[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jango zdążył pochylić głowę, więc cios ledwie go musnął.Krótki impuls silników rakietowych uniósł go w powietrze, umożliwiając wymierzenie szybkiego kopniaka.Obi-Wan opadł na kolana, uchylając się przed ciosem i natychmiast wybił się wysoko w górę, przeskakując nad drugim, mierzonym niżej.Zaraz też przystąpił do kontrataku, lecz Jango przykucnął i przyjął lego kopnięcie na dobrze osłonięte biodro, jednocześnie opuszczając lewą rękę.Pochwycił goleń rycerza Jedi na krótką chwilę, by prawą ręką rąbnąć w wewnętrzną stronę uda Obi-Wana.Jedi gwałtownie odchylił się do tyłu i padł na ziemię, jednocześnie unosząc lewą nogę.Kopniak dosięgnął żeber Fetta.Krzyżowy ruch obu nóg przerzucił Janga ponad Obi-Wanem, który wylądował twarzą do ziemi i natychmiast wypuścił wroga z mocnego uścisku, by na oślep wymierzyć spadającemu kopniaka.Kenobi poderwał się natychmiast i odwrócił, by wykorzystać przewagę nad z trudem odzyskującym równowagę przeciwnikiem.Prawy prosty trafił łowcę nagród w twarz, lewy sierpowy zaś, który nadleciał ułamek sekundy później, powaliłby go na plecy.Jango jednak kolejny raz wykazał się niewiarygodnym refleksem: uchylił się przed ciosem i zaskoczył Obi-Wana dwoma szybkimi ciosami w brzuch.Jedi machnął prawą ręką, by odepchnąć Fetta, używając Mocy.Potrzebował chwili, aby wyprostować się i znowu przyjąć postawę obronną.Jango zerwał się dość szybko i z jeszcze większą zaciekłością rzucił się do ataku.Kenobi precyzyjnymi ruchami blokował wszystkie ciosy łowcy nagród.Skierował ramię w dół, by powstrzymać potężne kopnięcie, zaraz potem odbił nim rozpędzoną pięść i płynnie przeszedł do ataku, wbijając wyprostowane palce w szczelinę w pancerzu mężczyzny.Jango skrzywił się i cofnął, a Jedi skoczył za nim.Lecz łowca i na to miał odpowiedź; w chwili, gdy Obi-Wan zamknął go w żelaznym uścisku, odpalił silniki plecaka rakietowego, by unieść się w powietrze wraz z przeciwnikiem.Ciąg bocznej dyszy popchnął obu mężczyzn poza platformę lądowiska, nad stromo opadające obrzeże wielkiej konstrukcji.Jango niezauważalnie wyślizgiwał się z uchwytu Obi-Wana.Po chwili postanowił użyć silników manewrowych plecaka - zaczął obracać się to w prawo, to w lewo, nie przestając wyrywać się silnym dłoniom Kenobiego, aż wreszcie osiągnął cel.Jedi runął ciężko na skraj platformy i zsunął się niebezpiecznie blisko krawędzi - tak blisko, że usłyszał huk fal rozbijających się o potężne kolumny.Zatrzymawszy się zrozumiał nagle, że jest bezbronny i w tej samej chwili sięgnął po Moc, by przywołać do siebie miecz świetlny.Gdzieś z boku rozległ się strzał, lecz nie był to skowyt blasterowych błyskawic, ale dziwny syczący odgłos.Kenobi przetoczył się tak daleko, jak tylko mógł.To nie wystarczyło.Zdekoncentrował się na moment i znowu wy-puścił miecz, a wtedy cienki drut przemknął pod jego nadgarstkami i zawinął się, krępując je mocno.A potem zaczęła się jazda: najpierw w górę, po stromym obrzeżu, a potem po platformie lądowiska.Jango leciał coraz szybciej, ciągnąc za sobą Obi-Wana, który zdał się na odruchy kształcone przez lata treningu oraz na Moc, którą władał po mistrzowsku.Jedi zmienił pozycję i już po chwili stanął na nogach, pozwalając holować się w biegu.Kiedy