[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzwoniący powiedział mu, że ciało Maurice’a Setona znaleziono w wyrzuconej na brzeg łódce i że obie ręce miał obcięte w nadgarstkach.-Ależ to niemożliwe! - zawołał Latham z niedowierzaniem.- Wydawało mi się, że pan mówił, że ciało znaleziono dopiero dzisiaj wieczorem?- Bo tak było, sir.Wczoraj nikt nie dzwonił z posterunku w Lowestoft.Aż do dzisiaj nikt nie wiedział, co się stało z panem Mauricem Setonem.Oczywiście, oprócz mordercy.Popatrzył na nich, przenosząc zamyślony wzrok z jednego na drugie.Milczeli; nikt się nie poruszył, zupełnie jakby zastygli w czasie, czekając bezradnie na nieunikniony kataklizm.W owej chwili słowa wydały się bezużyteczne, sytuacja wołała o działanie, o dramatyczne zdarzenia.I rzeczywiście: Sylvia Kedge, usłużnie spełniając swoją rolę, wysunęła się z jękiem z ramion Elizabeth i upadła skulona na podłogę.VIIReckless powiedział:- Zmarł we wtorek około północy, dodać lub odjąć godzinę.Tak to oceniam, wziąwszy pod uwagę stężenie i ogólny wygląd ciała.Zdziwię się, jeśli sekcja tego nie potwierdzi.Ręce obcięto jakiś czas po śmierci; specjalnie nie krwawił, ale widać było, że jako pieńka użyto ławki na łódce.Zakładając, że pan Bryce mówił prawdę i łódka stała na brzegu jeszcze w środę o piątej, to prawie na pewno zepchnięto ją na wodę, gdy godzinę później zaczął się odpływ.Amputacji dokonano po zmroku, ale wtedy był już martwy od około osiemnastu godzin.Nie wiem, kiedy i jak umarł, ale się dowiem.Policjanci siedzieli we trzech w bawialni; Jane Dalgliesh zostawiła ich samych pod pretekstem, że zrobi im kawy i udała się do kuchni, skąd dobiegały ciche pobrzękiwania.Reszta towarzystwa odeszła dziesięć minut wcześniej.Ocucenie Sylvii Kedge nie zajęło wiele czasu i kiedy wreszcie wyszła, wsparta o Elizabeth, wszyscy bez słów zgodzili się, że pora wreszcie zakończyć ten podniecający wieczór.Nagle jakby zszarzeli ze znużenia; gdy Reckless, który zdawał się czerpać z ich słabości siłę i energię, spróbował ich wypytać o możliwe narzędzie zbrodni, napotkał jedynie zmęczenie i brak zrozumienia.Nikt nie pamiętał, czy posiada tasak, topor lub siekierę, gdzie trzyma te narzędzia i kiedy używał ; ich po raz ostatni.Nikt, oprócz Jane Dalgliesh, ale nawet jej spokojne oświadczenie, że parę miesimy temu z jej szopy Zginął tasak, nie spotkało się z większym zainteresowaniem.Zebrani mieli dość morderstw jak na jeden wieczór.Jak nadmiernie pobudzone dzieci pod koniec kinderbalu, chcieli jedynie iść do domu.Reckless zaczął mówić o sprawie dopiero kiedy opuściła ich panna Dalgliesh.Aczkolwiek należało się tego spodziewać, Dalgliesha rozdrażniła świadomość, że nasuwający się nieuchronnie wniosek wzbudza w nim niechęć.Prawdopodobnie Reckless nie był głupi ani zupełnie niewrażliwy; nie zamierzał wygłaszać ostrzeżeń, bądź antagonizować Dalgliesha prosząc go o dyskrecję i współpracę, których, jak obaj wiedzieli, miał ł tak wszelkie prawo oczekiwać.Niemniej, była to jego sprawa; on ją prowadził.On decydował o tym, które kawałki łamigłówki ujawni Dalglieshowi, z czego się będzie zwierzał i komu.To była dla Dalgliesha nowa sytuacja i nie był pewien, czy mu się podoba.W pokoju nadal było bardzo duszno.Ogień już dogasał na piramidzie białego popiołu, ale ciepło schwytane w kamiennych murach paliło twarze jak podmuch z pieca.Inspektorowi jednak zdawało się to nie przeszkadzać.