[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Znam lekarstwo na mój smutek, rzekła po chwili. Przeczytaj mi tę pieśń o radości, wjaką zamieni się smutek, jeżeli spełnimy wolę Bożą.Heidi znała wszystkie pieśni i od razu odszukała właściwą.Czytała ją tak długo, aż smuteki troska zniknęły z twarzy staruszki.Kiedy zbliżył się wieczór, Heidi pożegnała się i poszła pod górę.Nad jej głową lśniłygwiazdy, mrugały do niej radośnie i Heidi co chwila zadzierała głowę do góry, nie mogąc sięnapatrzyć.Doszła do chaty, gdzie stał dziadek podziwiając tak jak ona gwiazdy, które nigdyjeszcze nie były tak piękne jak tego wieczora.92Nie tylko noce, ale i dni tego maja były jasne i pogodne, jak jeszcze żadnego roku.Dziadek każdego ranka z podziwem spoglądał w niebo, i powtarzał często: Mamy tego roku szczególnie piękną, słoneczną wiosnę.Wszystkie rośliny będąwyjątkowo silne i soczyste.Uważaj wodzu, żeby twoje wojsko nie rozbrykało się po takiejpaszy.Pietrek na te słowa z junacką miną unosił w górę swój bat, niby szablę, i zdawał sięmówić: O, już ja sobie poradzę!Tak minął zielony maj i nastał czerwiec z długimi jasnymi dniami, silniejszym słońcem,które wywabiło spod ziemi mnóstwo kwiatów.Pełen barw i woni kwiatów miesiąc zbliżał sięku końcowi, kiedy pewnego ranka Heidi wychodząc z chaty, wydała nagle przerazliwy krzyk.Dziadek zaniepokojony wyskoczył z szopy, by zobaczyć, co się z nią stało. Dziadku! Dziadku! wołała Heidi jak nieprzytomna. Chodz tu prędko, prędko! Patrz!Patrz!Dziadek zbliżył się do niej i spojrzał we wskazanym kierunku.Wzwyż na halę ciągnął się jakiś dziwny, nigdy tu nie widziany pochód.Na samymprzodzie dwu ludzi niosło nosze, na których siedziała jasnowłosa dziewczynka opatulona wmnóstwo chustek.Za nimi jechała na koniu starsza dama i z ożywieniem rozglądała sięwokoło, rozmawiając z młodym człowiekiem, prowadzącym konia za uzdę.Dalej, popychanyprzez młodego chłopca, toczył się pusty fotel na kółkach.Na końcu szedł człowiek z wielkimtobołem pledów, chustek, kołder i futer na plecach. To one! To one! wołała Heidi skacząc wysoko z radości.Nie myliła się, rzeczywiście korowód zbliżał się do chaty.Wreszcie tragarze postawilinosze na ziemię i Heidi podbiegła, witając się serdecznie z przyjaciółką.Babcia zsiadła zkonia i czule przywitała się z Heidi.Następnie zwróciła się do Halnego Stryjka, jak do staregoznajomego: Ach, drogi stryjku, ma pan zaiste królewską siedzibę! Nie spodziewałam się wcale tego!Jak wspaniale wygląda Heidi! Jak zorza mówiła dalej i przytuliła dziewczynkę do siebie,głaszcząc ją czule po policzkach. Jak tu uroczo! Co ty na to, Klarciu?Klara rozglądała się wokoło z zachwytem.Takiego krajobrazu nie widziała jeszcze, aninawet nie wyobrażała sobie. Ach, jak tu pięknie! Jak pięknie! wołała raz po raz. Babciu, chciałabym tu pozostaćna zawsze.Tymczasem Halny Stryjek przysunął fotel na kółkach, wyścielił go pledami z tobołu ipodszedł do noszy, na których siedziała Klara. Przeniosę panienkę na fotel, bo na noszach jest twardo mówiąc to uniósł Klarę jakpiórko i silnymi ramionami przeniósł ją i posadził na fotelu.Potem starannie owinął jej nogimiękkim pledem, z taką wprawą, jakby całe życie spędził na pielęgnowaniu chorych.Babcia przyglądała się temu z największym zdumieniem. Drogi stryjku, gdybym wiedziała, gdzie się pan uczył kunsztu pielęgniarskiego,posłałabym tam wszystkie pielęgniarki, żeby się i one nauczyły.To coś niezwykłego!Dziadek uśmiechnął się: Umiem to raczej z praktyki niż z nauki i na twarzy jego odbił się smutek.Przypomniał mu się człowiek, który tak samo siedział w fotelu, okaleczony, nie mogącruszyć nogą.Był to jego kapitan.Uniósł go z pola walki i rannego pielęgnował aż do samejśmierci.Klara, oczarowana widokiem, powiedziała ze smutkiem: Ach, Heidi, jaka szkoda, że nie mogę razem z tobą pobiegać wokoło chaty i pod jodłami,by obejrzeć z bliska wszystko, co tak dobrze znam z twoich opowiadań!93Heidi natężyła wszystkie siły i popchnęła fotel po trawie, aż pod same jodły.Tuzatrzymała się.Czegoś podobnego nie widziała Klara jeszcze nigdy.Stare, ogromne pnie ogrubych, aż do ziemi spadających konarach, szumiąc rozgłośnie królowały tu już od wieków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]