[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyjaciele podporządkowali się poleceniu i straszna istota natychmiast odstąpiła, ryknąwszy z zadowoleniem.Usłyszeli - przy czym każdy w swoim rodzimym języku - tylko jedno słowo: „Wchodźcie”.Gardziel jaskini, szeroka, obrośnięta dziwnymi szmaragdowymi mchami, otwierała się przed nimi, zapraszając; łagodne zejście wyłożone było wygładzonymi przez rzekę otoczakami.Z wnętrza płynęło słabe złociste lśnienie, zmieszane ze szmaragdowym blaskiem ścian i sklepienia.Forwe pociągnął hobbita za rękaw.Należało iść dalej.Nie można powiedzieć, że Folko Brandybuck, syn Hemfasta, wszedł do schronienia Wielkiego Orlangura odważnie i z dumnie uniesioną głową.Serce uciekło mu w pięty, w ustach zaschło, drżały mu kolana.Ukradkiem zerknął na Torina i poczuł pewną ulgę, widząc, że krasnolud też nie jest zbyt pewny siebie.Blady był również Forwe, mimo że wchodził do jaskini zapewne nie pierwszy raz; zresztą hobbit nie miał już czasu na zajmowanie się swymi doznaniami.Popatrzył przed siebie i zobaczył Wielkiego Orlangura!W głębi ogromnej, niedającej się ogarnąć wzrokiem jaskini, rozjarzonej łagodnym szmaragdowozielonym lśnieniem, płynącym z tworzącego sklepienie gęstego mchu, na kamiennym postumencie, wysłanym wspaniałym trawiastym dywanem, złociły się niekończące pierścienie długiego i wspaniałego ciała.Zwieńczona błyszczącą koroną głowa spoczywała na niewysokim parapecie, ciężkie powieki były przymknięte, ale w wąskiej szczelinie hobbit zobaczył wspaniały, czysty błękit oczu Złotego Smoka.- Zbliżcie się, Narodzeni - usłyszał niski, spokojny głos, rozlegający się w jego umyśle.- Zbliżcie się, siadajcie i zadawajcie swoje pytania.Dopiero teraz Folko zauważył znajdujące się obok parapetu kamienne ławy ustawione tak, by spojrzenia przybyszów i gospodarza spotykały się na jednym poziomie, ponieważ Wielki Orlangur nie domagał się najmniejszych oznak podporządkowania, pokory tych, którzy przychodzili do niego, szukając Wiedzy.Oczy Smoka pozostawały przymknięte, gdy elf, krasnolud i hobbit szli do swych miejsc.Przybysze usiedli, a Wielki Orlangur odezwał się znowu:- Chcecie dokonać zmiany w świecie.Zamyśliliście działanie.Mówcie, jakiej domagacie się pomocy?Zapadła cisza.Folko usiłował coś powiedzieć, lecz jakaś dziwna siła zamknęła mu usta.Patrzył nieprzerwanie w wąską szczelinę między ciężkimi, ale gładkimi powiekami Złotego Smoka.Błękitny blask zlewał się ze złotem skóry i to połączenie działało na hobbita niemal magicznie; rozpływał się w strumieniu płynącej Mocy, wygrzewał się jak w słońcu, nie mając siły ani się poruszyć, ani odezwać; czuł tylko jedno - panujący wszędzie niewyobrażalny spokój.Żadne Moce, żadne Pierścienie Władzy, ani Ungoliant, ani Valinor nie mogły zapanować tu, w tej jaskini.Tylko Wiedza i Poznanie.Forwe powiedział, że Orlangur jest ponad Dobrem i Złem, nie jest światłem ani Mrokiem, ani ich połączeniem.Czas zwolnił bieg, sekundy wydawały się godzinami; Folko nie odwracał spojrzenia, Wielki Orlangur spokojnie czekał.Do uszu hobbita dotarł głos księcia:- Pozdrowienie i cześć ci, Wielki Orlangurze.Przyszliśmy szukać twej rady w ciężkiej dla Śródziemia chwili.Nowa siła powstała wśród ludzi i podejrzewamy, że jej nosiciel, człowiek o imieniu Olmer, inaczej Earnil, inaczej Wódz - nazywany różnie przez różne plemiona - zebrał resztki Mocy, należącej do Dziewięciu Upiorów, Dziewięciu Czarnych Sług Saurona.Zwołuje liczne armie na Wschodzie, gotując się do wkroczenia na Zachód, dążąc do unicestwienia elfów - najpierw na Zachodzie, a potem, zapewne, i na Wschodzie.Ci dwaj odważni wojownicy usiłowali skończyć z nim, zgładzić, nie wiedząc, jakimi czarodziejskimi mocami on dysponuje.Uważali, że zabiwszy go, wyszarpną korzeń trującego zielska krwawej wojny, która może obrócić w perzynę rodzinne kraje Folka Brandybucka i Torina Dartula.Dokonali zamachu, ale bez powodzenia.Olmer, człowiek z potwornymi darami Zaginionego Mroku, ukrył się gdzieś w przestrzeniach Śródziemia.Czy nie podpowiesz nam, gdzie mamy go szukać? Gdzie szukać, a najważniejsze - jak sobie z nim poradzić? Ponieważ czuję dziś, że elfom Avari nie uda się stać z boku w czasie wojny, przyjdzie nam włączyć się do niej, jak podczas dawno minionych dni ataku Saurona.Czy odpowiesz nam, czy też mamy przedstawić całą historię od początku?Słowa księcia jakby zerwały okowy z hobbita - zarumienił się ze wstydu za swą nieśmiałość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]