[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lenin nie pomyli³ siê.Wszystko, przewidziane przez niego, dokonywa³o siê niby na rozkaz wprawnego re¿yse-ra.Zmyli³, oszuka³, zwiód³ wszystkich: aljantów carskiej Rosji, Niemców, kontr-rewolucjo-nistów, socjalistów, proletarjat i.w³asnych towarzyszy.MySl¹c o nich, Lenin krzywi³ usta i szepta³: Oni siê boj¹ konstytuanty, jako najwy¿szego wyrazu woli ludu.Teraz ten wyraz gniex-dziæ siê bêdzie we mnie.Ja zaS rozpêdzê lub zgniotê konstytuantê, podpiszê pokój i zacisnêwszystko w jednym roku.Nikt mi siê nie oprze teraz!Postanowi³ zadaæ nowy cios sprzeciwiaj¹cym siê dyktaturze proletarjatu socjalistom.Kaza³zwo³aæ wielki wiec informacyjny w mane¿u Michaj³owskim.Krzycza³y o tem wszystkiedzienniki; czerwone afisze i plakaty, rozwieszone na ulicach nawo³ywa³y ludnoSæ na wiec,wyznaczony na pierwszego stycznia r.1918.W wiljê tego dnia w gabinecie Lenina zjawi³ siê Wo³odarskij w towarzystwie nieznajome-go cz³owieka o niespokojnych ruchach i biegaj¹cych oczach. Przyprowadzi³em towarzysza Guzmana, mego pomocnika, rzuci³ Wo³odarskij. Mamydo zakomunikowania wa¿n¹ sprawê.Czy tu nikt nas nie pods³ucha?Lenin wzruszy³ ramionami i odpar³ z uSmiechem: Tu? Chyba nikt. Towarzyszu, posiadamy bardzo wa¿ne i zupe³nie Scis³e informacje.Pewna organizacjaprzygotowuje zamach. Na kogo? Na mnie? spyta³. Nie wiemy dok³adnie na kogo.Powiadomiono nas tylko, ¿e na komisarzy ludowych szepn¹³ Guzman i podniós³ palec do góry. Jaka¿ to organizacja? zada³ pytanie Lenin i z ciekawoSci¹ czeka³ odpowiedzi, niespuszczaj¹c podejrzliwego wzroku z oczu komisarzy.Po krótkim namySle odpowiedzia³ Wo³odarskij: Organizacja mieszana.Wchodz¹ do niej biali oficerowie i socjal rewolucjoniSci.o ilewiemy. Posiadacie nieScis³e informacje? zawo³a³ Lenin. Carscy oficerowie nie bior¹ w temudzia³u.Mogli tysi¹c razy targn¹æ siê na zamach, a nie uczynili tego.S¹ pozbawieni duchai odwagi.¯ywe trupy polityczne! Socjal rewolucjoniSci, albo.zreszt¹ nie ma to znacze-nia! Có¿ poradzimy na te knowania? Znacie domniemanych wykonawców zamachu? Nie! Wiem tylko, ¿e zamach jest przygotowany odpowiedzia³ Wo³odarskij. Przyszli-Smy, aby powstrzymaæ was, towarzyszu, od zamiaru wyst¹pienia na jutrzejszym wiecu!211Lenin przeszed³ siê po pokoju.Zaciska³ rêce i Smia³ siê. Powstrzymaæ nie? Zapowiedzia³em przecie¿ swoj¹ mowê! Wyst¹piê, towarzysze! odpar³.Patrzyli na niego ze zdumieniem. MySlicie, ¿e mo¿na mnie nastraszyæ? Cz³owiek, który oddawna o sobie nie mySli, niezna strachu.Wiecie, przecie¿ ¿e zagranic¹ chodzi³em samotny na rozmowy z agentami poli-cji politycznej? Pamiêtacie, ¿e po przyjexdzie do Piotrogrodu, przed wyst¹pieniem lipcowem,odwiedza³em koszary i wyg³asza³em mowy.Przechodzi³em wtedy wSród szeregów nienawi-dz¹cych mnie, uzbrojonych oficerów dawnej gwardji carskiej i ¿o³nierzy, przekonanych, ¿ejestem zdrajc¹ ojczyzny, i gotowych rozszarpaæ mnie.By³o to nieraz i nie dwa, a dziesiêæ,dwadzieScia! Rezultat by³ zawsze jeden i ten sam! Po mowie mojej ¿o³nierze wynosili mniena rêkach, a oficerowie zmuszeni byli siê ukrywaæ przed gniewem oszukanych przez nichszeregowców! Tak bêdzie i teraz.Skoro zacznê mówiæ, nikt ju¿ nie odwa¿y siê napaSæ mnie.Nikt!D³ugo spierali siê jeszcze komisarze, lecz Lenin by³ nieub³agany.Mia³ mySl rzutk¹, ela-styczn¹, bo ³atwo przechodzi³ od jednego postanowienia do drugiego, uwa¿aj¹c je za lepsze,praktyczniejsze, lecz w wypadkach wziêcia odpowiedzialnoSci na siebie i nara¿enia ¿ycia niezna³ wahania.Musieli mu wiêc ust¹piæ.Nazajutrz o godzinie 11-ej wchodzi³ ju¿ do mane¿u, zat³oczonego tak szczelnie, ¿e ludzieporuszaæ siê nie mogli.gdy stan¹³ na mównicy i spojrza³ na t³um, wyda³o mu siê, ¿e widziolbrzymi ³an, gdzie chwiej¹ce siê g³owy, niby k³osy dojrza³e, tworzy³y fale. W takim Scisku nikt strzeliæ nawet nie potrafi pomySla³, z uSmiechem dobrotliwympatrz¹c na najbli¿sze