[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wilkes minął właśnie South Capitol Street i zjeżdżał z pagórka w stronę odgałęzienia na Maine Avenue.Z lewej strony wyprzedził go jakiś kretyn w toyocie, który naty­chmiast potem zajechał mu drogę, usiłując samemu skręcić w odgałęzie­nie.Toyota zakręciła się na gołoledzi, wobec której samochód z prze­dnim napędem nie miał szans.Nie było też szans na uniknięcie zderze­nia.Wilkes wyrżnął w bok toyoty z prędkością dwudziestu pięciu kilome­trów na godzinę.- Spierdalaj - rzucił generał na glos.Nie miał czasu na zabawy.Cofnął wóz Mika metrów i zanim kierowca toyoty zdążył wysiąść, włączył się do ruchu.Zapomniał jednak rzucić okiem we wsteczne lusterko.Kiedy skrę­cał na lewy pas, w tył wjechała mu ciężarówka z naczepą, pędząca czterdzieści na godzinę.Impet zderzenia był na tyle silny, że samochód gene­rała przeleciał nad betonową barierą dzielącą jezdnie i zderzył się czo­łowo z nadjeżdżającym pojazdem.Wilkes zginął na miejscu.39ECHAElizabeth Elliot przełykała kawę, wpatrując się niewidzącym wzro­kiem w drugi koniec sali.Nie było innego sensownego wytłumaczenia.Tyle mieli sygnałów ostrzegawczych i wszystkie zlekceważyli! Szczegóły pasowały do siebie.Radziecka generalicja przygotowała zamach stanu, zaś częścią scenariusza było zgładzenie Boba Fowlera.Prezydent chciał przecież jechać na mecz, wszyscy spodziewali się, że pojedzie, bo prze­cież Dennis Bunker był właścicielem jednej z drużyn.Ja też bym tam z nimi była, szeptała sobie w duchu Liz Elliot.Ja też mogłabym nie żyć.Jeżeli ktoś chciał zabić Boba, chciał zabić i mnie także.PREZYDENCIE NARMONOW:CIESZĘ SIĘ, ŻE JESTEŚMY ZGODNI CO DO POTRZEBY ROZSĄDKU I ROZWAGI.MUSZĘ OBECNIE ZASIĘGNĄĆ OPINII MOICH DORADCÓW W CELU USTALENIA PRZYCZYN TEJ STRASZLIWEJ TRAGEDII I ROZ­POCZĘCIA AKCJI RATUNKOWEJ.POWIADOMIĘ PANA O DALSZYM ROZWOJU WYPADKÓW.Odpowiedź nadeszła nieomal natychmiast.PREZYDENCIE FOWLER: BĘDZIEMY CZEKALI.- Wszystko się wyjaśnia - zauważył prezydent, spoglądając na ekran.- Tak sądzisz? - zdziwiła się Elliot.- Co chcesz przez to powiedzieć?- Pomyśl, Robercie, że wybuch zdarzył się dokładnie tam, gdzie mia­łeś się pokazać.To po pierwsze.Po drugie, mieliśmy meldunki, że Rosja­nom zginęły głowice atomowe.Po trzecie, skąd wiadomo, że rozmawiamy przez ten modem z Narmonowem?- Co takiego?- Nasza najlepsza wtyczka informuje, że w Rosji szykuje się zamach stanu, prawda? My tymczasem zachowujemy się tak, jak byśmy nie przyj­mowali tego do wiadomości, i to pomimo oczywistych faktów, takich jak wybuch na naszym terytorium głowicy jądrowej dokładnie tej mocy, jaką miały te prawdopodobnie zaginione.Wydaje mi się, że nie bierzemy pod uwagę wszystkich aspektów sytuacji.- Liz Elliot nachyliła się do mikro­fonu.- Generale Borstein, czy trudno byłoby przemycić bombę jądrową na teren Stanów Zjednoczonych?- Bardzo łatwo przy naszej kontroli granicznej - odpowiedział szef NORAD-u.- Do czego pani zmierza, doktor Elliot?- Do tego, że od pewnego czasu otrzymujemy od wywiadu meldunki, iż Narmonow zaczyna się chwiać, że buntują się radzieccy generałowie i że chodzi także o głowice jądrowe.No, dobrze, wyobraźmy sobie, że dochodzi do zamachu stanu.Niedziela wieczór czy poniedziałek nad ranem to odpowiedni moment, bo wszyscy śpią.Zakładaliśmy do tej pory, że scenariusz szantażu atomowego ma wymiar wewnętrzny, ale przypuść­my teraz, że plan był jeszcze sprytniejszy.Kto wie, czy spiskowcy nie postanowili zdziesiątkować naszych władz, żeby nie przeszkodziły w urządzeniu na Kremlu zamachu stanu? I proszę, bomba eksploduje, Durling wsiada do samolotu, dokładnie tak, jak to uczynił, i zaczynają się rozmowy.Rosjanie potrafią przewidzieć nasze reakcje, więc sporządzają gotowe teksty depesz.My automatycznie wprowadzamy pogotowie bojo­we, oni tak samo.Rozumiecie już? Nie mamy żadnej możliwości, żeby udaremnić im ten zamach stanu.- Panie prezydencie, zanim rozważy pan taką wersję, przydałoby się więcej informacji od wywiadu - zaznaczył dowódca sił strategicznych.Zapaliło się światełko kolejnego telefonu.Podoficer podniósł słucha­wkę.- Do pana, panie prezydencie, z Narodowego Ośrodka Dowodzenia.- Z kim mówię? - zapytał Fowler.- Panie prezydencie, tu komandor Jim Rosselli z Ośrodka Dowodze­nia w Pentagonie.Dotarły do nas dwa meldunki o starciach naszych sił z Rosjanami.Z USS “Theodore Roosevelt” donoszą, że spuścili, to znaczy zestrzelili, klucz czterech rosyjskich migów-29.- Co? Dlaczego?- Panie prezydencie, regulamin pogotowia bojowego uprawnia do­wódcę okrętu do ochrony swojej jednostki.Na “Theodorze Roosevelcie” obowiązuje DEFCON-DWA, a z każdym zaostrzeniem pogotowia zwię­kszają się uprawnienia dowódcy i jego prawo do samodzielnych decyzji.Drugi meldunek jest następujący: według nie potwierdzonych doniesień na terenie Berlina trwają walki amerykańskich i radzieckich czołgów.Dowództwo naszych sił w Europie - SACEUR - powiedziało tylko, że w połowie depeszy utraciło łączność radiową z Berlinem.Tuż przedtem jakiś kapitan zameldował, że radzieckie czołgi zaatakowały Brygadę Berlińską i zmiotły jeden z batalionów.Rosjanie rozwalili cały nasz park wozów niedaleko swojej jednostki.Oba meldunki przyszły prawie jedno­cześnie, w odstępie dwóch minut, panie prezydencie.Próbujemy odzy­skać łączność z Berlinem przez belgijskie łącza SACEUR w Mons.- O, Jezus - wykrztusił Fowler [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl