[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na tle ognia, potrząsający dymiącą patelnia, półnagi – wy-glądał jak jaki adept diabła.Wiedziałem, że w piekle będzierobił najlepsze z nas odpały.Ten widok noszę i będę nosił dokońca życia.Wystarczy, że przymknę powieki i pomyślęo nim, a on tam jest.122 To zapach amoniaku odparowywanego w trakcie produkcji.123 Nazwa jednego produktu w końcowym etapie produkcji, czyli odpału.~ 318 ~PosłowieKsiążka, którą oddaję w twe ręce, czytelniku, jest odręcz-nym szkicem z pamięci, który nie pretenduje do roli wielkiegofresku epoki.Zawarte w nim wspomnienia to autentyki.Wy-stępujące w niej postaci, niektóre ukryte pod pseudonimami,a niektóre nie, wedle woli, żyją jeszcze po części i możecie ich śmiało zapytać, jak to było.Jeśli coś mi umknęło, to trudno,taka już jest funkcja pamięci, że jest zawodna.Ale starałemsię wywołać z pamięci jak najwięcej szczegółów, z tej jakżezamierzchłej już przeszłości.Dwadzieścia pięć lat to sporo.Mam tylko kilka czarnobia-łych fotografii, które już wyblakły, ale moje wspomnieniao tamtych niezwykłych czasach są tak świeże, jakby to roze-grało się wczoraj, choć nie można być pewnym, jak przy każ-dej subiektywnej relacji, że są one dokładne.Mimo wszystko,myśl, że opowiadanie to pozwoli przypomnieć sobie te wspa-niałe lata osiemdziesiąte, lata kryzysu i zapaści, jest jak zaczerpnięcie wody życia ze źródła Arkadii młodości.Dość już smędzenia o latach walki i przemocy systemu.Ja,jak widać po lekturze tej książki, zapamiętałem tamten świat,jako świat totalnej wolności i nie będę narzekał, że w dzienni-ku podawano same kłamstwa.Jeśli ktoś był na tyle głupi, żenie potrafił filtrować nagonki indoktrynacyjnej, to jego strata.W tamtych latach liczyło się tylko to, co dało się wyczytaćmiędzy wierszami, i może dlatego nie było takiej zapaści inte-~ 319 ~lektualnej, jaką możemy obserwować obecnie, gdy najwięk-szym zainteresowaniem cieszą się w telewizji najgłupsze pro-gramy, o tym jak ktoś tańczy na parkiecie, a ktoś inny na lo-dzie.Może kiedyś ktoś przebije dno, ale nie liczyłbym na to,bo dno już osiągnęliśmy.Tylko, że jakoś nikt się nie ma za-miaru od niego odbijać, bo już nikomu się nic nie chcei prawdopodobnie nigdy się nie zechce.Tak oto doszliśmychyłkiem – milczkiem do kresu rozwoju naszej cywilizacjii żadne już odkrycia, nawet nieśmiertelność, nie wyrwą ludz-kości z marazmu.Idziemy ku odmóżdżeniu, co będzie trwałotrochę tylko szybciej niż te kilkaset tysięcy lat budowaniaczłowieka.Homo sapiens będzie teraz już tylko cały czas usy-piał, snem coraz głębszym, aż powoli uśnie zupełnie, bo Ho-mo ludens (Człowiek imitujący) zawładnął już światem.Za-stanawiam się, czy jest sens pisać o tych wspaniałych lu-dziach, którzy przez krótkie dwie dekady stanowili elitę za-pomnianego już coraz bardziej Człowieka rozumnego, myślą-cego (Homo sapiens sapiens), który wyginął tak gwałtownie,wraz z upadkiem systemu dwubiegunowego, z mocarstwem‘zła’, czyli Związkiem Radzieckim i odpowiednio z mocar-stwem ‘dobra’, czyli Stanami Zjednoczonymi.Mam tylko nadzieję, że człowiek myślący nie wymiera nazawsze, lecz że tylko zasypia, do drzemki, aby wypocząć przednastępnym zrywem kreacji, który nie dziś, to jutro, nie jutro, to za sto lat wybuchnie nowym płomieniem rewolucji, którazmiecie wszechwładzę telewizora – głównego usypiacza ludz-kości.Ja tego nie doczekam, ale może ktoś z was, późne mojewnuki tak…Pamiętajcie tedy to, że byli przed wami tacy wolni ludziew Polsce, w siedemdziesiątych i osiemdziesiątych latach dwu-dziestego wieku.Houk – Rzekłem!~ 320 ~O AutorzeMirosław Konieczny urodził się 23 VI 1964 – a więcLew i to urodzony pod Błękitnym olbrzymem Regulusem,a w chińskim zodiaku Drewniany – Powietrzny Smok.Jest tomieszanka najlepszych możliwych okoliczności zodiakalnych,więc musi to być nietuzinkowa postać.Jego młodość poukończeniu w 1983 roku liceum im.B.Nowodworskiegoprzypada na magiczne lat osiemdziesiąte – lata wybuchu kul-tury dzieci kwiatów – związane z polami makowymi rosną-cymi na każdym zadupiu i wynalezienia metody otrzymywa-nia kompotu na kationicie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]