[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nikomu nie pomaga.- Tak mówił Mag Murphy.Ale jest sprawą najwyższej wagi, żebym się z nim zobaczył.Potem opuszczę tę krainę.- Poczekaj zatem kilka dni, aż ukończymy obecną fazę budowy Zamku.Potem będę mógł przydzielić ci przewodnika i straż.Jestem ci winien tego rodzaju względy, zgodnie z twoim statusem Maga.Mistrz Zombich mieszka na wschód od tego miejsca, w sercu puszczy.Trudno ją przebyć.Dor zdenerwował się na tę zwłokę, ale czuł, że należy się poddać woli Króla.On i jego przyjaciele przeżyli już zbyt wiele ryzykownych ucieczek.Przewodnik i straż byliby pomocni w tej wyprawie.Dołączyli do Millie i Skoczka.- Król dał mi pracę! - natychmiast ogłosiła Millie podskakując, klaszcząc w dłonie i rozrzucając włosy, tak że zatoczyły pełne koło, które na chwilę zakryło jej twarz.- Do czasu, aż zamek zostanie skończony.- Jeżeli mamy czas, by czekać - zaświergotał Skoczek.- Chciałbym odwdzięczyć się Królowi za jego gościnę, oferując mu swoje usługi podczas naszego pobytu.- Och - zaczął protestować Dor, zdając sobie sprawę, że to, co odnosi się do niego, powinno odnosić się również do pająka.- To bardzo uprzejmie z twojej strony - powiedział serdecznie Król.- Jak rozumiem z wyjaśnień młodej damy, jesteś biegły w podnoszeniu i opuszczaniu przedmiotów.Pilnie potrzebujemy takich zdolności w tej chwili.Dzisiejszej nocy odpoczywaj, jutro dołączysz do załogi centaurów.Murphy popatrzył znacząco na Dora.Zły Mag był usatysfakcjonowany.Sprawdzi swoje przypuszczenia.A Dor - musiał zadowolić się tym również.Być może, mimo wszystko Murphy się mylił.Nie mogli pozwolić sobie na założenie, że on ma rację, jeżeli jej nie miał.Więc Dor milczał, nie chcąc niepokoić ani Króla, ani Skoczka niepotrzebnie.Zamilkł, nie bez trudności.Król ugościł ich po królewsku: ciastami z ciastowego drzewa, pizzą, zapiekanką z mięsa i ziemniaków, pasztecikami z mięsem, serem, ciastem orzechowym; zapijali to wszystko znakomitym ponczem z ponczowego drzewa owocowego.- W moim kraju - zauważył Dor - Król jest Mistrzem Przemiany.Zmienia żyjące stworzenia winne.Może zamienić człowieka w drzewo lub smoka w żabę.Czym to się różni od talentu Waszej Wysokości?- Mistrz Przemiany - wymruczał Król Roogna.- To potężny talent! Ja nie potrafię zamienić człowieka w drzewo! Jedynie dostosowuję formy magii do innych celów.Zaklęcie snu do zaklęcia prawdy, czekoladowe wiśnie do bomb wiśniowych.Rzekłbym więc, że twój Król jest o wiele potężniejszym Magiem niż ja.Zbiło to Dora z tropu.- Wybacz, Wasza Wysokość.Nie chciałem dawać do zrozumienia.- Nie zrobiłeś tego, Dor.Nie współzawodniczę z twoim Królem o status społeczny.Ani z tobą.My Magowie mamy poczucie pewnego koleżeństwa, jak wspominałem.Poważamy talenty innych.Chciałbym poznać kiedyś twojego Króla,.Po tym jak ukończę zamek.- Co może nie nastąpić nigdy - odezwał się Murphy.Teraz współzawodniczę o to - odparł dobrodusznie Król i odgryzł następny kęs ciasta.Dor nie odezwał się, z trudem akceptując tego rodzaju przyjazną rywalizację.Rankiem Skoczek miał dołączyć do załogi zamku.Dor poszedł z nim, żeby pomóc w tłumaczeniu, gdyż nikt inny nie rozumiał skrzeczenia pająka.A także dlatego, że prywatnie martwił się możliwym wpływem Skoczka na historię lub jego brakiem.Gdyby w jakiś sposób on i Skoczek mogli przyczynić się do sukcesu Króla Roogny.Dor ze zmartwienia potrząsnął głową.Król Roogna był dziś zajęty, przystosowując nowe zaklęcia do zabezpieczenia dachu zamku - konstrukcja przynajmniej osiągnęła ten etap.Wydaje się, że magia