szeregi widzów.Przez ca³¹ godzinê g³uchym, chrapliwym g³osem, wymachuj¹c rêkami i t³uk¹c niemiw mównicê, niby m³otem w kowad³o, podkreSlaj¹c ruchami ³ysej czaszki najwa¿niejsze po-jêcia, wbija³ Lenin w g³owy s³uchaczy kilka niezbêdnych mySli, powtarzaj¹c je wkó³ko w co-raz to innej formie i odmiennym, bardziej stanowczym tonem.ObjaSnia³ koniecznoSæ obrony przed imperjalizmem niemieckim, obiecywa³ prêdko koniecwojny, która zakoñczy siê skierowanem do proletarjatu b³aganiem, germañskiej bur¿uazjio pokój. Wy go nie dacie rz¹dowi Wilhelma, wo³a³ Lenin, bo wiecie, ¿e lada dzieñ powstaniew Berlinie socjalistyczny rz¹d Karola Liebknechta, z którym warunki pokoju bêd¹ warunka-mi wojny z kapitalizmem Anglji i Francji o dyktaturê proletarjatu w Europie! Wy tylko ro-botnicy i wieSniacy Rosji, jesteScie awangard¹ Swiatowej rewolucji! WieSniacy maj¹ w po-siadaniu ca³¹ ziemiê i dostarcz¹ walcz¹cemu proletarjatowi potrzebnych produktów w imiêwolnoSci, równoSci, wiecznego pokoju! Bacznie tylko, aby wrogowie nie oszukali was! Ju¿teraz ¿¹daj¹ od nas pos³uchu dla konstytuanty, do której wejd¹ jawni i tajni zdrajcy pracuj¹-cego ludu!Podnios³y siê krzyki stronników i przeciwników Lenina.Dyktator mówi³ dalej.Doszed³ wreszcie do opisu dobrobytu, jaki zapanuje w Rosji, gdy wszyscy pracowaæ bêd¹,jako bracia, dla ogó³u, gdy zapomn¹ i ciê¿kich latach niewoli i ucisku; pyta³ surowo, nibyojciec, upominaj¹cy dzieci:212 Czy¿ mySlicie, towarzysze, bracia i siostry, ¿e dla przysz³ego szczêScia waszego niewarto przetrwaæ kilku miesiêcy niewygód, niedostatków i wysi³ków?Zerwa³a siê burza okrzyków: Niech ¿yje Lenin! Ojciec nasz! Wódz! Opiekun! Obroñca! Prowadx nas! Naucz!Lenin odniós³ rêkê i krzykn¹³: Pamiêtajcie, coScie postanowili w tej chwili.Obrona kraju! Praca i chleb dla armji! Od-rzucenie konstytuanty, która now¹ waSæ rozpali w narodzie i wiêzy na wieSniaków na³o¿ynieskruszone! Pamiêtamy! Przysiêgamy! odezwa³y siê okrzyki.T³um drgn¹³, docisn¹³ siê do mównicy, porwa³ Lenina i, podaj¹c go sobie z r¹k do r¹k,wyniós³ z mane¿u.Lenin wsiad³ do samochodu, a za nim chcia³ wsun¹æ siê Trockij. Nie! rzek³ dyktator. mam do pomówienia z towarzyszem Plattenem.On pojedzieze mn¹!.Szwajcarski internacjonalista natychmiast wszed³ do samochodu.Lenin uSmiechn¹³ siê i mySla³, ¿e poco mia³ jechaæ z Trockim, nad którego g³ow¹ zaciê¿y³wyrok, wyraxnie brzmi¹cy w s³owach deputacji ¿ydowskiej? Najlepsz¹ towarzyszk¹ odwagijest ostro¿noSæ.MySli te przerwa³y dwa strza³y rewolwerowe.Ich suchy trzask ledwie przebi³ siê przez zgie³k okrzyków i wycie t³umu, wylegaj¹cegoz mane¿u.Siedz¹cy obok Lenina Platten jêkn¹³ i schwyci³ siê za ramiê.Przez zaciSniête na rêkawiepalce s¹czy³a siê krew. Jestem ranny. szepn¹³.Samochód ca³ym pêdem ruszym z miejsca.Lenin obejrza³ siê.W Scianie samochodu spostrzeg³ dwa otwory od kul. Dobrze strzelali, pomySla³, lecz niezupe³nie.Skrzywi³ usta pogardliwie.W korytarzach Smolnego Instytutu natychmiast zaroi³o siê od towarzyszy.Komisarze lu-dowi, przedstawiciele wszelkich organizacyj, komitetów i dowódcy wiernych pu³ków przy-bywali, aby dowiedzieæ siê o zdrowie swego wodza i o szczegó³y zamachu.Lenin spotyka³ wszystkich ¿yczliwie i Smia³ siê weso³o, mówi¹c: Nie mam pojêcia o tem, kto strzela³ do mnie.Rledztwo zarz¹dzone.Towarzysz Dzier-¿yñski poka¿e, co umie.Najwy¿szy sêdzia nie zjawia³ siê tymczasem.Telefon w jego biurze nie odpowiada³ wca-le.Pos³any po niego motocyklista powróci³ z wiadomoSci¹, ¿e towarzysz Dzier¿yñski od rananie by³ widziany w gmachu czeki.£otysze, stoj¹cy na wewnêtrznych posterunkach, spo-strzegli go wychodz¹cego o godzinie 7-ej rano na ulicê.Od tego czasu nie powraca³.Antonow, pe³ni¹cy obowi¹zki komendanta pa³acu, wzmocni³ posterunki na korytarzach,schodach i doko³a gmachu.Dopiero póxno w nocy wyrzuci³ Smolny ze swego wnêtrzaobcych ludzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]