[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Brakło tylko jednego Achillesa, syna Peleusa i Tetydy.Od tego młodzieńca zależał los wyprawy, albowiem wróżbici zapowie­dzieli, że bez niego Troja nie będzie zdobyta.Na wieść o tym matka przebrała go za dziewczynę i ukryła na dworze Likomedesa, wśród córek królewskich.Młodziutki książę był tak delikatnej urody, że w sukniach panieńskich wydawał się siostrą królewien.Agamemnon wysłał tam najchytrzejszego z wodzów, Odyseusza.Odyseusz przebrał się za wędrownego kupca roznoszącego po dworach i zamkach różne śliczności.Straż w pałacu Likomedesa przepuściła go bez trudu.Królewny krzyknęły z podziwu, gdy przed nimi swój kram rozłożył.A były tam i wielkie złote zausznice z perłami, i bransolety z masywnego srebra, pełne pięknych rzeźb; ozdoby z bursztynu i kości słoniowej; materie barwy purpury, hia­cyntu i jak morze niebieskie lub jak łąka zielone, a wszystkie wzo-rzyście wyszywane w kwiaty lub gwiazdeczki; pachniały wonne olejki zamknięte w kosztownych naczyńkach, z alabastru lub z nie znanego w Grecji szkła fenickiego.Wszystko to rozkładał przed za­chwyconymi oczyma córek Likomedesa, a jednocześnie pilnie uważał, jak która z nich się zachowuje.I oto spostrzegł jedną, stojącą trochę na uboczu, bez żywszej ciekawości patrzącą na te wszystkie przepychy.Wówczas wysunął gdzieś z zanadrza piękny miecz w pochwie spiżowej.Zalśniły oczy tej dziewczyny i z dziwnym rumieńcem chwyciła za złotą rękojeść.Jeszcze szybciej chwycił ją Odyseusz za rękę: “Tyś Achilles?" — “Jam jest!" Odyseusz opo­wiedział mu, jaka wspaniała wyprawa wojenna się gotuje i jaka sława niezmierna go czeka, gdy pójdzie z nimi.Achilles poszedł.Tymczasem wynikła nowa przeszkoda.Cisza morska.Ilekroć spuszczano z lin statki, żagle opadały wzdłuż rej, nie mogąc za­czerpnąć oddechu.Mijały tygodnie, a najsłabszy podmuch nie po­ruszał wygładzonych wód.Wróżbita Kalchas objawił, że zagniewana Artemida domaga się ofiary z córki Agamemnona, młodej Ifigenii.Posłano więc po nią do Myken.Przyjechała wraz z matką, Klitajmestrą — spokojna i wesoła, bo mówiono, że odbędą się jej zrękowiny z Achillesem.Lecz nie przyodziano jej w strój weselny, ale spowito wełnianymi wstęgami, niby zwierzę ofiarne, i podprowadzono ku ołtarzowi.Kalchas podniósł nóż.Agamemnon zakrył twarz płaszczem.Wtem zeszła z nieba bogini Artemida pro­wadząc łanię.Kazała złożyć ofiarę z łani, a dziewczynę zabrała ze sobą i uczyniła ją kapłanką w swojej świątyni w Taurydzie.Powiał wiatr pomyślny.Wodzowie, uszykowawszy wojsko na statkach, zebrali się na modlitwę.Ołtarz stał na polanie pod jawo­rem, spod którego wypływał jasny strumień wody.Nagle spoza ołtarza wysunął się wąż o łusce ognistej.Wspiął się na jawor, gdzie pod osłoną liści, na najwyższej gałęzi było gniazdo, a w nim stado wróbli.Było ich osiem, a matka dziewiąta.Wąż pożarł je wszyst­kie.I w tej chwili skamieniał niby widomy znak cudu.Kalchas wróżbę tak wyłożył: dziewięć lat wojować będą, a dopiero w dzie­siątym roku zwyciężą Trojan.Przybiwszy do brzegów Azji, wodzowie achajscy wysłali do Troi Odyseusza i Menelaosa żądając wydania Heleny.Pomimo przestróg mądrego Antenora Trojanie odmówili propozycji pokojowej, jak to przedstawił Kochanowski w Odprawie posłów greckich.Zaczęła się wojna.Nad brzegiem morskim rozłożył się obóz grecki, przy okrę­tach wyciągniętych na piasek.Szare płótna namiotów pokrywały rozległą przestrzeń obwiedzioną dokoła wałem obronnym, pod któ­rym wykopano głęboki rów, najeżony ostrymi palami.Poza obozem rozciągała się szeroka równina, porznięta biegiem dwóch rzek: Simoisu i Skamandra.W oddali na wzgórzu stała Troja, wprawiona w kamienny pierścień murów, z wysokimi basztami, wśród których błyszczał spiżowymi ozdobami szczyt świątyni Ateny.Miastem i państwem rządził stary król Priam.W środku miasta wznosił się jego pałac, podtrzymywany terasami, do których wiodły schody z gładkiego kamienia.Było tam pięćdziesiąt pięknych komnat, prze­znaczonych dla synów królewskich, mieszkających razem ze swoimi rodzinami.Po przeciwnej stronie z wnętrza dziedzińca były aparta­menty córek królewskich, również zamężnych.Był to dwór oka­zały, prowadzony sposobem wschodnim, bogaty, kochający się w ucztach i zabawach.Działania wojenne postępowały dość opieszale.Miasto broniło się dzielnie i sprawnie odpierało wszystkie szturmy, a nawet Trojanie, którym na pomoc przybyło wielu królów azjatyckich, czynili częste wypady.Miejscem starcia była równina nad Skamandrem.Z jed­nej i z drugiej strony stawało świetne rycerstwo w zbrojach kosz­townych, walczące na rydwanach ciągnionych przez pyszne rumaki w złocistych uprzężach.Z obozu Greków wypadał Diomedes, niby strumień wezbrany wiosennymi wodami, i obalał całe zastępy; olbrzymi Ajaks walił się jak góra na Trojan i druzgotał uciekające w popłochu szeregi; Menelaos, Agamemnon, Odyseusz, nawet stareńki Nestor mieli swoje dni chwały, w których dokonywali cudów męstwa lub siły.Dokoła wodzów szło pospolite ruszenie łuczników, procarzy i kopijników i z okrutną wrzawą, podnosząc tumany ku­rzu, ciskało się wzajem na siebie, póki dnia starczyło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl