[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."O to zatem chodzi!"Sheeana napotkała jej spojrzenie.- Ty, oczywiście, pouczasz nas.- Mroczne myśli - mruknęła Bellonda.- Lepiej ich unikać.- Taraza nazywała nas "Bene Gesserit Dni Ostatnich" - powie­działa Sheeana.Odrade popadła w nastrój samooskarżenia."Zmora naszej obecnej egzystencji.Złowieszcze wyobrażenia mo­gą nas zniszczyć.Jak łatwo zaklinać przyszłość, która spoglądała na nie rozjarzonymi pomarańczowymi oczami rozwścieczonych Czci­godnych Macierzy.Lęki z wielu przeszłości prężyły się do skoku we wnętrzu Odrade, chwile z zapartym tchem z uwagą przykutą do kłów, które towarzyszą takim oczom.Odrade skupiła uwagę na sprawie, o której mówiono.- Kto będzie mi towarzyszył na Węźle?Wiedziały o przeżyciach Dortujli - wieści o nich rozeszły się po Kapitularzu."Ktokolwiek pojedzie z Matką Przełożoną, może łatwo stać się pokarmem futarów."- Tamo - odezwała się Odrade.- Ty i Dortujla.- "To może być wyrok śmierci.Następny krok jest oczywisty." - Sheeano, dokonasz Podziału z Tamą.Dortujla i ja Podzielimy się z Bell.I ja także Podzie­lę się z tobą, zanim polecę.Bellonda była przerażona.- Matko Przełożona! Nie nadaję się na twoje miejsce.Odrade skupiła swą uwagę na Sheeanie.- Tego nie sugerowałam.Czynię cię po prostu powierniczką mo­ich istnień.- Na twarzy Sheeany pojawił się wyraźny przestrach, ale nie śmiała przeciwstawić się bezpośredniemu rozkazowi.Odrade skinęła Tamalanie.- Ja Podzielę się później.Ty i Sheeana zrobicie to teraz.Tamalana pochyliła się ku Sheeanie.Podeszły wiek i bliskość śmierci sprawiały, że rytuał ten był przez Tamę od dawna oczekiwany, ale Sheeana mimowolnie odsunęła się od niej.- Teraz! - rozkazała Odrade."Niech Tama osądzi, czy coś ukry­wasz."Nie było wyjścia.Sheeana pochyliła głowę ku starej Wielebnej Matce.Błysk Podziału zwrócił uwagę wszystkich obecnych w jadal­ni.Rozmowy ucichły.Spojrzenia Wielebnych Matek spoczęły na sie­dzących przy stoliku pod oknem.W oczach Sheeany zalśniły łzy.Uśmiechnięta Tamalana pogłaskała pieszczotliwie obiema rękami policzki Sheeany.- Już w porządku, kochanie.Wszystkie mamy te same obawy i czasem robimy z ich powodu głupstwa.Ale miło mi, że mogę nazy­wać cię siostrą."Powiedz nam, Tamo! Teraz!"Tamalana jednak się na to nie zdecydowała.Stanęła przed Odrade i powiedziała:- Musimy trzymać się naszego człowieczeństwa za wszelką cenę.Twoja wiedza trafiła na podatny grunt, a ty dobrze uczyłaś Sheeanę.- Kiedy Sheeana Podzieli się z tobą, Daro, czy nie mogłabyś ogra­niczyć wpływu, jaki ma na Idaho? - zapytała Bellonda.- Nie będę osłabiać potencjalnej Matki Przełożonej - powiedziała Odrade.- Dziękuję ci, Tamo.Myślę, że podejmiemy nasze przedsię­wzięcia na Węźle bez niepotrzebnego obciążenia.Dobrze! Wieczo­rem chcę mieć meldunek o postępach Tega.Jego pijawka była zbyt długo z dala od niego.- Czy dowie się, że ma teraz dwie pijawki? - spytała Sheeana."Jaka uradowana."Odrade wstała."Jeśli Tama ją akceptuje, ja również muszę.Tama nigdy nie zdra­dziłaby zakonu żeńskiego.A Sheeana.Z nas wszystkich Sheeana przejawia najwięcej naturalnych ludzkich cech.Mimo to.Wolała­bym, żeby nigdy nie stworzyła tej rzeźby, którą nazywa »Próżnią«."Religię uznać trzeba za źródło energii.Może być wykorzystana do naszych celów, ale tylko w granicach, które ustala doświadczenie.Na tym polega tajemne znaczenie wolnej woli.Missionaria Protectiva,nauczanie początkoweTego poranka nad Centralą wisiała gruba pokrywa chmur i pokój Odrade pogrążył się w ciszy, która odpowiadała wewnętrznemu bez­ruchowi Matki Przełożonej, sprawiającemu, że nie śmiała się poru­szyć, by nie obudzić złych mocy."Dzień Agonii Murbelli - pomyślała.- Nie mogę myśleć o zna­kach."Kontrola Pogody ostrzegała przed chmurami.Były one "przypad­kowym zaburzeniem".Podjęto środki zaradcze, ale na efekty trzeba było czasu.Jednocześnie spodziewano się silnych wiatrów, które mo­gły spowodować opady.Sheeana i Tamalana stały przy oknie, obserwując tę nieokiełznaną siłę.Ich ramiona stykały się.Odrade patrzyła na nie ze swego miejsca za stołem.Te dwie stały się niemal jednością od wczorajszego Podziału.Nie było to zjawisko odosobnione.Znano podobne przypadki, choć nie było ich wiele.Wy­miany dokonywane pod działaniem trującej esencji przyprawowej al­bo w chwili śmierci nieczęsto pozwalały na dalszy życiowy kontakt między uczestnikami.Ciekawy widok.Plecy dwu Wielebnych Matek były dziwnie do siebie podobne w swej sztywności.Siła skrajności, która umożliwiała Podział, powodowała poważne zmiany w osobowości i Odrade wiedziała o tym z własnego doświad­czenia.To wzmacniało jej tolerancję.Cokolwiek ukrywała Sheeana, Tama też to ukrywała.Było to coś związanego z podstawami człowie­czeństwa Sheeany.Na szczęście Tamie można zaufać.Dopóki nastę­pna siostra nie Podzieli się z którąś z nich, trzeba zgodzić się z jej osą­dem.Strażniczki nie zaprzestaną oczywiście obserwacji, ale teraz nikt nie pragnął nowego kryzysu.- To dzień Murbelli - powiedziała Odrade.- Istnieje duże prawdopodobieństwo, że go nie przeżyje - ode­zwała się Bellonda, zgarbiona na swoim fotelu.- Co wtedy stanie się z naszym cennym planem?"Nasz plan!"- Skrajność - powiedziała Odrade.W tym kontekście słowo to mogło mieć szereg znaczeń.Bellonda uznała, że oznacza ono możliwość zdobycia osobistych wspomnień Murbelli w momencie jej śmierci.- W takim razie nie możemy pozwolić Duncanowi, by to oglądał.- Mój rozkaz pozostaje w mocy - powiedziała Odrade.- To ży­czenie Murbelli, a ja dałam swoje słowo.- To błąd.to błąd.- mruczała Bellonda.Odrade znała powód wątpliwości Bellondy.To było jasne dla wszystkich: Murbella ukrywała w sobie jakaś tajemniczą boleść.To kazało jej lękać się pewnych pytań, tak jak zwierzę lęka się w obliczu drapieżcy.Cokolwiek to było, znajdowało się głęboko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl