[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pędziła więc dalej i krzyczała tak głośno, jak nigdy nie czyniła tego na jawie.Poczuła, że ktoś ociera jej łzy z policzków.Wtuliła się w tę dłoń, przycisnęła do niej wargi i wtedy sen stał się erotyczny, wypełniły go delikatne pieszczoty i dotyk gładkiej, złocistej skóry.Ogarnął ją spokój, poddała się objęciom mocnych, ciepłych ramion, była w nich bezpieczniejsza niż w domu,gdzie czuła się jak obca, niepotrzebna osoba.Nareszcie mogła odpocząć, wsłuchać się w miarowyrytm jego serca, poczuć oddech na włosach, kołysać się razem z samolotem.Gwałtownie otworzyła oczy i zesztywniała, a ręce Takashiego zacisnęły się wokół niej i dopiero pochwili rozluźniły.Nie miała jednak szansy wyrwać się i uciec, bo nadgarstki cały czas miała spętane pasami, a na dodatek w mroku przewróciła się o wyciągnięte nogi176i upadła twarzą na jego uda.Usiłowała ponownie wstać, ale odsunęła się tylko na tyle, żeby nie dotykać Takashiego.Przynajmniej już wylądowali.Samolot lekko kołysał się na boki, a z zewnątrz dobiegał chlupot fal.Nagle Summer zrozumiała, że sytuacja może być o wiele gorsza, niż jej się zdawało.- Rozbiliśmy się? - spytała słabym głosem.- Utkwiliśmy na środku oceanu?- Nie, normalnie wylądowaliśmy, i to kilka godzin temu.Lecieliśmy hydroplanem, pamiętasz?Zaczekałem, aż się ockniesz.- Zbytek łaski - burknęła i roztarła zesztywniałą szyję.Coś ją użądliło.Nie pamiętała kiedy, ale szyja nadal ją bolała.- Kompletnie urwał ci się film.Widocznie potrzebowałaś odpoczynku.- Faktycznie, tej nocy prawie nie zmrużyłam oka.- Zamarła, a gdyby mogła, zasłoniłaby usta dłońmi.Wolała jednak nie unosić rąk, bo tylko przyciągnęłaby Takashiego do siebie, a chciała trzymać się jak najdalej od niego.- To prawda - zgodził się obojętnym głosem, który zabrzmiał gorzej niż szyderstwo.- Jesteś gotowa do drogi?- Co za uprzejmość.A jeśli powiem, że nie? Sięgnął do krępujących ją pasów.- Wówczas dołożyłbym wszelkich starań, żeby cię pośpieszyć.Przysuń się.Nie zamierzała zbliżyć się do niego ani na centymetr.- Nie.- Nie uda mi się rozwiązać ci rąk, jeśli się nie przysuniesz.168- Sama sobie poradzę.Zabrała się do węzła, jednak Takashi najpierw zaklął pod nosem, a potem pociągnął pasy, dziękiczemu natychmiast znalazła się tuż przy nim.- Przestań ze mną walczyć.- Z upokarzającą łatwością rozplątał węzeł.- Za dużo byś chciał - zauważyła zimno.- Dzisiaj rano nie stawiałaś oporu.- Każdy czasem popełnia błędy - mruknęła sentencjonalnie.- Kto popełnia, ten popełnia.- Otworzył drzwi samolotu.Na zewnątrz panowały ciemności, unosił się zapach morskiej wody.Czy mogła wypchnąć Takashiegoi zatrzasnąć za nim drzwi, tak jak Jaś i Małgosia, którzy w ten sposób wpakowali czarownicę dopieca?- Popłyniemy?- Przycumowaliśmy do nabrzeża, nie zamoczysz sobie nawet stóp.No chodź.- Szczęściara ze mnie.- Z ciężkim westchnieniem spróbowała wstać.Nie brakowało jej miejsca, aleugięły się pod nią kolana i nie miała czego się chwycić, gdy padała na podłogę.W ostatniej chwili Takashi uchronił Summer przed upadkiem.Mocno objął ją w talii, przez copomyślała o tym, co zdarzyło się rano.Przypomniały się jej ciche, uwodzicielskie słowa, które szeptałjej do ucha.- Wolałbym, żebyś nie utonęła.- Przeniósł ją przez próg samolotu, po czym ostrożnie postawił naszerokim nabrzeżu.Ruszyli razem, zanim Summer zdążyła wziąć pod uwagę możliwość ucieczki.169- Już raz uratowałeś mnie przed śmiercią w wodzie -powiedziała, gdy udało się jej zebrać myśli.-Dlaczego to robisz?- Żeby znaleźć urnę.Na głupie pytanie głupia odpowiedź, pomyślała.Ani na moment jej nie puścił i jeśli liczyła na to, że ma choćby cień szansy na wrzucenie go do lodowatej wody Cieśniny Pugeta, to powinna to lepiejprzemyśleć.- Jak długo będziemy szli?- Mam samochód.- Domyślam się.Gdzie pilot? Poderżnąłeś mu gardło i zatopiłeś w cieśninie?- Miałbym spore trudności z najmowaniem pilotów, gdybym nabrał zwyczaju mordowania ich przybyle okazji.- Niewykluczone, że po prostu wyładowałeś na nim swoją frustrację, skoro mnie nie możesz zabić.Zapadła głęboka cisza, mroczna, ponura niczym noc nad Pacyfikiem.- Mogę cię zabić, Summer - powiedział Takashi w końcu.- I zrobię to, jeżeli będę musiał.Teraz go widziała, chociaż w pobliżu nie było żadnych zabudowań.To akurat wydało się jej dziwne,gdyż znajdowali się w miejscu, gdzie każdy centymetr kwadratowy gruntu powinien byćwykorzystany.Na niebie pojawił się jednak cienki rogalik księżyca i w jego blasku Summer ujrzałatwarz Takashiego, równie wypraną z emocji jak jego głos.Ani przez sekundę nie wątpiła, że byłbyzdolny do zamordowania jej.Wziął ją za rękę, a ona nawet nie próbowała się wyrywać.Poszli razem na górę stromego zbocza dodrogi, która okazała się wąską ścieżyną.Summer ledwie179rzuciła okiem na samochód, do którego kazał jej wsiąść, choć jej otępienie powoli ustępowało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]