- Ci ludzie, którzy tu dziś byli - powiedział.- Proszę mi o nich opowiedzieć.Czy oni wszyscy uważają się za pisarzy?- Sądzę, że Latham nazwałby siebie krytykiem teatralnym - odparł Dalgliesh.- Panna Calthrop lubi mówić o sobie jako o autorce romansów, cokolwiek to znaczy.Nie s wiem, jak określiłby siebie Justin Bryce; jest redaktorem miesięcznika literacko-politycznego, założonego przez jego s dziadka.Ku jego zdumieniu Reckless powiedział:-Wiem.„Miesięczny Przegląd Krytyczny”.Mój ojciec go kupował, i to w czasach, gdy sześć pensów coś znaczyło dla człowieka pracy.I za te sześć pensów „Przegląd” mówił co trzeba i jak trzeba.A teraz jest mniej więcej tak różowy, jak „Financial Times”; porady inwestycyjne, recenzje książek, których nikt nie czyta, milutkie konkursy dla inteligencji.Nie da się z tego utrzymać.Dalgliesh odpowiedział, że Bryce nie tylko się z tego nie utrzymuje, ale że niekiedy nawet subsydiuje pismo ze swoich prywatnych funduszy.- To jeden z tych, którym wyraźnie nie przeszkadza, że ludzie myślą, że jest pedałem.A jest, panie Dalgliesh?To nie było nieistotne pytanie; w śledztwie dotyczącym morderstwa żadna cecha podejrzanego nie jest nieistotna, a tę sprawę traktowano jak morderstwo.Niemniej, irracjonalnie, Dalgliesh poczuł rozdrażnienie.- Nie wiem.Może jest nieco ambiwalentny.- Czy jest żonaty?- Nic mi o tym nie wiadomo.Ale chyba nie dotarliśmy jeszcze do punktu, w którym każdy kawaler po czterdziestce jest automatycznie podejrzany?Reckless nie odpowiedział.Przyjął od panny Dalgliesh, która właśnie weszła, filiżankę kawy i podziękował jej z powagą, chociaż wyraźnie nie bardzo miał ochotę pić.Gdy ponownie ich opuściła, zaczął hałaśliwie siorbać, wlepiwszy swe blade oczy w akwarelę, przedstawiającą parę szablodziobów, którą panna Dalgliesh powiesiła na przeciwległej ścianie.- Oni bywają złośliwi, te pedały.Na ogół są niezbyt gwałtowni.Ale złośliwi.A to była złośliwa zbrodnia.A ta kaleka sekretarka, skąd ona się wzięła, panie Dalgliesh?Czując się jak kandydat na egzaminie ustnym, Dalgliesh odparł:- Sylvia Kedge jest sierotą, mieszka sama w domku na Tanner’s Lane.Podobno jest bardzo dobrą stenotypistką.Pracowała głównie dla Maurice’a Setona, ale trochę też robi dla panny Calthrop i Bryce’a.Niewiele o niej wiem, jak zresztą o każdym z nich.- Wie pan dosyć jak na moje obecne potrzeby, panie Dalgliesh.A panna Marley?-Też sierota.Wychowała ją ciotka.Obecnie studiuje w Cambridge.- I ci wszyscy ludzie są przyjaciółmi pana ciotki?Dalgliesh zawahał się.Jego ciotka nie używała często Słowa przyjaźń i wątpił, czy określiłaby mianem przyjaciela więcej niż jedną osobę na Monksmere.Ale nikt chętnie nie odżegnuje się od znajomych, zwłaszcza kiedy są podejrzani o popełnienie morderstwa.Opierając się pokusie stwierdzenia, że znają się wszyscy intymnie, lecz niezbyt dobrze, odpowiedział ostrożnie:- Powinien pan raczej zapytać moją ciotkę.Ale wszyscy dobrze się znają, w końcu to mała i zamknięta społeczność.Jakoś się znoszą nawzajem.-To znaczy wtedy, kiedy nie zabijają sobie nawzajem zwierząt domowych.Dalgliesh nie odpowiedział.- Niespecjalnie się przejęli, prawda? - ciągnął Reckless
[ Pobierz całość w formacie PDF ]