drut na moment zwisł luźno, Kenobi skoczył w bok, za solidny wspornik.Stanąwszy pewnie, mógł wykorzystać dźwignię, którą stanowił metalowy element konstrukcyjny.Ponownie sięgnął głęboko w pokłady Mocy, tym razem po to, by na krótką chwilę nieomal zespolić się z permabetonową płytą.Był nieruchomy jak skała.Drut naprężył się mocno, lecz Obi-Wan ani drgnął.Jedi poczuł, że kąt działania siły zmienia się nagle: Jango spadł na lądowisko.Obi-Wan zaczął okrążać wspornik, lecz zatrzymał się w pół kroku i zasłonił dłonią oczy, gdy plecak Janga Fetta eksplodował, wywołując silny błysk i równie potężną falę uderzeniową.- Tato! - krzyknął Boba Fett i zbliżył twarz do iluminatora, kiedy ekwipunek Janga nagle wyleciał w powietrze.Zaraz jednak ujrzał ojca - całego i zdrowego, za to zaciekle próbującego uwolnić się od umocowanego do pancerza drutu, którego drugi koniec ciągnął do siebie rycerz Jedi.Bezsilny Boba raz po raz uderzał dłonią w ekran, powtarzając bez końca słowo „tato”.Skrzywił się boleśnie, kiedy Kenobi z impetem wpadł na jego ojca, zasypując go lawiną ciosów, i kiedy obaj potoczyli j się ku krawędzi lądowiska i dalej, ku oceanowi szalejącemu w dole.Obi-Wan wierzgał gwałtownie, próbując jednocześni zagłębić się w Moc, lecz Jango uderzał nieprzerwanie.Jedi nie mógł uwierzyć, że łowcy chce się w taki sposób tracić energię w chwili, kiedy obu ich czekała pewna śmierć w morskiej topieli.Zdołał na moment odsunąć się od Fetta, który z dziwnym uśmiechem uniósł ramię i zacisnął pięść.Z pancerza okrywającego przedramię wysunął się rząd długich szponów.Kenobi skulił się odruchowo, kiedy Jango uniósł rękę jeszcze wyżej, lecz potężny cios nie był przeznaczony dla niego - metalowe pazury wbiły się w pochyłą powierzchnię, po której zjeżdżali.Łowca tymczasem walczył już z mechanizmem mocującym na jego ramieniu bransoletę, z której wystrzelił drut krępujący Obi-Wana, i w tej samej chwili, w której szpony zagłębiły się w podłoże, był już wolny.Jango Fett zatrzymał się z przeraźliwym zgrzytem metalu, a mistrz Jedi pomknął dalej.- Złap dla mnie faloryba- usłyszał Kenobi, a potem zniknął za krawędzią i runął w dół, ku kłębiącym się falom.- Tato! Och, tato! - zawołał z ulgą Boba Fett, kiedy zobaczył ojca powracającego na platformę lądowiska.Jango stanął chwiejnie i ruszył w stronę statku.Boba pospieszył mu na spotkanie: otworzył właz i wyciągnął ręce, by pomóc ojcu wejść na pokład.- Zabierz nas stąd - jęknął oszołomiony i wyczerpany Jango.Chłopiec rozpromienił się i natychmiast sięgnął do panelu kontrolnego, by uruchomić silniki.- Zaraz będziemy w nadprzestrzeni!- Leć prosto i skup się na wyjściu z atmosfery! - rozkazał Jango.Stęknął z bólu, masując obolały bok.Dopiero po chwili zauważył urażoną minę syna.- włącz komputer nawigacyjny; niech liczy współrzędne skoku - dodał spokojnie.Boba uśmiechnął się od ucha do ucha.- Startujemy! - wykrzyknął.Obi-Wan użył Mocy do pochwycenia luźnego końca drutu, który wciąż krępował jego ręce.Przerzucił go ponad jedną z poprzecznych belek wspierających konstrukcję platformy i sekundę później pionowy lot zakończył się potężnym szarpnięciem.Jedi rozejrzał się uważnie, a potem zaczął kołysać się z coraz większym rozmachem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]