[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Spojrzał na miejsce gdzie stała Rapsodia, potempostukał w ramię Achmeda i wskazał na nią.Król Bolgów odwrócił się by spojrzeć.Lady Cymrian wędrowała nieznacznie w stronę południa, jakby podążając za wezwaniem,które tylko ona rozumiała.Przykucnęła, ciągle nasłuchując, wyciągnęła rękę i przejechała nią poziemi.Potem cofnęła rękę do płaszcza, spojrzała w dół na dziecko, a potem odwróciła się ipopatrzyła na nich.- Jak twoja szyja Grunthorze? zapytała.Gigant ponownie wzruszył ramionami, potem sięgnął do góry i dotknął karku.Wyrazzaskoczenia przemknął przez jego twarz.- Jak nowa wymamrotał głośno.Rapsodia wstała i podeszła do nich.Stanęła naprzeciwko Achmeda, odsłoniła poły płaszczaby pokazać nóżkę dziecka.Użądlenie znikło, wyleczone jakby nigdy go tam nie było.Obróciła się, obejmując wzrokiem ogromną pustynię za nimi, góry daleko na wschodzie,nasłuchując w skupieniu.- Co się dzieje? zapytał Achmed.- Nie czujesz tego? Tam jest bardzo głęboka wibracja, pieśń, ale gubię ją w brzęczeniupszczół i jęku wiatru.Jest to starożytna, muzyczna nuta Lisele-ut, dostrojona do czerwonego koloruw spektrum.- Ratownik krwi powiedział Achmed. Uzdrawianie?- Tak.Ale nie mogę wyczuć jak silne jest zbyt głęboko by być słyszane.Mogę je tylkoczuć, a ty Grunthorze?Sierżant Major pokiwał głową.- Powinniśmy tu zostać na noc, sir powiedział głośno, patrząc jak Rapsodia wędruje napółnoc z zamkniętymi oczami, podążając za muzyką.Potem pochylił się i powiedział cicho doAchmeda spójrz na nią, spójrz na jej twarz.Tak jak kiedyś, dawno temu w świetle ogniska po wyłonieniu się z długiej wędrówki przezwnętrze ziemi, dwóch Bolgów gapiło się na Rapsodię.Wtedy widzieli efekt działania żywiołuziemi, który wchłonęła, który wypalił wszystkie fizyczne skazy, światło jej oczu i włosówpromieniowało takim samym ciepłem jak ogień.Stała się hipnotyzującym widokiem,doświadczeniem podobnym do wpatrywania się w ogień buzujący w kominku.To, co widzieli teraz było inne, ale równie fascynujące.Kobieta, która jechała z nimiz Haguefort była słaba i blada, chuda i apatyczna po trudnym porodzie smoczego dziecka.Mimo,że pozostała piękna, była cieniem samej siebie, jej zdrowie było delikatne, była słaba orazwyczerpana.Wyglądała na prawie wysuszoną, pozbawioną krwi.Jakby wszystkie kolory uciekły zniej w czasie porodu.Kiedy szła w stronę północy, prowadzona przez melodię Ziemi, która śpiewała w tymmiejscu nieskończonej suchej gliny i bezlitosnego zimnego słońca, zdawała się ożywać, jakby piłakolory ze świata wokół niej.Płowe włosy wymykające się z pod kaptura mglistego płaszczastawały się jaśniejsze, wracały do koloru złota, jej blada skóra poróżowiała, ciało stawało sięsilniejsze, kroki stawały się dłuższe w miarę jak szła, było więcej siły w jej chodzie, więcej energiiw ruchach.Gdy przekroczyła szczelinę, Sierżant wrócił wzrokiem do koni.- Czymkolwiek to miejsce jest, wydaje się leczyć Księżniczkę.Sądzę, że powinniśmyzostać tu, aż jej się polepszy, wyglądała jakby była gotowa się poddać.Achmed obserwował jak kuca przy kolejnej szczelinie, potem skiną głową.