[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Schlesinger, Gould, Markowitz i April porównywali swoje notatki na temat międzyplanetarnego systemu transportu.Rozmawiali o tym, jaki wpływ może mieć jego zastosowanie w lokalnych warunkach na rozwój ziemskich społeczeństw.- Koniec miasta - wyrokował Markowitz.Gould nie był aż tak pewien.- Miasta są społecznie użyteczne, chociażby jako miejsca, od których można uciec - zauważył.Max stał z boku, onieśmielony, dopóki nie zauważyła go April.Podała mu puszkę coli i wciągnęła do kręgu przyjaciół.- Nie wiem, czy już ci podziękowaliśmy - powiedziała.- Gdyby nie ty, już nigdy nie zobaczylibyśmy tego miejsca.Markowitz roześmiał się i położył mu dłoń na ramieniu.- Tak, Max.Czy ci się to podoba, czy nie, właśnie ty nas tutaj przywiozłeś.W pewnym sensie to ty jesteś odpowiedzialny za wszystko, co się teraz wydarzy.- Musimy sobie zadać jedno istotne pytanie - mówił Sagan jakiś czas później, kiedy zrobiło się już chłodno i wszyscy usiedli przy ognisku.- Co dalej?- Co masz na myśli? - spytała April.- Myślę, że Carl chce powiedzieć - wtrącił się Wilbur - że rząd ma trochę racji.I ja się z nim zgadzam.- Ja też - przyłączył się Schirra.- Jeśli wykorzystamy technologie Rotundy, wyjdziemy całkowicie poza obręb dotychczasowych doświadczeń ludzkości.Po pierwsze, będziemy mieli całkiem inną gospodarkę.Czy nie tak, Harry?Markowitz skinął głową.- Zdecydowanie.Ale możemy się do tego przygotować.Zaadaptować.- Uśmiechnął się i wskazał na morze.- Przyszłość leży tutaj.- Wzięliśmy na siebie ogromną odpowiedzialność - przemówił Hawking przez swój elektroniczny syntezator.- Właśnie my podjęliśmy decyzję w imieniu całej ludzkości.Uważam, że po prostu nie możemy się teraz wycofać.Lekki wiatr poruszał wierzchołkami drzew.Fale z szumem uderzały o piasek plaży.- Ale czeka nas wiele zagrożeń - zauważył Walker.Curran skinął głową.- Zagrożenia są rzeczywiście ogromne, podobnie jak obawy.- Uśmiechnął się szeroko.- Będziemy się mieli z czego tłumaczyć.- Wcale nie mamy się czego bać - zaprotestował Schramm.- Stephen ma rację - oświadczył Schlesinger.- Patrzymy na nowy świat.Nowe światy zawsze odrzucają stare idee i systemy.Benford otworzył pudełko trufli, nabił jeden na patyk i wystawił go nad ogień.- Chcecie powiedzieć, że to my będziemy teraz zajmować się tym wszystkim?- Myślę, że nie macie innego wyjścia - powiedział Max.Kilka osób spojrzało na niego ze zdumieniem.Pomyślał, że wcale nie wyglądają na zmartwionych tą perspektywą.Le Guin poprawiała ognisko patykiem.Jakaś sucha gałąź pękła z trzaskiem, wyrzucając do góry fontannę iskier.- Wydaje mi się, że to trochę aroganckie - mruknęła.Schramm otworzył dwa piwa i podał jedno Benfordowi.- Oczywiście, że to jest aroganckie.Ale chyba będziemy potrzebowali trochę arogancji.- Może wcale nie będziemy mieli takich możliwości - zauważył Curran.- Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że popełniliśmy wczoraj poważne przestępstwo.Sprzeciwiliśmy się prawu federalnemu.Sagan uśmiechnął się lekko.- Chyba nie musimy się tym martwić.Matt Taylor będzie bardzo potrzebował naszej pomocy.- Tak - uśmiechnęła się sarkastycznie April.- Naprawdę chciałabym pomóc prezydentowi.Omal nas wszystkich nie zabił.- Był w potrzasku - usprawiedliwiał go Schlesinger.- Teraz być może cały świat znajduje się w potrzasku, i to my go tam wsadziliśmy.- Zgadzam się - przytaknął Hawking.- Myślę, że powinniśmy się zastanowić, jak go stamtąd wydostać.Benford skinął głową.- Na początek potrzebujemy kogoś, kto będzie umiał prezentować nas w mediach.- Właśnie - poparł go Walker, który kilka godzin wcześniej przekonał się sam, jaką władzą dysponują media we współczesnym świecie.- Może powinniśmy zrobić show telewizyjny - zaproponowała April.- Musimy przecież uświadomić ludziom, czym naprawdę jest to miejsce.Jakie jest jego znaczenie.- I jakie zagrożenia niesie ze sobą - dodał Carpenter.- Musimy być uczciwi.No właśnie, skoro mowa o uczciwości.- Spojrzał na Walkera.- Co na to Siuksowie? Zechcecie nam pomóc?Wszystkie spojrzenia zwróciły się na przewodniczącego.- Nie dopuścimy do tego, by ten świat został zamieniony w drugą Amerykę Północną - odparł poważnie Walker.-1 dlatego postaramy się dobrze pilnować portu.Ale poza tym nie mamy nic przeciwko.Będziemy dumni, mogąc służyć wam pomocą.W północnej części nieba, nad powierzchnią morza pojawiła się Mgławica Koński Łeb.Trudno było oprzeć się wrażeniu, że to nadciągająca chmura burzowa.- Przed nami ogrom pracy - westchnął Schirra.Patrzyli na gwiazdy, wsłuchiwali się w szum wiatru, sycili się ciepłem bijącym od ognia.- Tak bardzo chciałabym, żeby nam się udało - powiedziała Le Guin.Wilbur skinął głową.Jego oczy ginęły w cieniu.- Mam notatki Asąuitha.- Myślisz, że można je opublikować? - spytał Hawking.- O tak.-Wilbur sięgnął do tyłu po swoją kurtkę i narzucił ją na ramiona.- Jest ich całkiem sporo.To naprawdę dobry materiał.Może w końcu okaże się, że Asąuith przeżył nas wszystkich.EpilogAPRIL CANNON patrzyła na swój plecak, który niknął właśnie w kuli złotego światła.Siedmiu towarzyszy April (wśród których znalazł się także jej były szef, Hanrey Keck) po raz ostatni sprawdzało ekwipunek.- Jesteś pewien, że nie chcesz z nami iść? - spytała Maksa.Wyglądała prześlicznie w zielonym świetle Rotundy.- Nie - odparł.- Nie lubię być zaskakiwany, a na pewno czeka was tam sporo niespodzianek.Dotknęła jego ramienia.- Będziemy ostrożni.Zamierzali zbadać światy dostępne z portu na Edenie.Ekspedycja zabierała ze sobą duże zapasy wody i pożywienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]