[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.dynamikę, czyli naukę o siłachdziałających, w 91.statykę, to jest naukę o siłach zostających w równowadze, w 92.hydraulikę, w 93.hydrostatykę, w 94.hydrodynamikę, w 95.optykę i naukę o perspektywie, w 96.dioptrykę, w 97.katoptry-kę, w 98.geometrię analityczną, w 99.pierwsze pojęcia o rachunkuróżniczkowym, nareszcie 100.tom zawierał analizę, która, według Hervasa, była umiejętnością nad umiejętnościami i ostatnią granicą, do jakiej mógł przebić się rozum ludzki.Głęboka znajomość stu rozmaitych nauk mogłaby się komu wyda-wać przechodzącą siły umysłowe jednego człowieka.Nie ulega jednakwątpliwości, że Hervas o każdej z tych nauk napisał jeden tom, który zaczynał się od historii nauki, a kończył na uwagach pełnych prawdziwej przenikliwości nad sposobami wzbogacenia i – że tak powiem –rozszerzenia we wszystkich kierunkach granic wiedzy człowieka.Hervas podołał tomu wszystkiemu dzięki oszczędności czasu iwielkiemu porządkowi w jego rozkładzie.Wstawał równo ze świtem iprzygotowywał się do biurowej pracy, rozważając działania, jakie miałuskutecznić.Szedł do ministra na pół godziny przed wszystkimi i cze-kał na uderzenie naznaczonej godziny z piórem w ręku i głową wolnąod wszelkich myśli tyczących się wielkiego dzieła.Gdy godzina wybi-ła, zaczynał swoje rachunki i dokonywał ich z niepojętą szybkością.Następnie ruszał do księgarza Moreno, którego zaufanie umiał so-bie pozyskać, brał książki, których potrzebował, i wracał do domu.Po chwili wychodził, aby się czymś posilić, powracał do siebie przedpierwszą i pracował aż do ósmej wieczorem.Po pracy grał w pelotę z chłopcami z sąsiedztwa, wypijał filiżankę czekolady i szedł spać.Niedzielę spędzał poza domem, obmyślając pracę na następny tydzień.NASK IFPUG476Ze zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UGTym sposobem Hervas mógł rocznie około trzech tysięcy godzinobrócić na dokonanie swego uniwersalnego dzieła, co po piętnastu latach utworzyło sumę czterdziestu pięciu tysięcy godzin.W istocie,nadzwyczajna ta praca została ukończona tak, że nikt w Madrycie jej się nie domyślał, Hervas bowiem z nikim się nie wdawał, nikomu oswoim dziele nie wspominał, chcąc nagle świat zadziwić, roztaczając przed nim niezmierny obszar wiedzy.Ukończył swoje dzieło wraz ztrzydziestym dziewiątym rokiem życia i cieszył się, że zacznie czterdziesty u progu ogromnej sławy.Z tym wszystkim pewnego rodzaju smutek wypełniał mu serce.Przyzwyczajenie do ciągłej pracy, podtrzymywane nadzieją, było dlań najmilszym towarzystwem, zapełniającym wszystkie chwile jego życia.teraz stracił to towarzystwo i nuda, której dotąd nigdy nie zaznał, za-częła mu doskwierać.Stan ten, zupełnie nowy dla Hervasa, wyrwał go z dotychczasowego trybu życia.Przestał szukać samotności i odtąd widywano go po wszystkich pu-blicznych miejscach.Robił wrażenie, jak gdyby chciał wszystkich zagadywać, ale nie znając nikogo i nie będąc przyzwyczajonym do pro-wadzenia rozmów, cofał się, nie wyrzekłszy ani słowa.Wszelako po-cieszał się myślą, że wkrótce cały Madryt pozna go, będzie poszukiwałi o nim tylko mówił.Dręczony żądzą rozrywki, Hervas postanowił od-wiedzić swoje rodzinne strony, nikomu nie znane miasteczko, którespodziewał się wsławić.Od piętnastu lat za całą zabawę pozwalał sobie tylko grać w pelotę z chłopcami z sąsiedztwa; teraz radował się namyśl, że będzie mógł oddać się tej rozrywce w miejscu, gdzie spędziłpierwsze lata dziecinne.Przed wyjazdem jednak chciał jeszcze nacieszyć się widokiemswoich stu tomów uporządkowanych na jednym wielkim stole.Rękopisbył tego samego rozmiaru, jaki miał wyjść w druku, powierzył go więc introligatorowi, polecając wytłoczyć wzdłuż grzbietu każdej książki tytuły poszczególnych nauk i liczby porządkowe, od pierwszej naGramatyce ogólnej aż do setnej na Analizie.Po upływie trzech tygodni introligator przyniósł książki, stół zaś był już przygotowany.Hervas ustawił na nim okazały szereg tomów, pozostałymi zaś brulionami iodpisami z radością zapalił w piecu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]