- W porządku zawołał do Grunthora sprawdzmy czy znajdziemy schronieniewewnątrz ruin gdzie nie zostaniemy pogrzebani przez burzę piaskową.Potem podszedł do miejsca gdzie klękała Rapsodia i stał w milczeniu podczas gdy onanasłuchiwała muzyki, którą tylko ona mogła usłyszeć.Wreszcie podniosła głowę, jej twarz jaśniała w świetle zachodzącego słońca.- Myślę, że wiem czym to miejsce mogło być powiedziała podekscytowana, jej oczybłyszczały jak lasy Tyrianu. Kiedy byliśmy w Yarim Paar, drążąc pod Entudenin by dostarczyćprowincji wody, czy pamiętasz legendę o zaginionym mieście Kurimah Milani?Achmed zaśmiał się cierpko.- Nie, kiedy rzemieślnicy byli w Yarim Paar nie doznaliśmy fantazyjnej gościnności i niktnie opowiadał nam legend kopaliśmy każdej godziny dnia i nocy, pocąc się i znosząc wrogiespojrzenia i drwiny imbecyli, którym powinniśmy pozwolić umrzeć z pragnienia w upale.Ty, zdrugiej strony byłaś gościem tego diuka idioty Ihrmana Karsicka, więc miałaś czas by zgłębićwiedzę i legendy przestał mówić, kiedy zobaczył, że jej twarz posmutniała i gdy przypomniałsobie, że postarała się o lepsze lokum i traktowanie dla Bolgów, z którego zrezygnował.Opowiedz mi tę opowieść.Rapsodia wstała przyciskając do siebie dziecko.- Nie znam jej, słyszałam tylko urywki wiedzy.W dawnych czasach, długo przed tym jakCymrianie przybyli do tego kontynentu, istniało wspaniałe miasto, zwane Kurimah Milani gdzieśtutaj, w zawietrznej części północnych gór.Nie jestem pewna pochodzenia nazwy, ale dzwiękzawiera wszystkie muzyczne nuty, które przyczyniają się leczeniu, bardzo podobnie doczerwonego spektrum Aapacza Zwiatła.Słyszałam fragmenty opowieści od kapłanek Shanouin,tego plemienia kopaczy studni, tylko oni potrafili zlokalizować wodę w pustynnym klimacieYarim.Shanouin mówią, że są spokrewnieni z mieszkańcami Kurimah Milani, ale miasto zaginęłotak dawno temu, ze nawet oni nie wiedzą czy to prawda czy tylko fantazja.Wiem niewiele więcej, tylko to, że było to miejsce bogate w minerały.Legenda mówi, żegorące zródła leczą i mają inne magiczne właściwości.To wszystko, ta wiedza jest zbyt stara byktokolwiek z żywych ją pamiętał.To wszystko może być tylko złudzeniem umysłu, bajką, którąmieszkańcy pustyni opowiadają każdemu w gorące pory, gdy są trochę obłąkani przez pragnienie.Ale gdzieś pod nami jest pieśń o ogromnej potędze, emanująca Bóg wie z czego, jest tomelodyjna pieśń, głęboka i powolna, szybsza niż bicie serca ziemi, którą słyszeliśmy kiedy przeznią przechodziliśmy, ale regularna jak przypływy, co jest dziwne tak daleko od morza.Mocwibruje wewnątrz ziemi czujesz?Achmed zdjął zasłonę pozwalając jego skórnej sieci zmysłów mieć dostęp do wiatru,potem ściągnął rękawiczkę z lewej ręki.Kucnął i przyłożył dłoń do szczeliny.- Czuję stwierdził po chwili.- Być może to są właśnie ruiny tego miejsca powiedziała Rapsodia. Interesującei potencjalnie użyteczne.Myślę, że Meridion potrzebuje przewinięcia.Król Bolgów cofnął się przed wiatrem, kującym go w oczy.Grunthor szedł do nich powoli,po umieszczeniu prowiantu i koni w bezpiecznej kryjówce ruin.- Niezłe miejsce, z dala od wiatru powiedział radośnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]