[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.47 @ Lando Calrissian i Myśloharfa Sharów- Niech będzie, oficerze, zapłacę te dwa kredyty - odezwał się Lando do dowódcy, nieusiłując ukryć zmęczenia ani rozdrażnienia.Nie chciał nawet wiedzieć, jakim sposobemudało się im pokonać mechanizm szyfrujący zamek, który nastawił poprzedniegowieczora.Mimo to starał się sprawiać wrażenie człowieka dobrodusznego.Opłacało się,ilekroć musiał rozmawiać z funkcjonariuszami.- Dobry wieczór, kapitanie - padła równie dobroduszna odpowiedz, wypowiedzianaspod osłony hełmu, na którym widniały aż dwie ozdobne, lśniące belki.- Przybyliśmy tudopilnować, żeby nic nie przeszkodziło w załadunku pańskiego statku.- Naprawdę? - ucieszył się hazardzista.Zawsze podejrzliwie traktował policjantów, świadczących mu uprzejmości.Tymczasemfunkcjonariusz wyciągnął ukryty w opancerzonej rękawicy palec w stronę ciężarówek- z ich wnętrz transportowano taśmociągami bezpośrednio do otwartych luków ładowni Sokoła różne pakunki.- Oczywiście - odpowiedział dowódca strażników, a pózniej dodał nieco ciszej tonem,który Lando uznał za pojednawczy - Mam nadzieję, że pańskie rany i obrażenia nie sąpoważne i bardzo szybko się zagoją.Staraliśmy się uważać.Nic osobistego, rozumie pan,prawda? Ale tacy goście, jak my, muszą przecież wykonywać rozkazy.I znajdować uzasadnienie dla swoich czynów w wielu innych, moralnie wątpliwych,wyświechtanych frazesach - pomyślał Lando, usiłując cokolwiek dostrzec za anonimowączarną osłoną hełmu.W końcu zrezygnował.- Nie przejmuj się, stary - powiedział.- Doskonale cię rozumiem.Postaram się i jeżelitylko będę mógł, któregoś dnia zrobię dla ciebie to samo.Policjant zachichotał, po czym strzelił obcasami podkutych butów i stanął na baczność.Sprezentował ciężką ręczną broń, a Lando, zaskoczony tym pokazem, stłumił zupełnienie wojskowy grymas i wspiął się po rampie  Sokoła , pokazując drogę Vuffi Raa iMohsowi.Wnętrze zmodyfikowanego frachtowca -pomyślał Lando chyba po raz setny -przypominało bardziej wnętrzności jakiejś wielkiej, groznej bestii niż konstrukcjęzaprojektowaną przez człowieka.Gwiezdne liniowce i inne statki, jakie znał, miały prostei krzyżujące się pod kątami prostymi korytarze, podobnie jak hotel w Teguta Lusac, wktórym spędził pełną wrażeń połowę nocy.We wnętrzu  Sokoła nie było jednak żadnychoddzielnych kabin ani nawet wyraznego rozgraniczenia pomiędzy częścią pasażerską atowarową.Istniało tam za to mnóstwo wnęk i pustych przestrzeni, w tej chwili szybko istarannie zastawianych pudłami i okratowanymi pojemnikami, wypełnionymi po brzegidrogocennymi życiokryształami.Lando przyglądał się pracy miejscowych portowców.Wyglądało na to, że czarownik Geptapostanowił aż nazbyt hojnie wywiązać się ze swojej części umowy.Młody hazardzistapostanowił, że w pierwszej wolnej chwili musi zająć się oceną wartości tego skarbu.Nic,co wiązało się z czarownikiem albo jego obdarzonym władzą pachołkiem, nie wzbudzałojego zaufania.Nie wzbudzałoby nawet wówczas, gdyby Lando zaliczał się do ludzi ufnychi łatwowiernych.Zostawiwszy Mohsa na rozkładanym fotelu, przytwierdzonym do pierwszej lepszejgrodzi, Lando i Vuffi Raa udali się do przedziału, gdzie mieściły się jednostki napędunadświetlnego.Natychmiast przekonali się, że dokonano w nim istotnej zmiany.I to niena lepsze - pomyślał Calrissian.- Och, mistrzu! -jęknął przerażony robot klasy drugiej.- Niech pan tylko popatrzy, cozrobili!Pospieszył do paneli kontrolnych silników napędu nadświetlnego i znieruchomiał, poczym załamał metalowe kończyny i zaczął wydawać piskliwe jęki, przyprawiające ludzi o48 @ Lando Calrissian i Myśloharfa Sharówdzwonienie w uszach.Wszystkie rozmieszczone wzdłuż jednej ściany panele zostały bezceremonialniewyszarpnięte albo roztrzaskane.Z ich wnętrz zwisały wiązki wyrwanych i spalonychprzewodów.Na płytach pokładu walały się zniszczone urządzenia i elektronicznepodzespoły, strzaskane elementy i odkręcone śruby, a nawet strzępy pościąganej izolacji.Mimo wysiłków systemu wentylacyjnego, w powietrzu unosił się drażniący nozdrza swądstopionego plastiku i lutu.- To prawda, narobili straszliwego bałaganu, stary sprzęcie gospodarstwa domowego.Ale nie masz się co tak denerwować.Mimo wszystko, statek jest tylko maszyną, a pozatym, przecież obiecali, że doprowadzą go do poprzedniego stanu, skoro tylko.- Tylko maszyną? - W głosie robota zabrzmiało niedowierzanie, zmieszane z bezgranicznymoburzeniem.- Mistrzu, przecież ja też jestem  tylko maszyną.To okropne, potworne,okrutne, złe, niewybaczalne.To.- Och, daj spokój, Vuffi Raa, bo zabraknie ci przymiotników.Ty wprawdzie również jesteśmaszyną, ale inteligentną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl