[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drizzt trzymał się nisko, skradając się,starając się określić, gdzie może pobiec.Znajdował się na wyspie zaledwie od krótkiego czasu,nigdy nie był tu podczas lat spędzonych wcześniej w mieście i nie był obznajomiony z jejkrajobrazem.Wiedział jednak, iż to wzgórze opada do stromego parowu i pomyślał, że to jegonajwiększa szansa.Z tyłu poleciało więcej strzał, do bełtów dołączył oszczep.Błoto i darń wzlatywały wpowietrze, gdy rothy, przestraszone biegnącym mrocznym elfem oraz pociskami, miotały się,wpadając w popłoch.Drizzt wiedział, że zostanie zmiażdżony.Jego problemy zwiększyły się, gdy dotarł do krańca stada rothów, bowiem pomiędzy nogamijednego ze stworzeń zauważył buty.Niewiele myśląc, Drizzt uniósł bark i wpadł na rotha,spychając go w dół zbocza, na przeciwnika.Jeden z sejmitarów uniósł się w górę, trafił wopadający miecz.Drugi ugodził nisko, pod brzuchem rotha, jednak wróg odskoczył poza zasięg.Drizzt skulił pod sobą nogi i wybił się z całej siły, wykorzystując dla swej korzyści dośćstrome nachylenia gruntu.Roth uniósł się z ziemi i poleciał w bok, wpadając na drowa.Był onwystarczająco zwinny, by podnieść nogę nad niskim grzbietem rotha i przeniknąć czysto nadnim, obracając się, by skierować się bezpośrednio do Drizzta.Drizzta jednak nie było nigdziewidać.Beczenie z boku było jedynym ostrzeżeniem, jakie drow otrzymał, gdy zaciekły tropicielrzucił się na niego, błyskając sejmitarami.Zaskoczony drow wyrzucił przed siebie miecze,obracając się, i ledwo zdołał odbić cięcia sejmitarów.Jedna stopa zaczęła mu się ześlizgiwać nabok, podniósł się jednak szybko i zaczął wymachiwać szaleńczo mieczami, utrzymując Drizztaw bezpiecznej odległości.Drizzt przesunął się szybko w prawo, znów wchodząc na wyższy teren, choć wiedział, żemanewr ten przybliża go do kuszników na szczycie wzgórza.Utrzymywał swe sejmitary wruchu, skupiając wzrok przed sobą, nasłuchiwał jednak odgłosów z tyłu.Miecz wystrzelił nisko, został przechwycony przez Błysk i utrzymany w dole.Drugiepchnięcie nadeszło równolegle do pierwszego, jednak odrobinę wyżej, i odpowiedział na niedrugi sejmitar Drizzta, wychodząc nieoczekiwanie w poprzek i wyginając rękę z mieczem drowaw stronę dolnej części ramienia Drizzta.Drizzt usłyszał z tyłu lekki świst.Wrogi drow błysnął paskudnym uśmiechem, sądząc, że uda mu się trafić, gdy ostrzazamigotały w poprzek, jednak Drizzt również posłał Błysk w ruch, równie szybko, odsuwając zanim daleko rękę drowa.Drizzt wymachiwał sejmitarami w górę i w dół, wykorzystując ichwygięte ostrza, by miecze poruszały się w jednej linii.Zatoczył pełen obrót, przesuwającobydwa ostrza wysoko nad głowę i przechodząc jeden krok na bok od wrogiego drowa.Zaufanie, jakie pokładał w umiejętnościach niewidocznego strzelca, nie zawiodło go, i jegoprzeciwnik szarpnął biodrami w bok w dramatycznej próbie odsunięcia się przed oszczepem.Został dotkliwie trafiony i skrzywił się z bólu.Drizzt popchnął go, posyłając w dół zbocza.Drow odzyskał równowagę, gdy tropiciel opadłna niego w dzikiej pogoni.Sejmitar znów uderzył o miecz, a potem ponownie i jeszcze raz.Drugie ostrze Drizztapodążało według bardziej bezpośredniego i diabelskiego wzoru, wykonując pchnięciawycelowane w brzuch drowa.Zasłony rannego elfa nie robiły większego wrażenia w obliczu tak gwałtownego ataku,jednak zjedna nogą zdrętwiałą z bólu coraz bardziej nabierał pędu.Zdołał zerknąć za siebie izauważył iglicę skalną, wznoszącą się ponad krawędz siedmiometrowego, pionowego urwiska.Zamierzał udać się w jej stronę i oprzeć o nią plecami dla wsparcia.Jego sojusznicy biegli w dółzbocza i znajdą się przy nim za kilka sekund.Nie miał kilku sekund.Obydwa sejmitary natarły zaraz po sobie, uderzając w stal mieczy drowa, zmuszając go doschodzenia w dół.W pobliżu urwiska Drizzt posłał swą broń w przód, jedną przy drugiej,skrzyżowanymi cięciami, odwracając bieg czubków mieczy wroga.Następnie Drizzt wybił się,uderzając w pierś drowa i pozbawiając go równowagi, tak, że ten wpadł na skalną iglicę.Wgłowie oszołomionego drowa rozległy się eksplozje.Osunął się na mech, wiedząc, że tenrenegat, Drizzt Do'Urden, oraz jego okrutne sejmitary, ruszą tuż za nim.Drizzt nie miał czasu ani ochoty, by dobić ofiarę.Zanim drow przestał opadać, Drizztprzeskoczył przez krawędz, w nadziei, że na dole znajdzie mech, nie ostre głazy.Znalazł błoto i wpadł w nie z pluskiem, skręcając sobie kostkę.Zdołał się jednak utrzymaćna nogach i pobiegł tak szybko, jak mógł, klucząc pomiędzy stalagmitowymi kolumnami ipochylając się nisko pod osłoną kopców, spodziewał się bowiem, iż strzelcy znajdą się wkrótcena urwisku.Widząc sylwetkę poruszającą się równolegle do niego wzdłuż rzędu stalagmitów, zdał sobiesprawę, że wrogowie znajdują się wszędzie wokół niego.Drizzt wszedł za jeden z kopców izamiast wyjść z drugiej strony, skręcił, by udać się prosto na przeciwnika.Padł na kolana,wyszedłszy zza drugiego kopca, wykonując niskie cięcie w oczekiwaniu, iż jego wróg się tamznajduje.Tym razem Błysk uderzył w lecący nisko miecz.Drizzt nie uzyskał przewagi zaskoczenia,przynajmniej nie swoim manewrem, jednak drow był z pewnością zbity z tropu, a jego drugimiecz był wzniesiony wysoko do ciosu, gdy Drizzt wystrzelił swym drugim sejmitarem prosto wgórę, szybciej niż jego przeciwnik mógłby się spodziewać.Ostry czubek przebił drowowiprzeponę i choć Drizzt, wciąż wykonując ślizg, nie mógł wyciągnąć wystarczająco mocno ręki,by dokończyć ruch, drow padł na stalagmit, wyłączony z walki.Tuż za nim był jednak sojusznik, który rzucił się energicznie na klęczącego Drizzta,wymachując zaciekle mieczami.Będąc świadomy swej niekorzystnej sytuacji, Drizzt przywołał swą wrodzoną magię iprzyzwał na siebie oraz przeciwnika kulę ciemności.Stal wciąż dzwięczała o siebie, broń stykała się ze sobąi ślizgała, a obydwaj walczącyotrzymywali zadraśnięcia.Drizzt warknął i zwiększył tempo, parując i kontratakując
[ Pobierz całość w formacie PDF ]