[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lekarz znów przełknął ślinę.- Ja.naprawdę.ja nie.nic nie zauważyłem.- Zamilkł, po czym przypomniał sobie o konieczności zwracania się po imieniu i dodał „Calapino”, akurat w momencie, gdy Nurse zaczai mówić.Nurse przerwał mu marszcząc brwi:- Przyznałeś, że uważałeś podczas modelowania - rozpoczął gniewnie.Calapina westchnęła.- Ja.nie miałem oczu cały czas przy mikroskopie, Nurse.Praca.asystenta polega na wydawaniu poleceń manipulatorce i naciskaniu klawiszy komputera.- Powiedz nam teraz, czy manipulatorka była twoją przyjaciółką - rozkazała Calapina.- Ja.ona - Srengaard zwilżył wargi końcem języka.„Czego oni chcą?” - Pracowaliśmy razem od lat, Calapino, lecz nie mogę powiedzieć, że się przyjaźniliśmy.Tylko pracowaliśmy razem.- Czy obejrzałeś embrion po operacji? - spytał Nurse.- Nie, Nurse.Moja praca polegała na podtrzymywaniu życia embriona i kontrolowaniu aparatury.Srengaard wziął głęboki oddech.Może chcieli go tylko wypróbować, zadając mu te pytania?- Teraz powiedz, czy Potter jest twoim przyjacielem - rzekła Calapina.- Jest jednym z moich nauczycieli, Calapino.- Lecz nie jest przyjacielem?Srengaard skinął głową.Znowu poczuł, że jakieś niebezpieczeństwo wisi nad jego głową.Nie wiedział czego oczekiwać.Może czerwona kula zaraz przeturla się po nim? Nie, Nadludzie nie mogli robić takich rzeczy.Obserwował ich twarze, starając się coś z nich wyczytać.Jednak widział tylko gładkie, zimne oblicza.Mógł rozpoznać ich typy genetyczne.Bez tej całej tajemniczej atmosfery mogliby uchodzić za pierwszych lepszych Steryli z Masy.Ludzie z Masy mówili, że Nadludzie wybrali bezpłodność, bo uważali narodziny za początek umierania.Lecz Srengaardowi ich cechy genetyczne mówiły coś innego.- Dlaczego wezwałeś Pottera do tego przypadku? - spytał Nurse.- Bo.struktura genetyczna embriona.prawie Nad-człowiek.Potter pracuje często w naszym szpitalu.mam do niego zaufanie.To błyskotliwy chirurg.inżynier genetyczny.- Powiedz nam, czy przyjaźnisz się z jakimś innym aptekarzem z Centrum? - spytała Calapina.- Oni.współpracują z nami czasami - odparł Srengaard.- „Calapino”! - udzielił mu reprymendy Nurse, po czym wybuchnął śmiechem.Srengaard poczerwieniał czując, że wzrasta w nim złość.„Czyżby oni umieli tylko siedzieć i rechotać?” Złość przywróciła mu głos.- Jestem tylko szefem służby genetycznej jednego szpitala, Nurse.Prostym, dzielnicowym inżynierem.Zajmuję się zwykłymi operacjami, kiedy trzeba wzywam specjalistów.Obecność Pottera była wskazana ze względu na okoliczności.- Dlaczego on? - nalegał Nurse.- Był jednym z tych, których znam i szanuję - odparł Srengaard zapominając dodać imię swego rozmówcy.- Powiedz teraz, czy jesteś zdenerwowany? - słodko wyszeptała Calapina.- Tak.- Dlaczego?- Dlaczego mnie tu sprowadziliście? Po co to przesłuchanie? Czy coś złego zrobiłem? Czy ukarzecie mnie? - wybuchnął lekarz.Nurse uderzył się dłonią o udo.- Śmiesz nam zadawać pytania.Srengaard z przerażeniem spojrzał na Nadczłowieka.Mimo tonu głosu, twarz Nurse była spokojna.- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby was zadowolić.Ale jak mam wam odpowiadać, skoro nie wiem, czego chcecie?Gestem ręki Nurse powstrzymał Calapinę, która chciała coś powiedzieć.- Chcielibyśmy cię zadowolić - powiedział patrząc zimno na Srengaarda - ale bez trudu zrozumiesz, że to niemożliwe.Jak mógłbyś zrozumieć to, co my rozumiemy? Czy w drewniany garnek można nalać kwas siarkowy? Zaufaj nam.Chcemy tylko twojego dobra.Srengaard poczuł się podniesiony na duchu.Oczywiście zaufa im, są przecież elitą genetyczną ludzkości.„Oni nami kierują, kochają nas i opiekują się nami”.Westchnął ciężko.- Słucham.- Odpowiedziałeś na wszystkie pytania, nawet na te, których nie zadaliśmy.- Teraz musisz o wszystkim zapomnieć - dodała Calapina.- Nikomu nic nie mów o tej rozmowie.- Nikomu, Calapino?- Nikomu!- Max Allgood kazał mi złożyć raport.- Zapomnij o Maxie - ucięła zdecydowanie.- I nie bój się, my cię obronimy.- Jestem na twoje rozkazy Calapino.- Nie chcemy uchodzić za niewdzięczników.Doceniamy twoją lojalną służbę - dodał Nurse.- Chcemy, abyś dobrze o nas myślał.Naszym zadaniem jest chronienie ludzi.- Tak, Nurse.To były tylko puste słowa, lecz pozwoliły one Srengaardowi wiele zrozumieć.Zwłaszcza, że miał już pewne podejrzenia.W przypadkowym zniszczeniu taśmy nie było żadnego przypadku.Bardzo dobrze, że zbrodniarze zapłacą za swoje czyny.- Możesz odejść - powiedział Nurse.Kłaniając się, Srengaard zastanawiał się, dlaczego Schruilla nie powiedział ani jednego słowa podczas całej rozmowy.Dlaczego tak go to niepokoiło? Na miękkich kolanach opuścił hol otoczony przez służbę.Trójca obserwowała go aż do chwili, gdy zniknął za zasłoną ochronną.- Jeszcze jeden, który nie wie, co udało się osiągnąć Potterowi - skomentowała Calapina.- Naprawdę myślisz, że Max też nie wie? - spytał Schruilla.- Jestem pewna.- Więc powinniśmy mu powiedzieć.- I zdradzić przy okazji sposób, w jaki my się o tym dowiedzieliśmy?- Znam tę śpiewkę.- Ten Srengaard to osobnik, na którym możemy polegać - zauważył Nurse.- Kroczymy po ostrzu miecza i musimy uważać, gdzie stawiamy stopy.- mruknął Schruilla.- Cóż za odrażający obraz - syknęła Calapina, po czym odwróciła się do Nurse.- Powiedz mój drogi, czy nadal pasjonujesz się Leonardem da Vinci?- Jego kreska to coś fantastycznego! Opanuję ją za jakieś 50-60 lat.To już niedługo.- Pod warunkiem, że nie popełnisz błędu - z ironią dodał Schruilla.- Pewnego dnia, Schruillo, twój cynizm cię zgubi - burknął Nurse.- - Odwrócił się by spojrzeć na liczniki, sondy, kamery i ekrany, które wypełniały sferę.- Dzisiaj wszędzie spokojnie, Cal - oznajmił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]