musiała być wbudowana wprost w ten zamek, inaczej nie przetrwałby.Chociaż to dostosowywanie zaklęć - na przykład Król Roogna przeobraził smoka wodnego tak, żeby uczynić zeń nieprzemakalny dach.Ależ z pewnością było to coś, czego Mistrz Przemian nie mógłby zrobić! Król Roogna nie miał więc powodu, by być.skromnym.Posiadali bowiem nieporównywalne z niczym talenty.Ale jeżeli oferta pomocy Skoczka miała tylko zaszkodzić.Zbliżyli się do tego samego kierownika centaurów, który spławił ich przedtem.Wyglądało na to, że miał nadzór nad północnym murem, jeszcze w budowie.Stwór chodził tam i z powrotem i denerwował się transportem dodatkowych kamiennych bloków.Wydawało się, że kamieniołomy przesadziły z zaklęciem lub dwoma i działały poza rozkładem.- Król Roogna chciałby, żeby mój przyjaciel pomógł wam powiedział Dor.- Może przenosić kamienie za pomocą swoich jedwabnych linek lub wspinać się na pionowe ściany.- Jakiś gigantyczny robak? - dopytywał się centaur, gwałtownie wymachując ogonem.- Nie chcemy tego gatunku wśród nas!- Ale on jest tu, by pomóc!Teraz inne centaury zeszły z muru i zgromadziły się wokół.Trochę go to zaniepokoiło.Stojący centaur był wysokości człowieka, w istocie sześciokrotnie przewyższał go wagą.A te były nawet wyższe od Dora, choć jego obecne ciało było olbrzymie nawet wśród rosłych mężczyzn.- Nie będziemy współpracowali z żadnymi robakami! - wykrzyknął jeden z nich.- Zabierzcie stąd to dziwactwo.Zapędzony w kozi róg Dor zwrócił się do Skoczka.- Ja., oni nie.- Ja rozumiem - zaświergotał pająk.- Nie jestem z ich gatunku.Dor zerknął na zgromadzone centaury, które wydawały się skłonne do wykorzystania każdego pretekstu, by oderwać się od pracy.- Ja tego nie rozumiem! Moglibyście osiągnąć tak wiele.- Nie obchodzi nas, nawet jeżeli on umie cisnąć kamieniem w duży zielonkawy księżyc! - wrzasnął inny.- Zabieraj go stąd, zanim pójdziemy po packę na muchy!Dor zdenerwował się.- Nie powinniście rozmawiać z nim w ten sposób! On je muchy! Potrafi odpędzić od was wszystkie końskie muchy.- Miłośnik robaków - prychnął kierownik.- Jesteś tak samo zły jak on! A teraz uważaj, żebym was obydwu nie wdeptał w ziemię!- Tak! Taak! - zgodziły się pozostałe centaury, uderzając kopytami.Skoczek zaświergotał:- Te stworzenia są wrogie.Odejdźmy! - Odwrócił się i oddalił.Dor poszedł za nim, ale niezbyt chętnie.Z każdym krokiem narastał jego gniew.- Nie miał prawa tego zrobić! Król potrzebuje pomocy.Jednak w tej chwili zastanowił się, czy nie stało się lepiej.Jeżeli Skoczkowi nie pozwolono na udział w budowie, to klątwa Murphiego może nie zadziała? Nie zmienią historii.Wkrótce byli z powrotem przed królewskim namiotem.Król był na zewnątrz.Stał nad stawem, gdzie uwięziony był mały wodny smok.Gad z wściekłością wypuszczał dym i wzbijał pianę ogonem, ale Roogna nie wydawał się tym przejęty.- Teraz wdrapiesz się na dach - mówił do smoka.- Będzie to dostosowywanie za pomocą pokrewieństwa, bez wysiłku.Wtem podniósł wzrok i zauważył Dora i Skoczka.- Jakieś trudności w miejscu budowy?Dor próbował być układny, ale wybuchnął nagle.- Centaury nie pozwalają Skoczkowi pracować! One mówią, że jest.inny!- Tak, to prawda - zaświergotał pająk.Król Roogna wyglądał na zrównoważonego, nieszkodliwego człowieka, Teraz uległo to zmianie.Wyprostował się.Rysy stwardniały mu.- Nie będę tolerował tego rodzaju postaw w moim królestwie.- Pstryknął palcami i zaraz pojawił się latający smok, ładne stworzenie uzbrojone w nierdzewny stalowy pancerz i wypolerowane metalowe pazury
[ Pobierz całość w formacie PDF ]