[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.(Jack odczytał swojąkwestię z ruchu jej warg).Wyczuł też rosnące napięcie publiczności; miał nadzieję, że niktnie dostrzegł strużki krwi.Nikt oprócz Pee - weego.Biedak nie należał do częstych bywalcówteatru; zjawił się z czystej sympatii do Jacka.Nie znał się na rekwizytach: pistolet kompletniezbił go z pantałyku.A teraz jeszcze krew (nerwowe napięcie, dolegliwości hemoroidalne,zdradziecki cios którejś ze starszych dziewcząt?)! Kiedy Jacka od sceny kulminacyjnejdzieliło zaledwie kilka zdań, Peewee zerwał się z krzesła i wycelował palcem w chłopca.- Jack, ty krwawisz, stary! - zawołał.Zdarzyło się coś, przed czym najbardziej drżała Wurtz: improwizacja.Ku nieopisanejkonsternacji Bonnie Hamilton Jack spontanicznie postanowił okroić pozostałe zeznania.Krwawił.Czyż krew i jego reakcja nie były najlepszymi świadkami? Zerwawszy się na równenogi, rąbnął obiema pięściami w worek.Ubytek krwi był większy, niż przewidywał,sflaczały worek ani myślał tak łatwo pęknąć.Słodka Jenny zapamiętale tłukła się po brzuchu.W pewnej chwili przesadziła i Jack aż zgiął się wpół pod własnym nadspodziewanie silnymciosem.Worek pękł z głośnym trzaskiem, pod kartoflaną suknią rozlała się krew.- Zrobisz sobie krzywdę, stary! - wrzasnął Peewee.Jednakże Jack osiągnął stan, kiedy jednoosobowe audytorium owładnęło nim bezreszty.Krzyczał wniebogłosy.Wyrzucił w górę ociekające krwią, spętane ręce; krew kapnęłamu na twarz.Pierwsza i długo powstrzymywana menstruacja nieoczekiwanie przybrała formęśmiertelnego krwotoku.Ktoś z ławy przysięgłych (jedna z dwu kobiet) miał zauważyć, że to zcałą pewnością pierwszy okres Jenny, lecz Jack nie dosłyszał tych słów.Publiczność też ichpewnie nie dosłyszała.Nawet Bonnie chwilowo wypadła z roli suflera.Jack wrzeszczał jakopętany.Odsyłają go do Maine! Do wytrysku doprowadziło go nie tylko cierpienie BonnieHamilton, lecz także długotrwałe zauroczenie wąsikiem Emmy Oastler, a brak tchu w czasiepocałunku mało nie pozbawił go życia! Pani Wicksteed umierała.Lottie odpłynie na WyspęKsięcia Edwarda.Zwiat Jacka ponownie ulegał zmianie.Chłopiec nie mógł przestaćkrzyczeć.Stracił tyle krwi, ile kobieta traci podczas niejednego, lecz pięciu pierwszychokresów!Na zachwyconej twarzy panny Wurtz malował się wyraz uwielbienia: literackisnobizm nie pozwolił jej docenić ani improwizacyjnych talentów Jacka, ani teatralnegopotencjału Narzeczonej na zamówienie.Pozostali członkowie trupy zamarli.Sandra Stewartponownie zwymiotowała za kulisami.(Ginny Jarvis vel zamordowany pan Hallidaystwierdziła, że to sprawka Jacka).Emma zastygła z otwartymi ustami.Nawet pani Oastler wydawała się pod wrażeniem.Pani Peewee ściskała kapelusz, jakby dusiła papugę.Jack odnotował resztką świadomości, żePeewee wpada na scenę i śpieszy mu z pomocą.A on dalej wrzeszczał i krwawił.Dopierowidok matki pomógł mu nieco oprzytomnieć.Ostatnio przechodziła istną gehennę.Niedawno złapała Jacka na tym, jak usiłujewypatrzyć pod kołdrą jej bliznę po cesarce.W półmroku była niewidoczna.Jak potemtłumaczył, ciekawiło go, czy jest pionowa, czy też pozioma, jak u Leslie Oastler.- Nie twoja sprawa, Jack! - krzyknęła mama.Ale dlaczego tak sięzdenerwowała?Siedząc w pierwszym rzędzie widowni szkolnego teatru, Alice być możeprzypominała sobie tę krępującą chwilę lub rozmyślała o rychłym odejściu pani Wicksteed iwyjezdzie Lottie.(Albo o przyszłości: na przykład o przeprowadzce do pani Oastler).Pomimo ogarniającego go ferworu Jack uświadomił sobie, że matka bywa w teatrzerównie rzadko jak Peewee.Mogła sobie myśleć, że już widziała go, jak gra , leczrzeczywistość przerosła jej najśmielsze oczekiwania.Podobnie jak Emma, zastygła zotwartymi ustami, z pięściami uniesionymi do skroni i zaciśniętymi kolanami, jakby samachciała powstrzymać krwawienie.Jack krzyczał, dlatego nie usłyszał jej płaczu.Zobaczył, jakłzy płyną jej po policzkach.Szlochała bez opamiętania, wpadła w istną histerię.Pani Oastlerpróbowała ją uspokoić.Emma oderwała spojrzenie od Jacka i przeniosła je na jego matkę.i Nic mi nie jest - powiedział Jack do Peeweego, który podniósł go z podłogidomagał się wezwania lekarza.- To tylko przedstawienie, Peewee!- Stary, straciłeś masę krwi! - przekonywał Peewee, ale Jack wpatrywał się wmatkę.- Och, Jackie, Jackie! - wołała.- Przepraszam, Jackie! Tak bardzo przepraszam!- Nic się nie stało, mamo - usiłował ją uspokoić, ale ona nie słyszała.Oklaski przeszły w owację na stojąco.(Nawet Wurtz klaskała).Cały zespół dołączyłna scenie do Peeweego i Jacka.Mieli się ukłonić, ale Peewee nie puszczał Jacka.- To tylko woda z barwnikiem - szepnął Jack szoferowi do ucha.- Takirekwizyt.Ja nie krwawię.- Kurwa, stary - zdenerwował się Peewee.- No to co mam zrobić?- Ukłoń się - podpowiedział chłopiec.Wciąż trzymając na rękach Jenny vel Jacka, szofer zastosował się do jego polecenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]