[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po kwadransie powolnego marszu zobaczyli w per-spektywie ulicy wznoszące się pod niebo tumany pyłu.Wzdłuż ulicy stały zakra-towane wozy policyjne, a dalej widać było czarny, poruszający się tłum.Mahmud90usłyszał krzyki i jęki.Przejechała ciężarówka i zobaczył, że wiezie ona przykryteszmatami zwłoki dwóch ludzi.Dobiegł go suchy odgłos strzałów.Kiedy podeszlibliżej, zobaczył ponad głowami tłumu, jak pięć żółtych, masywnych buldożerówtratuje dzielnicę lepianek.Potem zobaczył kobiety, które z krzykiem rzucały siępod buldożery, bezradnych kierowców zatrzymujących co chwilę maszyny i po-licjantów odpędzających pałkami ludzi, którzy własnym ciałem zastawiali swojeliche lepianki.( To jest właśnie wojna buldożerów, powiedział mi wówczas brat, trwa odkilku miesięcy.Wypędzają biedotę, ponieważ elita chce się tu budować.Tu jestnajlepsze powietrze w mieście i tę dzielnicę ochraniają koszary.Działki, na któ-rych stoją te slumsy, zostały już rozdzielone, trzeba tylko wygonić mieszkańcówi zburzyć ich domy.W ten sposób Shemiran rozbije otaczający go pierścień nędzyi superdzielnica będzie mogła rozwijać się dalej ku pożytkowi ludzi stojących naj-bliżej tronu.Ale mimo wszystko, dodał brat, nie idzie im to łatwo.Wśród miesz-kańców tych lepianek fedaini zorganizowali prawdziwy ruch oporu.Przekonaszsię, że stąd właśnie zacznie się pierwszy szturm na pałac ).Ale Mahmud uważał brata za entuzjastę i nie wierzył tym przepowiedniom.Wrócili do samochodu i próbowali dojechać do gór bocznymi uliczkami.W końcudotarli na miejsce i zagłębili się w skalne rumowiska.Usiedli w cieniu pochyłejskały i wtedy Gandżi wyjął z torby mały magnetofon, włożył do niego kasetęi nacisnął plastikowy klawisz.Mahmud usłyszał niski, bezbarwny głos: W imię Allacha litościwego, miłościwego!Ludzie!Obudzcie się!Od dziesięciu lat szach mówi o rozwoju.Ale cały naród jest pozbawiony rze-czy najbardziej podstawowych.Szach czyni dziś obietnice na następnych dwa-dzieścia pięć lat.Ale naród wie, że obietnice szacha są pustym słowem.Rolnictwozostało zrujnowane, pogorszyła się sytuacja robotników i chłopów, niezależnośćgospodarki jest fikcją.I człowiek ten ośmiela się mówić o rewolucji! Cóż to zarewolucja, która sparaliżowała siły narodu, która uzależniła naród i jego kultu-rę od obcej mu dyktatury? Wzywam studentów, robotników, chłopów, kupcówi rzemieślników, aby przystąpili do walki, aby tworzyli ruch oporu, i chcę waszapewnić, że reżim ten jest bliski upadku.Ludzie!Obudzcie się!91W imię Allacha litościwego, miłościwego!W głośniku zapadła cisza.Czyj to głos? spytał Mahmud.To mówi Chomeini,odparł Gandżi.Gandżi przywołał Mahmudowi świat, który w jego świadomości dawno sięzatarł.Meczety, mułłowie, Koran, islam, Mekka.Mahmud, podobnie jak jegoprzyjaciele i znajomi, od lat już nie był w meczecie.Uważał się za racjonalistęi sceptyka, wszelka bigoteria budziła w nim niechęć, nie modlił się i nie wierzył.( W czasie tego spotkania Gandżi powiedział nam, że jest przemytnikiem ka-set.Należał do grupy ludzi, którzy trudnili się przemytem kaset z apelami Chome-iniego.Chomeini przebywał wówczas na zesłaniu w małym irackim miasteczkuNadżaf.Był tam wykładowcą w medresie.Tam też nagrywano na kasety jego ape-le.Nic o tym dawniej nie wiedział, a trwało to od lat, wszystko było dobrze zakon-spirowane.W swoich apelach Chomeini atakował każde wystąpienie, każde posu-nięcie szacha.Były to krótkie, kilkuzdaniowe komentarze mówione prostym, do-bitnym językiem, zrozumiałe dla wszystkich i łatwe do zapamiętania.Każdy apelzaczynał się i kończył wezwaniem do Allacha oraz formułą ludzie, obudzciesię! Kasety te były przemycane przez granicę, często drogą okrężną, przez Paryżi Rzym.Gandżi mówił wówczas, że dla zmylenia Savaku wiele tych apeli byłoumieszczonych na końcówkach taśm z nagraniami różnych zespołów bitowych.Taśmy były dostarczane umówionym ludziom, jednym z nich był właśnie Gandżi.Oni zanosili je do meczetów i oddawali mułłom.W ten sposób mułłowie otrzy-mywali instruktaż co mają głosić w czasie kazań i jak postępować.Można bynapisać całą rozprawę o roli kasety magnetofonowej w rewolucji irańskiej.Dlamnie wszystko to było wówczas sensacją, nie zdawałem sobie sprawy z zasięguszyickiej konspiracji, a myślę, że szach również nie umiał sobie tego wyobrazić,nawet jeżeli dochodziły go na ten temat jakieś informacje.Tego dnia zrozumia-łem, że istnieje obok mnie jakiś inny, podziemny świat, którego nie znam i prawienic o nim nie wiem ).Wrócili do miasta.W następnych tygodniach pojawiły się nowe manifesty i listy protestacyjne.Odbywały się tajne odczyty i dyskusje.W listopadzie powstał komitet obronypraw człowieka i podziemne związki studenckie.Mahmud czasami odwiedzałpobliskie meczety, widział w nich tłumy ludzi, ale panujący tam klimat gorli-wej nabożności pozostał mu obcy, nie umiał nawiązać z tym światem żadnegoemocjonalnego kontaktu.Swoją drogą, mówił sobie, do kogo ci ludzie mają sięzwrócić, gdzie pójść? Większość z nich nie umiała nawet czytać i pisać.Przed ro-kiem, może nawet przed miesiącem, przyszli do wielkiego miasta z zagubionychna pustyni i w górach wiosek, gdzie nic nie zmieniło się od tysiąca, lat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]