemnić tych słów, nie mógł sobie pozwolić na to, by takbardzo się przed nią otworzyć, ale przytulił ją mocno i bardzodługo trzymał w objęciach.Kiedy woda przestygła, umył Claire, a ona odwzajemniła się tymsamym.Następnie wytarli się nawzajem, po czym wziął ją wramiona i zaniósł do łóżka.Claire nie zamierzała mówić, że go kocha, ale słowa wymknęłysię same.Nie mogła teraz zrozumieć, dlaczego kiedyś obawiałasię fizycznej strony ich związku.Uświadomiła sobie też, że zWestcliffe'em jest odwrotnie - odczuwał lęk przed więziąuczuciową.Jego ciało mówiło więcej niż jakiekolwiek słowa.Położył ją na łóżku i zaczął łapczywie całować, ale po chwilizwolnił tempo, a jego pieszczoty stały się delikatne.Masował jejszyję, głaskał ją po policzku.W jego pocałunku było tyleczułości, jakby chciał ją zmusić, by go zaakceptowała, by gozapragnęła.Jakby chciał sprawić, aby cieszyła się tym, co możejej dać, a zarazem przyznawał,że dobrze wie, iż to nie wystarczy.Potrafił ją wynieść na szczytyniewiarygodnej wprost rozkoszy, ale nie umiał otworzyć przednią serca.Wodził wargami po jej szyi, jakby odbywał leniwą wędrówkę,pozostawiając w miejscach, których dotknął, wilgotny śladjęzyka.Gwałtowna potrzeba, jaką odczuwał w wannie, zostałazaspokojona.Potrzebował jej, by zaznać fizycznej ulgi, któraoczyściła go równie skutecznie jak mydło i woda.Clairerozumiała, że to dla niego ważne.Ale pragnęła go przekonać, żepotrafi dać mu o wiele więcej.Czy wszystkie kobiety, z którymi był, pragnęły od niego tylko iwyłącznie łóżkowych igraszek? Chociaż wykazywał w tymwielki kunszt, powinien wiedzieć, iż może ofiarować cośznacznie cenniejszego.Ale było to zadanie na pózniej.Sztukękochania opanował tak doskonale, że po chwili wszystkie troskiuleciały precz z myśli Claire, pozostawiając miejsce tylko naprzyjemne doznania cielesne.Pieścił językiem jedną pierś, drugą ugniatając dłonią.Narastało wniej pożądanie domagające się zaspokojenia, a tylko on mógł jejto dać.Przeczesała palcami jego włosy, gdy przesunął się niżej,omiatając jej brzuch swoim oddechem.Co za rozkoszne,oszałamiające uczucie.Zszedł jeszcze niżej i rozchylił jej uda.- Westcliffe?- Ciii.- Spojrzał na nią spod na wpół przymkniętych powiek.-Twoja kolej.Zanurzył usta w miękkich falach, dotykając najwrażliwszegomiejsca jej ciała.Spadłaby z łóżka, gdyby nie przytrzymywał jejdłonią, którą położył płasko na jej brzuchu.Po chwili objął tąręką jej pierś i pieścił kciukiem sutek, podczas gdy językwyczyniał bezeceństwa.Muskała dłońmi jego ramiona, czując, jak mięśnie drgają pod jejdotykiem.Przez jej ciało przebiegały fale dreszczy, wzmagającesię wraz z każdą pieszczotą języka.Ssał i skubał.Wsuwał się dośrodka i wycofywał.Napięcie urosło w niej do takich rozmiarów,że wygięła ciało w łuk, a z jej gardła wydobył się krzyk, gdyzatraciła się w spełnieniu, które rzuciło ją pod same gwiazdy, bypo chwili ściągnąć w dół, gdzie leżała bez tchu i sił.Usłyszała jego cichy jęk.Wśliznął się na nią, znacząc drogępocałunkami.Gdy dotarł do szyi, ułożył się obok i zanurzył twarzw zagłębieniu jej obojczyka.Miała wrażenie, że uśmiechnął się,zanim odpłynął w objęcia Morfe-usza.Nogę i rękę przerzuciłprzez jej ciało.Nie mogła się ruszyć pod ich ciężarem.Ale nawetgdyby mogła, i tak by tego nie zrobiła.Pragnęła tylko zasnąćwtulona w niego.Krew i rzez.Ludzie wzywający pomocy.Próbował do nichdotrzeć.Obudził się gwałtownie, z krzykiem zamierającym na ustach.Odrazu była przy nim, gładząc jego klatkę piersiową, całującramiona.- Już dobrze - mruczała cicho.- Przyśniła ci się tamta katastrofa?To nie był sen, tylko koszmar.Zastanawiał się, ile czasu musiupłynąć, żeby te sceny zatarły się w pamięci.- Tak.- Chcesz o tym porozmawiać?- Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]