[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W dalszym ciągu siedzieli obok siebie na krawędzi łóżka.Jumpy dotknął ra-149mienia Pameli. Chcę przez to powiedzieć, że wiem, jakie to uczucie.Buch,bam.Wprost nie do wiary.Czułem, że jest mi to potrzebne. O, mój Boże powiedziała, zwracając się do niego. O, Boże, tak miprzykro, ale masz rację, potrzebowałam tego.* * *Rano uzyskanie połączenia z liniami lotniczymi zabrało jej godzinę z powoduilości rozmów związanych z katastrofą, a następne dwadzieścia pięć minut ob-stawanie przy swoim ale przecież to on dzwonił, to był jego głos a przezcały ten czas na drugim końcu linii kobiecy głos, fachowo przygotowany na takieokoliczności, umiejący sobie radzić z ludzkim nieszczęściem, rozumiał jej trage-dię, łączył się z nią w tej ciężkiej chwili i był bardzo cierpliwy, ale nie wierzyłani jednemu słowu.Przykro mi, proszę pani, nie chcę być brutalna, ale samo-lot rozpadł się w powietrzu na wysokości dziesięciu tysięcy metrów.Pod koniecrozmowy Pamela Czamcza, zwykle jedna z najbardziej opanowanych kobiet, któ-ra zamykała się w łazience, kiedy chciała płakać, zaczęła wrzeszczeć, na miłośćboską, kobieto, czy przymkniesz się z twoimi nędznymi przemówieniami dobre-go Samarytanina i wysłuchasz, co mam do powiedzenia? W końcu z trzaskiemodłożyła słuchawkę i naskoczyła na Jumpy Joshiego, który po wyrazie oczu zro-zumiał, co się z nią dzieje i wylał przyniesioną kawę, ponieważ ręce i nogi zaczęłytrząść mu się ze strachu. Ty pieprzony sraluchu sklęła go. On żyje czynie? Przypuszczam, że sfrunął na dół z nieba na swoich pieprzonych skrzydłach ipognał wprost do najbliższej budki telefonicznej, żeby ściągnąć z siebie ten swójpieprzony strój Supermana i żeby zadzwonić do żonusi. Byli w kuchni i Jum-py zauważył na ścianie kilka kuchennych noży przyczepionych do taśmy magne-tycznej w pobliżu lewej ręki Pameli.Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale niepozwoliła mu. Wynoś się, zanim coś ci zrobię powiedziała. Nie mogęuwierzyć, że tak dałam się nabrać.Ty i te twoje głosy w telefonie: powinnam była,kurwa, wiedzieć.Na początku lat siedemdziesiątych Jumpy prowadził objazdową dyskotekęw tylnej części swojej żółtej mini-bagażówki.Nazwał to Kciukiem Finna na cześćlegendarnego śpiącego olbrzyma z Irlandii, Finna MacCoola, jeszcze jeden fra-jer, jak mówił o nim Czamcza.Któregoś dnia Saladyn spłatał figla Jumpy emu,zadzwonił do niego, nadając głosowi zbliżony do śródziemnomorskiego akcent,i poprosił w imieniu pani Jacqueline Kennedy Onassis o muzyczny serwis Kciu-ka na wyspie Skorpios, proponując honorarium w wysokości dziesięciu tysięcydolarów oraz transport do Grecji prywatnym samolotem na sześć osób.Zrobienie150takiej strasznej rzeczy Jumpy emu, tak niewinnemu i prawemu, było czymś po-twornym. Potrzebuję godzinę do namysłu powiedział, a następnie rozpętałasię w jego duszy śmiertelna udręka.Kiedy godzinę pózniej Saladyn zadzwonił po-nownie i usłyszał, że Jumpy odrzuca ofertę pani Onassis z przyczyn politycznych,zrozumiał, że jego przyjaciel przygotowuje się, aby zostać świętym, i że robieniemu kawałów nie ma sensu. Pani Onassis na pewno pęknie serce z tego powodu. rzekł, na co Jumpy odpowiedział zmartwiony: Proszę jej przekazać, że tonie z powodów prywatnych, w rzeczy samej osobiście bardzo ją podziwiam.Zbyt długo już się wszyscy znamy, pomyślała Pamela, kiedy Jumpy wyszedł.Dwudziestoletnimi wspomnieniami możemy tylko wzajemnie się ranić.* * *O pomyłkach z głosami rozmyślała po południu, jadąc o wiele za szybko szosąM4 swoim starym MG, który był dla niej zródłem przyjemności, w stopniu, jakzwykle radośnie wyznawała, ideologiczne dość ryzykownym , w tej sprawiepowinnam być naprawdę bardziej wyrozumiała.Pamela Czamcza, z domu Lovelace, była właścicielką głosu, za który, na wielesposobów, musiała płacić przez resztę swego życia.Był to głos, na który składa-ły się tkaniny tweedowe, chustki na głowę, letni pudding, kije hokejowe, domykryte strzechą, mydło do czyszczenia skóry, domowe przyjęcia, zakonnice, ro-dzinne ławki kościelne, duże psy i filisterstwo, i pomimo wszystkich jej starań,by zmniejszyć jego siłę, pozostał on tak głośny, jak wysmokingowany pijak rzu-cający kulkami chleba w Klubie.Tragedią jej młodości było to, że dzięki temugłosowi nieustannie nagabywali ją panowie farmerzy, wsiowi uwodziciele, a tak-że różni ważniacy z miasta, którymi gardziła z całego serca, natomiast zielonii członkowie ruchów pokojowych, i naprawiacze świata, z którymi instynktownieczuła wspólnotę, traktowali się z podejrzliwością graniczącą z niechęcią.Jak ktośmoże stać po stronie aniołów, skoro jego głos za każdym razem, kiedy ta osobaotwiera buzię, brzmi jak głos nie-dobrzaka? Przyspieszając koło Reading, Pamelazacisnęła zęby.Jednym z powodów, dla których postanowiła, przyznaj to, zakoń-czyć swoje małżeństwo, jeszcze zanim wyręczył ją los, był fakt, że obudziła siępewnego dnia i zrozumiała, że Czamcza tak właściwie nie ją kocha, ale ten głoszalatujący puddingiem Yorkshire i noszonymi na sercu liśćmi dębowymi KarolaII, ten krzepki, rumiany głos starej wymarzonej Anglii, w której tak rozpaczliwiechciał zamieszkać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]