[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja też nurkujÄ™ na rezerwie, powiedziaÅ‚a sarkastycznie, chowajÄ…c kartÄ™ kre-dytowÄ… do tylnej kieszeni dżinsów.Kupili wszystko, co byÅ‚o konieczne, od narzÄ™dzi poprodukty chemiczne, i teraz zakupy znajdowaÅ‚y siÄ™ w torbach miÄ™dzy nogami krzeseÅ‚,a płócienny dach baru chroniÅ‚ ich przed ciepÅ‚ym deszczem, który lakierowaÅ‚ ulicÄ™, na-dajÄ…c melancholijny wyglÄ…d pustym punktom widokowym na dachach nowoczesnychbudynków.Ich parterowe poprzedniki Coy pamiÄ™taÅ‚ jako peÅ‚ne życia kawiarnie te-743raz przemienione w ponure biura banków.Siedzieli tam we trójkÄ™, smakujÄ…c aperitifi patrzÄ…c, jak przesuwajÄ… siÄ™ przed nimi pÅ‚aszcze przeciwdeszczowe i zmokniÄ™te para-sole, kiedy Tánger odÅ‚ożyÅ‚a miejscowy dziennik na stół otwarty, jak zauważyÅ‚ Coy,na stronie zapowiadajÄ…cej godziny wpÅ‚ynięć statków do portu i ich odpÅ‚ynięć wsta-Å‚a i poszÅ‚a do sklepu muzycznego, znajdujÄ…cego siÄ™ obok kiosku z gazetami Mayor,naprzeciwko ksiÄ™garni Escarabajal.WróciÅ‚a z paczuszkÄ… w rÄ™ce, którÄ… poÅ‚ożyÅ‚a przedCoyem, nie mówiÄ…c masz, to dla ciebie nie mówiÄ…c nic.W Å›rodku byÅ‚y dwie po-dwójne pÅ‚yty kompaktowe z osiemdziesiÄ™cioma tematami, które Charlie Parker nagraÅ‚dla wydawnictw Dial i Savoy w latach 1944 1948.BiorÄ…c pod uwagÄ™ okolicznoÅ›ci, CoydoceniÅ‚ gest.Stary Parker musiaÅ‚ kosztować fortunÄ™.Tego dnia Coy znów odniósÅ‚ wrażenie, że widzi Horacio Kiskorosa.Wracali na CarpantÄ™ obÅ‚adowani zakupami i pod murami dawnego fortu Navidad, nieopodalcmentarzyska statków, rozejrzaÅ‚ siÄ™ wokół.RobiÅ‚ to czÄ™sto, instynktownie, zawsze kiedybyÅ‚ na lÄ…dzie.Choć Tánger wydawaÅ‚a siÄ™ obojÄ™tna na grozby Nina Palermo, Coy jednaksiÄ™ z nimi liczyÅ‚, nie zapomniaÅ‚ też ostatniego spotkania z ArgentyÅ„czykiem na plażyÁguilas.SzedÅ‚ w kierunku pomostu, na którego koÅ„cu staÅ‚a Carpanta , w Å›lad za Tán-744ger i Pilotem, gdy dostrzegÅ‚ Kiskorosa u stóp starej wieży.Czy też wydawaÅ‚o mu siÄ™,że go dostrzegÅ‚.ByÅ‚a to droga uczÄ™szczana przez wÄ™dkarzy zmierzajÄ…cych w kierunkufalochronu, jednak sylwetka odcinajÄ…ca siÄ™ w popielatym Å›wietle, miÄ™dzy wieżą i zde-montowanym mostkiem Korzeniowskiego , nie przypominaÅ‚a wÄ™dkarza: byÅ‚a drobna,schludna i wykazywaÅ‚a pewne podobieÅ„stwa do zielonego barboura. To jest Kiskoros powiedziaÅ‚.Tánger stanęła, zaskoczona.I ona, i Pilot spojrzeli we wskazywanym przez niegokierunku, ale już nie byÅ‚o tam nikogo.W każdym razie, pomyÅ›laÅ‚ Coy, dziaÅ‚a PBCK-KZBM: Prawo, że BiaÅ‚a Ciecz w Kartonie z KrowÄ… Zazwyczaj Bywa Mlekiem.Czylibarbour, karzeÅ‚ i w tym miejscu to może być tylko Kiskoros.Poza tym, jeÅ›li pookolicy krÄ™cÄ… siÄ™ zli, jest normalne, że, wczeÅ›niej czy pózniej, któryÅ› zacznie ci deptaćpo piÄ™tach.PostawiÅ‚ torby na ziemi.W tym momencie nie padaÅ‚o, a podmuchy ciepÅ‚e-go wiatru z poÅ‚udniowego zachodu, które ze Å›wistem spadaÅ‚y ze stoków San Julián,marszczyÅ‚y mu pod stopami wodÄ™ w kaÅ‚użach, gdy z chlupotem biegÅ‚ w stronÄ™ wie-ży.Kiedy tam dotarÅ‚, rozejrzaÅ‚ siÄ™ i nie zobaczyÅ‚ nikogo, choć byÅ‚ niemal pewien, żechwilÄ™ wczeÅ›niej mignÄ…Å‚ mu przed oczami bohater wojny falklandzkiej, a jego nagÅ‚e745znikniÄ™cie jeszcze potwierdzaÅ‚o ten domysÅ‚.RozglÄ…daÅ‚ siÄ™ chwilÄ™ wÅ›ród stalowych pÅ‚ytpociÄ™tych palnikami, wÅ›ród pokrzywionego żelastwa, które rdzÄ… brudziÅ‚o piasek i, sta-jÄ…c bez ruchu, wytężyÅ‚ sÅ‚uch.Kompletnie nic.Metal zadzwiÄ™czaÅ‚ niepewnie pod jegostopami, kiedy wspinaÅ‚ siÄ™ po trapie na zdemontowany mostek parowca, brudzÄ…c sobiedÅ‚onie rdzÄ….Resztki deszczu skapywaÅ‚y z daszku, moczÄ…c zgniÅ‚e deski pokÅ‚adu nie-które Å‚amaÅ‚y siÄ™ pod jego ciężarem, staraÅ‚ siÄ™ wiÄ™c uważać, gdzie stawia stopy.ZszedÅ‚drugÄ… stronÄ…, aż do otwartego brzucha bulkcarriera, zdemontowanego do poÅ‚owy, z we-wnÄ™trznymi grodziami ubrudzonymi czarnym i suchym tÅ‚uszczem.ByÅ‚ w labiryncie zestarego żelastwa, walajÄ…cego siÄ™ wszÄ™dzie zÅ‚omu.ObszedÅ‚ dookoÅ‚a podstawÄ™ jednegoz dzwigów i wszedÅ‚ do statku pochyÅ‚ym korytarzem, w którym woda zbieraÅ‚a siÄ™ w ka-Å‚uże na podÅ‚odze miÄ™dzy zrÄ™bnicami.Do jego wyostrzonych zmysłów w stanie alertudotarÅ‚ przygniatajÄ…cy smutek tego opuszczonego miejsca, podkreÅ›lony brudnym Å›wia-tÅ‚em wnikajÄ…cym z zewnÄ…trz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]