[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A przeklinać wiecór, w rano, w połednie zeby było Panu Szatanowi na intencyjom,takze i mnie!.Teraz, Szatanie Cię prowadz, dziewięć razy i odzegnaj się trzy razy i mów: Nigdy, nikany, nie!I już koniec.Aa! toście Wy sam tu, Panie ?! W wichrze twarz mą ujrzała.Na drzewie kołysze się Czarownica:Moc ją zmogła moja straszna, trupiolica.Zawichrzyłem burzę.Gnam po Tatrach, jak po ciemnych wschodach z piorunów czynię wróżby na zastygłej ziemi.Na tych górach ręce kładnę, jakby na narodachi gram, promieńmi wiar obłędnemi.W jaskini jarzę świcę mądrości wężowej;wśród piekła czytam Biblię polskiego Więzienia.Tu w Tatrach słucham krainę północy wstrząsają krwawe mżenia tu Chram Ludzkości widzę granitowy!Tu, Mroków Xiądz, do ludów z Ganka mówię groznej kazalnicy: Wieczni Wędrowcy, mistyczny ptak, Mrok niosę was, aż ku Dolinie diamentów,211gdzie was napoję z siedmiu gór krynicy i zmarłych podniosę i dam ślepym wzrok!Wy z nędzą wieczystą w zapasach oto gromy biją, handlarze już w lasach!Powodzie, z dolin tysiącwiecznych wrące,na wasze dziatki idą w chatach śniące.Idą ludy pijane krwią! ubrani w krzyż Niemcy i Warango-rossy!Powstańcie, jak Indra sturękinad Gangą! Wiedzący już Gromy łamcie! Wasze imię: Fulgura frango!Tytani, związani nikczemnością losu,ja wąż leję Wam truciznę, aż się staniecie opoką!Vivos voco!Garłuchu, po trzykroć święty, zwyciężaj na swych piramidach!Lodowy czarowniku, w laboratorium swoim zwalczaj mrok Ananki!Z epok nierządu w nadludzkich idz szranki,jak Bóg który się narodził w %7łydach!Wielki targaczu odwiecznej Mai łańcuchów!na każdy manowiec idz, w każdą z gromów burzę,zrywaj każdą pieczęć milczenia, krępującą duchów aż się przemienisz w swej ludzkiej naturze,aż Bagno wstanie Górami,aż będzie Wolność nad Wami!VII%7łegnam was, zimne olbrzymy!Garłuchu, z przepaścią ziejącą, jak paszcz Lewiatana!głuche przejścia w Kominach, z śmiercią zacne rymy!I Kosówek wężowy grupa Laokoon nieznana!Stare, złe góry! sonaty grzechu i zniszczenia,Które grywał na organach ten wielgolud Hruby!Pomruki wściekłe zbite w głąb strumienia,w dali zapalone od pioruna, płoną jodeł huby!Siklawy przebiegam wśród skał, tęczując w jutrznianej mgławicy;w groty zapuszczam się mgieł w duchów Alkazar krysztalny.Mrocznieje prawitez Giewont z twarzą w kamiennej przyłbicy;Dolina cichnie, gdzie w milion kotłów grałem ja Król Wicher halny!Wszystkiem przełazy te zbłądził, zjarzyłem świce wężowe;zmówiłem na wirchach modlitwy; zmroczyłem jezior lazury!Hawrań i Murań znają mą z Niebem wieczystą rozmowę,lecz jam nie mógł Go zabić, chociaż wschodziłem nad chmury.Z mogił tych Tatr, co były mi tronem,wychodzę i zapalam Blask nad śmierci pomroką!i milczę nad Wroga we mnie najgłębszego zgonem.Otchłań wzywa Otchłani: Bóg wschodzi! Mroku, idz głęboko! 212PRZY GROBIE DON JUANA TENORIOUjrzałem Miłość: jej tron był w kształt pałacu,gdzie piętra sięgały kolan, a do ramion wieże,a za mną tajemnicze, klasztorne odzwierzei jeden słup latarni, gasnącej na placu.Ujrzałem Miłość: jakby na starym Mantegni obraziekwitną w ogrodzie wierzbowe senne bazie,wtem drzwi się roztworzyły: Wędrowiec wszedł daleki.Lampa wisząca w żelaznym łańcuchu,wichrem targana krwawi me powieki.Na bruku twardym klęczałem bez ruchu.Wchodzę: tam w krypcie Don Juan hetmani,ja czytam napis (na czarnej bezdennej otchłani,wiatr zawył, jakby jęk ): jestem z ludzinajgorszy (tu było starte), a gromniceiskrzą się w moje rozpłakane lice.I kończę z zmarłym: niechaj mię nikt nie obudzi!213MIAOZCI I MELANCHOLII ZWITYNIATadeuszowi NalepińskiemuW mrocznych praborach, gdzie Okean płynie,walcząc z falami Hadesowych rzek widma kochanek przyzew mój wyzwalai tu przenosi na potępień brzeg:o Awenanti, Lari, Kalla w Reinkarnacyj mych głębiniena stosie ciał tych Mrok mój legł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]